12. bad or good decision?

745 27 1
                                    

Witajcie kochani Czytelnicy!

12 spóźniona (jak mój autobus do pracy), ale we wtorek pojawi się kolejny rozdział.

Enjoy!

------------------------------------------------------

Nadia

Od wydarzeń na parkingu MedLab, kiedy to Aiden namawiał mnie na zdradę firmy, minęły trzy dni. Niemal cały ten czas spędziłam w siedzibie Willson Corporation zamknięta ze strążyską w swoim nowym gabinecie. Przeprowadziłyśmy dziesiątki, jeśli nie setki rozmów telefonicznych, napisałyśmy niezliczoną ilość pism, a także wypiłyśmy horrendalne ilości kawy, ale na szczęście wszystko szło po mojej myśli. Jakbym odhaczała kolejne punkty na mojej liście rzeczy do zrobienia.

- Udało się! - powiedziałam wkraczając do swojego gabinetu z uśmiechem triumfu na twarzy.

- Mamy pozwolenie na zbadanie monitoringu? - Nela poderwała głowę znad pism, w których zakreślała dla mnie najważniejsze fragmenty, a w jej oczach błysnęła radość.

Byłam bardzo zadowolona z tego jak zaangażowała się w ten projekt, pomimo jej początkowej niechęci do odejścia od Daphne. Cieszyłam się z jej entuzjazmu, zwłaszcza, że Daph nadal się do mnie nie odzywała. Dzwoniłam do niej kilkakrotnie, ale ignorowała moje telefony, a ja nie miałam czasu przejść się do niej osobiście. Lucas zasugerowałam, abym dała jej czas co też postanowiłam zrobić.

- Jutro dostaniemy nagrania - z westchnieniem opadłam na swój fotel krzywiąc się, kiedy nóżki z kółkami odjechały kilkanaście centymetrów pod wpływem ruchu. Może i był wygodny, ale to jeżdżenie doprowadzało mnie do szału.

Wciąż brakowało mi w tym gabinecie wygodnej kanapy, jakiś roślin i lustra. Tęskniłam także za moim fotelem obitym ciemno-zielonym pluszem. Przez ostatnie trzy dni zapełniłyśmy gabinet dodatkowym biurkiem i krzesłem, na którym gromadziłyśmy coraz większe sterty dokumentów, a przy którym co jakiś czas pracowała Nela. Wszędzie walały się także moje pastelowe zakreślacze i długopisy, których nie mogłam poukładać w biurku z powodu braku szuflad w biurku, co było dla mnie absolutnie absurdalne. Prosiłam także, aby sprzątaczka póki co nie wchodziła do gabinetu, co przypłaciłyśmy przepełnioną niszczarką i zbyt dużą ilością papierowych kubków po kawie. Ale mimo tego całego bałaganu radziłyśmy sobie całkiem dobrze.

- Czy mam zawiadomić prezesa Harrison i dyrektora Davisa? - zapytała Nela odkładając flamaster.

- Już do nich dzwoniłam z drogi - odchyliłam głowę przypominając sobie tę rozmowy. O ile Harrison pogratulował mi sprawnego działa, o tyle Davis wydał się nietypowo dla niego zdenerwowany.

- W takim razie chyba powinnyśmy poinformować prezesa Willsona - Nela nie wyglądała na zachwyconą tą perspektywą.

Podążyłam za jej spojrzeniem w kierunku gabinetu Aidena, znajdującego się po drugiej stronie korytarza. Jak ognia unikałam tego miejsca przez ostatnie dni. Gdy czegoś potrzebowałam bez cienia skrupułów wysyłałam Nelę. Początkowa ekscytacja dziewczyny przystojnym milionerem szybko zmieniła się w markotność. Kiedy zapytałam jej czy coś się stało, powiedziała mi jedynie, że Aiden jest dla niej niemiły, a wręcz momentami chamski. Nie powiem, byłam zaskoczona jej odczuciami. Wydawało mi się, że poza mną, Aiden zachowywał się w stosunkach biznesowych wyjątkowo profesjonalnie i w większość przypadków uprzejmie.

Tym razem jednak czułam, że o tej pierwszej wygranej bitwie powinnam osobiście poinformować Willsona.

- Weź sobie wolne do końca dnia - zwróciłam się do dziewczyny, której oczy natychmiast rozbłysły. Przez ostatnie dni pracowałyśmy od rana do później nocy, szykując się do mojej dzisiejszej rozmowy z sędzią, a także planując kolejne kroki - Odpocznij, wyśpij się, zrelaksuj. Jutro od rana musimy być na nogach. Zapisy z monitoringu zostaną dostarczone o ósmej rano.

Trouble after weddingNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