19. Ta wiedza nie poprawiła sytuacji

205 9 0
                                    

Blake

Stoimy ze Scott na środku zatłoczonej sali. Klub nocny, do którego ją dziś zabrałem, jest miejscem, w którym najczęściej spotykam się ze swoimi znajomymi. Głównie spowodowane jest to tym, że niemal codziennie zbierają się tu młodzi ludzie z Chelsea i z okolic. Jest nam to na rękę, ponieważ możemy sprzedać dużo towaru.

W kącie sali dostrzegam Mike'a oraz Devona, którzy co chwilę kierują w moją stronę znaczące spojrzenia. Spoglądają to na mnie, to na brunetkę, z którą tańczę i poruszają sugestywnie brwiami.
   
Wiecznie napaleni idioci. Inaczej nie mogę określić swoich przyjaciół.

Spoglądam na Maddie, która śpiewa i kołysze biodrami w rytm muzyki. Na moich ustach powstaje samoistny uśmiech. Kilka tygodni temu miała mały wypadek, w wyniku którego musiała mieć założone kilka szwów, ale na szczęście czuje się już całkowicie dobrze. Muszę przyznać, że się przestraszyłem, kiedy zobaczyłem ją w tamtym jebanym opuszczonym magazynie. Caleb, Jake i przede wszystkim Trevor mają chore pomysły. Scott jest strasznie delikatna i nie mogę dopuszczać, żeby tak się narażała. Nie zliczę, ile razy ostrzegałem ją, żeby nie wchodziła w dyskusję z tymi ludźmi. Niestety nie przyniosło to żadnych skutków. Jest złośliwa, uparta i nigdy nie może odpuścić. Mam wrażenie, że czuję się jak pies urywany ze smyczy, kiedy opuszcza dom. Robi wszystko, na co wcześniej by się nie odważyła.

— I'm tired of being home alone, used to have a girl a day, but I want you to stay. You said you might be into girls. You said you're going through a phase. Keepin' your heart safe* — śpiewa i zarzuca mi swoje wątłe ręce na ramiona.

Przyglądam się jej pięknej twarzy i staram się powstrzymać przed tym, żeby po raz kolejny moje myśli nie zboczyła na nieodpowiedni tor. Ta dziewczyna ma dopiero szesnaście lat. Nie mogę zaciągać jej do łóżka, choć nie wyraziłaby sprzeciwu. Niestety prawda jest taka, że to, co niedostępne, pociąga najbardziej. Zaczynam tracić głowę dla małej Scott, co zdecydowanie mi się nie podoba.

Nagle ktoś szturcha mnie w ramię, przez co mój wzrok pada na młodą dziewczynę z banknotem dwudziestodolarowym w ręce. Wygląda dość dziwnie. Trzęsie się i oplata się ramionami. Na jej twarzy dostrzegam rozmazany tusz do rzęs. Wydaje mi się, że chodziliśmy razem do szkoły, ale była o jeden, czy dwa roczniki niżej.

— Co tam? — pytam i poświęcam jej całą swoją uwagę.

Kątem oka dostrzegam, jak Maddie krzyżuje ręce na klatce piersiowej i unosi jedną brew. Wielokrotnie powtarzała mi, że nie popiera tego, czym się zajmuję. Oczywiście, że ma rację. Sam tego nie cierpię, ale potrzebuję tego kopa adrenaliny. Dzięki temu mam wrażenie, że moje życie zależy wyłącznie do mnie.

— Co mogłabym za to dostać? — pyta i pokazuje mi zmięty banknot.

— Co tylko zechcesz, mała — odpowiadam i wyciągam kilka woreczków z kieszeni kurki jeansowej. — Mogę zaproponować ci czystą marihuanę albo...

— Nie masz czegoś mocniejszego? — wchodzi mi w słowo.

Marszczę brwi i skanuję ją wzrokiem. Wyciągam z kieszeni następne kilka woreczków, tym razem z twardymi narkotykami, które dał mi Caleb, który musiał na kilka dni wyjechać z miasta.

— Heroina? — pytam, na co twierdząco kiwa głową.

Dokonujemy wymiany, a po chwili blondynka znika mi z oczu. Ponownie skupiam się na Scott, która oczywiście nie może odpuścić sobie swojej umoralniającej gadki.

Jakiś czas później podchodzi do mnie jakiś facet starszy ode mnie o kilka dobrych lat. Zanim zdążę się odezwać, informuje mnie, że szuka swojej młodszej siostry i opisuje mi jej wygląd. Szybko udaje mi się ją skojarzyć z dziewczyną, która kilkanaście minut temu kupiła ode mnie towar.

Clue /II/Where stories live. Discover now