12. 𝖈hilde

559 47 2
                                    



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




❝𝔞𝔩𝔩 𝔫𝔦𝔤𝔥𝔱❞






       𝐙 jego pracą było to oczywiste.

W końcu praca Fatui wręcz równała się niebezpieczeństwu, jak w najprostszym równaniu matematycznym. Cały schemat organizacji opierał się na tym, że stawiało się życie na linii, aby podążać za Tsaritsą i jej wyznacznikiem Teyvatu. Jej sposób myślenia był twoim, jej rozkazy twoim zadaniem, jej słowo świętością. Nawet w zwykłej relacji pomiędzy dwoma ludźmi, młodymi i głupimi zakochańcami, stawała na pierwszym miejscu, zmuszając do wyboru między sobą a miłością. I naturalnym było wybranie jej. Prawdziwej ikony miłości oraz oddania, gdzie nawet wybory serca się nie liczyły. Było to prawdziwe odrealnienie, dehumanizujące do wraku człowieka, gdzie rozkazy z góry oraz słowa Archonta stanowiły wszystko. Nie pozostawiały nawet cienia wątpliwości. Zgadywałxs nawet, że przy zadaniu poświęcenia życia każdy rzuciłby się w ogień, aby tylko posłuchać się swojego Boga i wypełnić jej wolę.

Z tym w umyśle, wiadomym było, że Ajax stawia się w niebezpieczeństwie. Jednak za każdym razem i tak obawiałxś się, jakby miał stracić życie i powrócić w postaci zaledwie prochów zebranych zamiast ciała. Bowiem znając go nie byłoby nawet szczątków do zebrania. Rzuciwszy się w ogień za rozkazem, walczyłby do ostatniego tchu, siekając każdego kto się sprzeciwił, aż pozostawiłby po sobie tylko parę okruszków. Chociaż może i nawet tego by nie było. Wiatr rozwiałby w końcu pozostałości, sprawiając że wszelkie pozostałości zniknęłyby. Pewnie by jeden, może dwóch delegatów, jako że był jednym z Heraldów, przyniosłoby oficjalną kopertę z pięknym zapiskiem informującym cię o jego upadku. Może by wstrzymano wszelkie prace na dzień. Ledwie półtora. Jednak sama myśl na ten temat sprawiała, że przechodziły ci po plecach ciarki.

— To dla ciebie — stwierdził mężczyzna, podając ci prawie że z przerażeniem kopertę ale nadal z pośpiechem, jakby mimo ważnego zadania, nie chciałby stać tuż przed wejściem na mrozie. Nie dziwiłxś się mu. Stojąc tak na środku typowej zimy w Snezhnay'i, każdy by zamarzł na sopel lodu. Było tak zimno, że chłód przenikał do kości, zamrażając wręcz człowieka w miejscu.

W porównaniu do twojej sylwetki, stojącej jeszcze w cieple pomieszczenia od którego aż buchało ciepło, a w dodatku przyjemne  światło, w porównaniu do prawie że nieprzeniknionego popołudnia. Wieczór tutaj był nocą. Popołudnie wieczorem. Wszystko cofało się o jedno, zamieniając się w ciemniejsze kolory. Spuściłxś wzrok na kopertę, przełykając głośno ślinę. Nie byłxś najbliższą rodziną, więc samo poinformowanie było wyrazem nadzwyczajnej sytuacji. Nic w końcu jeszcze nie było oficjalne. Pierścionek na palcu był zaledwie obietnicą, jeszcze nie spisaną na dokumencie. Przyjąłxś ją bez słowa, kiwając głową z podziękowaniem. Na twarzy zdołałxś jeszcze utrzymać lekki uśmiech, znak przymuszonej grzeczności z kultury. Jednak po zamknięciu drzwi od razu znikł.

