10. W końcu mu przejdzie

219 8 0
                                    

Blake

Nie ważne, jak bardzo chcielibyśmy ukrywać prawdę, ona i tak w końcu wyjdzie na jaw, a my nie będziemy mieli w tej sprawie nic do powiedzenia. Zatajanie prawdy w dobrej wierze to także oszustwo i nie można się co do tego spierać. Najgorsze jednak jest to, jak nasi bliscy dowiadują się prawdy — często bolesnej — nie od nas. Wtedy na każde nasze słowo będą patrzeć przez pryzmat tego, że wcześniej zostali przez nas oszukani i nie będą wierzyć w prawdziwość naszych słów, choć mówilibyśmy szczerze.

Kłamstwo jest o tyle prostym rozwiązaniem, że trzyma nas z daleka od problemów, ale w końcu i tak stracimy nad nim kontrolę. Nie da się w nieskończoność żyć w kłamstwie, ponieważ prawda i tak zawsze wyjdzie na jaw często w najmniej oczekiwanym momencie.

Ważne jest to, żeby po wszystkim mieć w sobie tyle odwagi, żeby przyznać się do popełnionego błędu i szczerze za niego żałować. Sytuacje, w których kogoś przeprosiłem, mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Dokładnie na czterech, z czego dwukrotnie przepraszałem samą Scott. Muszę przyznać, że ciężko jest mi zmusić się do tego, żeby słowa te przeszły mi przez gardło. Zawsze staram się robić to, co słuszne, więc przyznanie się do popełnionego błędu jest niezmiernie trudne.

Madeleine wciąż wbija we mnie zszokowane spojrzenie po moich ostatnich słowach. W końcu wyszło na jaw, że przez ostatnie miesiące ludzie Devona pilnowali jej na moją prośbę. Czy żałuję tego, że to zrobiłem? Nie bardzo. Jedyne, co bym zmienił, to poinformowanie jej o tym, ale mam świadomość tego, że byłoby mi ciężko się do tego przełamać. Miałem pilnować jej na odległość. Być jej cichym opiekunem, który działałby na odległość. Los jednak ponownie połączył nasze ścieżki. Teraz mogę wyznać jej prawdę, patrząc jej prosto w oczy. Mogę przeprosić ją za brak szczerości z mojej strony.

Żałuję tego, że z jej strony nie doczekuję się tego samego. W gruncie rzeczy ona także zataiła przede mną nie jedną istotną informację.

— Dobrze, że w ogóle mi o tym mówisz — odzywa się po nieznośnie długiej chwili milczenia. — Chyba teraz przynajmniej wiemy, na czym stoimy — dodaje i wzrusza ramionami.

Ty wiesz. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic. Możesz czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Szkoda, że nie mogę liczyć na podobną szczerość z twojej strony. Naprawdę chciałbym to powiedzieć, ale co by to dało? Niby zapewni mnie o tym, że mi ufa, ale jakoś trudno jest mi w to uwierzyć.

— Co wiesz o Juliette Laurent? — pyta po chwili.

Widzę, jak spina się na wzmiankę o swojej matce. Szybko udaje mi się połączyć fakty, żeby wiedzieć, o jakim liście mówił wcześniej Xander. Pamiętam, jak zakradła się do gabinetu swojego ojca w poszukiwaniu jakichś należących do niej rzeczy. Teraz w końcu wiem, o co jej chodziło. W końcu sensu nabiera to, w jakim stanie się znajdowała, kiedy wróciłem do auta. Była kompletnie przybita i roztrzęsiona jednocześnie. Śmiała się i płakała, jednak nie chciała wtajemniczyć mnie w swoje sprawy.

„Nie, nie możesz mi pomóc. I nie stało się nic, co mogłoby być twoją sprawą. Wybacz za moje słowa, ale nie jesteś osobą, której bym się zwierzała. Może kiedyś, ale to już minęło i oboje wiemy, dlaczego".

Wyraźnie dała mi do zrozumienia, że nie chce, żebym mieszał się w jej sprawy. Więc przestałem. A przynajmniej otwarcie.

— Od razu wydała mi się kimś istotnym, ale sprawa ta z czasem wyleciała mi z głowy — tłumaczę jej zgodnie z prawdą. — Chciałabyś, żebym...

— Nie — przerywa mi, zanim zdążę dojść do sedna sprawy. — Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Chcę zrobić to sama. To moje zadanie i nie chcę, żebyś mi pomagał. Znalezienie mojej mamy to wyzwanie, które sobie postawiłam. Jeśli kiedyś zadecyduję, że potrzebuję pomocy, to dam ci znać, ale na razie, proszę, nie mieszaj się w to.

Clue /II/Where stories live. Discover now