-33-

314 6 0
                                    


Otwieram oczy ... nie mam świadomości dnia, godziny ... najpierw muszę odnaleźć moje ciało w przestrzeni. Nie poruszając się nawet staram się zidentyfikować moje kończyny. Palce u rąk, u stóp. Nogi i ręce ... Delikatnie poruszam głową ... czuję za każdym gwałtowniejszym poruszeniem ból, ale przyjemny, jakby cierpnięcie ... jak po długim treningu, kiedy wiesz, że wysiłek był dobry dla twoich mięśni. Uśmiecham się uzmysławiając sobie co było przyczyną tych odczuć. Pod przymkniętymi powiekami widzę obrazy jak wspomnienie ostatniej nocy ... och ... wyrywa mi się cichutkie i zduszone ... znowu czuję rozpierające ciepło w podbrzuszu ... więc tak się czuję spełniona ... lubię się tak czuć. Uśmiecham się do siebie szeroko

– Widzę, że komuś bardzo się podobało – słyszę

otwieram oczy – kuca obok mnie. Jest ubrany w spodenki i podkoszulkę ... był gdzieś, wychodził ? Jak długo tu jestem ?

Podnoszę się gwałtownie chcąc wstać, ale powstrzymuje mnie ruchem ręki ... pytam spojrzeniem i uniesieniem brwi

– Byłem w chacie po jedzenie. Przyniosłem wszystko co się dało. Poinformowałem Młodego i Marka, żeby bawili się w swoim towarzystwie przez parę dni, bo my na pewno nie będziemy mieli na to czasu

Znowu pytam go spojrzeniem. Tym razem marszczę brwi nie rozumiejąc do czego zmierza.

Nachyla się do mnie i całuje mnie w ramię, dekolt, pierś, którą zasysa delikatnie i .... oj ... znowu się czuję ... tak ... ach ...

– Nie wyjdziemy stąd parę dni ... nawet jeślibyś chciała, to i tak cię nie wypuszczę. Przepadłaś.

– Ale ja ... ale ... och ... ja ...

– Ciiii – słyszę prosto w mój brzuch i za chwilę czuję go między moimi nogami

W sumie ma rację, po co wychodzić. Zostańmy.

***

Trwało to 3 dni, całe 3 noce, z krótkimi przerwami na sen, bardzo krótkimi ... robiliśmy to wszędzie gdzie się dało. Zachowywaliśmy się jak nie wyżyci. Jakbyśmy się bali, że ktoś przyjdzie i nas od siebie oderwie. Miałam wrażenie, że nigdy nie będę miała go dość i chyba po raz pierwszy w życiu czułam się tak chciana i kochana. Jakbym była całym jego światem, wszystkim co jest mu potrzebne do życia.

Kiedy wyszliśmy w nocy popływać na krótko wpadłam na Marka, który uśmiechał się do mnie i zapewnił, że Jordy daje radę ... trochę krępowała mnie ta sytuacja, ale zupełnie niepotrzebnie. Mark cieszył się naszym szczęście, szczególnie, że widział jak JK otwiera się przy mnie. Widział go zadowolonego, śmiejącego się, dokazującego jak dzieciak. Tak dobrze nam było ze sobą ... dopełnialiśmy się wzajemnie.

– Dobrze, że się dogadujecie. Teraz już powinno być dobrze ...

– Powinno ?

– No bo jeszcze jego rodzice. Ale poczekaj, na pewno jeszcze będziecie o tym rozmawiać. Macie sobie dużo do powiedzenia.

To mi się nie spodobało. Patrzyłam na JK, który właśnie popisywał się staniem na rękach pod wodą. Nie mogłam uwierzyć, że ten facet ma ponad 30 lat. W tej chwili wygłupiał się przed nami młody chłopak, ale nie ten sam, którego znałam w młodości. Takiego JK nie znałam. Ten śmiał się, parskał wodą, trzepał włosami.

Nawet nie wiem kiedy, przyszedł do nas Jordy. Usiadł obok mnie na pomoście i przytulił się. Objęłam go ramieniem i pocałowałam w czubek głowy. Na ten moment podpłynął do nas JK i oparł się mokrymi rękoma o moje uda. Łypnął na Jordy'ego i uśmiechnął do niego.

Zbrodnia miłościDonde viven las historias. Descúbrelo ahora