Serce prawie ci podskoczyło do gardła, alarmując o tym jak bardzo wpływała na ciebie zawartość listu. Nawet jeszcze jej nie znałxś. Jednak szarość koperty nie była dobrym zwiastunem. Było to formalne, eleganckie poszycie jakiś wieści. Dlatego twoja dłoń trzęsła się nieznacznie pod wpływem emocji. Śmierć w szeregach fatui była normalna. Jednak dla ciebie śmierć Childe'a byłaby ciosem prosto w serce. Tak bolesnym, że zapewne twoje ciało zgięło by się w pół pod wpływem uderzenia. Niemniej jednak sięgnxłxś po nóż, aby złapać za róg i pociągnąć przez całą szerokość. Nie liczyło się to, że mogłxś uszkodzić opakowanie. Liczyła się jedynie zawartość. Koperta upadła więc na ziemię, kiedy oczami zaczxłxś czytać pierwsze linijki tekstu.

Dzień dobry towarzyszu!

Ah, czyli jednak głupiec żył. Wstrzymywane powietrze wydostało się w postaci trzęsącego się oddechu, ale zaraz usta rozszerzyły się w szerokim uśmiechu. Twoje nogi ledwo co dawały radę utrzymać twój ciężar więc zaraz opadły na pobliskie krzesło. Ciepło w pomieszczeniu nagle wydało się być nie do zniesienia. Zakryłxś palcami usta, jakby nie chcąc aby emocje wylały się w postaci płaczu bądź jakiekolwiek innego dźwięku. I nagle serce ponownie zostało złapane w uścisk. Tym razem jednak tęsknota dobijała się do drzwi, kiedy znajoma kursywa pojawiła się na kartce wraz z kolejnymi słowami.

Chociaż może u ciebie jest już wieczór. Albo noc. Nie mam pojęcia, kiedy te listy dochodzą. Ale pośpieszyłem naszego nowego rekruta, więc powinien się pospieszyć.

Czyli dlatego tak się bał...

Niemniej jednak powiedz mi: jak się masz? Nie brakuje ci niczego? Zawsze mogę ci wysłać więcej. Tak przy okazji wysłałem ci parę drobiazgów z Liyue, mam nadzieję, że ci się spodobają. Nie przyjdą na czas z listem, ale na mój powrót będą idealnie...

Przejechałxś szybko wzrokiem po krótkim opisie przychodzącego prezentu, aż czerwień na policzkach nakazała ci ominąć parę zachwytów nad tym, jak będziesz wyglądać w jedwabiach z miasta kupców. Doskonale wiedział, że każdy list jest sprawdzany przez nosicieli. Jednak nie miał za groszu wstydu. Westchnxłxś ciężko, prawie że krzywiąc się na samą myśl. Nawet jeśli była ona dość ciekawa.

Tęsknisz za mną? Wiem, że tak. Pewnie leżysz w nocy na łóżku i myślisz o mnie. Szkoda że mnie tam nie ma. Chciałbym, aby twoje dłonie znowu jeździły po moim ramieniu. Zawsze mnie to uspokaja. Po dziejących się tu akcjach przydałoby się odprężenie. Nie wspominając jak podniecające są te gesty...

Po raz kolejny przeskoczyłxś do przodu.

Będę niedługo w domu. Obiecuję. Załatwię jeszcze parę rzeczy i powrócę. Będziesz na mnie czekać, tak? Może odwiedź w międzyczasie Teucera i innych. Uwielbiają cię.

Kocham cię,

Twój ukochany <3

Przytuliłxś do siebie list, wdychając resztki powietrza z Liyue. Przynajmniej nie był to list pożegnalny. Przynajmniej. Jednak i tak z twoich ust wydobyły się łzy, opłakujące jego brak oraz tęsknotę, która zajmowała przestrzeń w duchocie ognia i świetle kominka. A prezenty porozstawiane na bokach nawet w połowie nie były w stanie imitować jego osoby. Pozostało ci wyczekiwać, kiedy zamiast nosiciela listów przyjdzie on. Przyjdzie, zgarnie cię w ramiona i nawet mimo śniegu padającego i wiatrów porywających włosy do tańca, zacznie scałowywać łzy, tym razem szczęścia, z twarzy, ściskając cię mocno do siebie. Nawet jeśli za rogiem czyhali na niego kolejni wrogowie.

Czy to może nie on był ich celem...?

❝CLIMAX❞ genshin impact x reader oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz