20. Eros i Psyche

181 7 0
                                    

Madeleine

— To żart, prawda? Proszę, powiedz, że to tylko głupi żart — mówię, kiedy Blake i formuje mnie o tym, że przez najbliższe dwa dni będę pod opieką wynajętego przez niego ochroniarza.

— Tak będzie lepiej.

Ciekawe komu. Posyłam mu nieprzekonane spojrzenie. Stoimy przed drzwiami do naszego pokoju. Obok Blake'a stoi mężczyzna po trzydziestce w ubraniu ochroniarza. Przygląda mi się wzrokiem pozbawionym wszelkich emocji.

— Zobaczymy się wieczorem — mówi Blake i całuje mnie w skroń, po czym zaczyna iść wzdłuż korytarza.

Przyglądam się jego oddalającej sylwetce, po czym przenoszę wzrok na mężczyznę. Uśmiecham się do niego z widocznym przymusem.

— Co tam? — pytam, żeby przerwać niezręczną ciszę.

— Je ne parle pas Anglais* — odpowiada.

Cudownie. Teraz będę musiała spędzać czas z ochroniarzem, który mówi wyłącznie po francusku. Wzdycham ciężko, po czym wskazuję na drzwi, żeby przekazać mężczyźnie, że wracam do pokoju. Przekraczam próg i zamykam za sobą drzwi.

Dlaczego Blake nagle uznał, że potrzebuję ochroniarza nawet tutaj? Wiele razy powtarzał, że w tym miejscu możemy czuć się całkowicie bezpiecznie. Coś musiało się stać. Pytanie tylko, co? Mam nadzieję, że uda mi się to z niego wyciągnąć po powrocie. Blake będzie zmęczony po spotkaniu biznesowym, więc jest szansa, że mi się to uda.

Jakiś czas później przebieram się w dwuczęściowy strój kąpielowy, a na wierzch zarzucam szlafrok. W towarzystwie ochroniarza idę do spa, gdzie umówiłam się na dwugodzinny masaż odprężający. Mam nadzieję, że mężczyzna nie będzie towarzyszył mi w gabinecie, ponieważ w przeciwnym razie nici z odprężenia.

Masaż był naprawdę przyjemny, a masażystka bardzo miła. Na szczęście umiała dobrze mówić po angielsku, więc mogłam trochę z nią porozmawiać. W naprawdę dobrym nastroju opuszczam hotelowe spa, ale uśmiech schodzi mi z ust, kiedy dostrzegam czekającego na mnie ochroniarza.

Pospiesznie wracam do swojego pokoju na dziesiątym piętrze i kładę się na łóżku. Masażystka powiedziała, że muszę dać wchłonąć się olejkom, więc prysznic mogę wziąć dopiero za kilka godzin. Sięgam po pilot do telewizora i zaczynam skakać po kanałach. Jak łatwo się domyślić, nie udaje mi się znaleźć nic ciekawego. Decyduję się więc na obejrzenie kilku odcinków serialu „The Idol", którego nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, a długo na niego czekałam. Głównie do obejrzenia go skłonił mnie grający w nim mój ulubiony wokalista Abel „The Weeknd" Tesfaye oraz piękna Lily-Rose Depp.

Fabuła serialu opiera się na branży muzycznej. Główna bohaterka, czyli Jocelyn, grana przez Lily-Rose, jest dobrze zapowiadającą się piosenkarką, która nawiąże skomplikowaną relację z tajemniczym właścicielem klubu w Los Angeles, Tedrosem, granego przez Abla.

Na oglądaniu serialu HBO spędzam kolejne kilka godzin. Przerywa mi dopiero przychodzące połączenie od Xandra. Naciskam zieloną słuchawkę i od razu przełączam na tryb głośnomówiący.

— Bonjour!** — wita mnie radosnym głosem. — Co u was słychać?

— Siedzę w pokoju hotelowym, a pod drzwiami stoi ochroniarz, którego wynajął dla mnie Blake, który aktualnie siedzi na spotkaniu biznesowym — tłumaczę na jednym wdechu. — A co u ciebie?

— Po co ci ochroniarz? — pyta zaciekawionym głosem. — Coś się stało?

— Właśnie nic — odpowiadam. — Nie wiem, co go ugryzło.

Clue /II/Where stories live. Discover now