Złap mnie jeśli potrafisz | 𝗦𝘂𝗴𝗮 (+18)

167 29 10
                                    


dla neko_hearts

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

dla neko_hearts

Była przyzwyczajona do odgłosu broni, huku i strzału.

Przez większość życia to ona kroczyła za innymi. Była przylepiona niczym rzep do psiego ogona, nie można było jej zgubić, ani się jej pozbyć. Zlecone zadanie wykonywała z precyzją, nigdy nie wpadli na jej trop. W agencji była nazywana duchem. Bo zjawiała się znikąd i nie pozostawiała żadnych śladów.

Nie interesował jej powód. Nie wchodziła w szczegóły, ani nie rozmawiała z klientami. Nie reagowała na prośby ofiar, które w agonii błagały, aby oszczędziła im życia.

Nie miała nic do innych. Nie mogła powiedzieć, że lubiła swoją pracę. Nie mogła zaprzeczyć, że jej nie lubiła. Była pośrodku. Dopóki dostawała sowite wynagrodzenie, nie miała nic przeciwko.

Mogła pozwolić sobie na życie w luksusie, a nie jak matka — narkomanka, żebrać o kolejną działkę i się kurwić.

Ze wstrętem patrzyła wstecz. Nie miała dobrego życia. Szkołę rzuciła zaraz przed maturą. Musiała od dawna utrzymywać się sama, bo nawet rodzina zastępcza nie potrafiła jej zaakceptować. Była wściekła, ponieważ dostawali za nią pieniądze, które powinni wykorzystać na zapewnienie jej dobrobytu, a i tak znalazły się ważniejsze rzeczy niż ona — Mei.

W końcu nie wytrzymała i uciekła. Ukrywała się najpierw w opuszczonej zajezdni, zdobywając pożywienie siłą. Tak nauczyła się jednej najważniejszej zasady — kawa nie może być za mocna, a kobieta za słaba.

Nie była głupia. Wiedziała, że tym światem rządzą silniejsi, a hasła pacyfistów wypisywane na tekturowych banerach, to tylko głupie i pobożne mrzonki.

Pewnego dnia trafiła na silniejszego od siebie. Gdy myślała, że zabraknie jej tlenu, chwyciła nieznajomego faceta za twarz i paznokciami wydłubała oczy. A później kopnęła mocno między nogami.

Mężczyzna jęczał w agonii, krzycząc coraz to gorsze wyzwiska. Mei nie przejmowała się tym, a po prostu skręciła mu kark.

To na zawsze zmieniło jej życie.

Los chciał, aby wtedy na miejscu zjawił się mężczyzna. Wciąż pamięta, że miał czarny płaszcz, ciemne okulary i bladą cerę. Z początku pomyślała, że to aktor, bo łudząco przypominał Matrix'a.

Do agencji przyprowadził ją następnego dnia. Z początku nakazał za sobą podążyć i zadawał najważniejsze pytanie:

— Chcesz przeżyć?

Stojąc w kałuży krwi swojej pierwszej ofiary, pokiwała twierdząco głową. Mei chciała żyć. Chciała przetrwać. Chciała być silna. Pragnęła mocy, aby nigdy nie poniżać się jak matka.

Tamtego dnia mężczyzna dał jej bilon i kilka banknotów. Wyraźne polecenia, proste i rzeczowe. Musiała dostać się do motelu, umyć i wyprać ubranie. Jeżeli ucieknie już będzie martwa.

One shot na zamówienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz