Rozdział 3

9.4K 398 113
                                    

"Nie, piekło nie ma nic wspólnego z miejscem – piekło wiąże się z ludźmi. Może to ludzie są piekłem."

– John Marsden



– S...słucham? – wydukała cicho, czując, że wszystkie spojrzenia były teraz zwrócone w jej stronę.

Spojrzała na mężczyznę przerażona, mając wrażenie, że zaraz zemdleje.

– Rozbieraj się. Muszę zobaczyć, czy nie masz podsłuchu. Takie są zasady protokołu. – odparł obojętnym tonem.

Na jego twarzy nie widziała nawet grama emocji. Jego mina i spojrzenie było całkowicie nieprzejednane.

Tak, jak wcześniej bała się na niego spojrzeć, tak teraz wpatrywała się w niego błagalnym wzrokiem, jakby szukając ratunku, który w głębi serca wiedziała, że i tak nie nadejdzie.

– Ale... – zaczęła, czując, że całym jej ciałem zaczęły wstrząsać nerwowe drgawki.

– Nie wkurwiaj mnie. Zrobisz to sama, albo Ci pomogę. A uwierz mi, że tego byś nie chciała. – warknął, pełnym nienawiści głosem.

Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy. Czuła się kompletnie bezsilna i miała ochotę upaść teraz na kolana i błagać go o to, by ją wypuścił i nie kazał jej pozbywać się resztek godności. Wiedziała jednak, że właśnie przez takie błagania musiałaby na zawsze się z nią pożegnać. Już nigdy nie byłaby w stanie spojrzeć w lustro.

Poczuła, jak wszystkie jej mięśnie automatycznie się napięły, a w sercu zaczął tlić się tak ogromny lęk, że mimowolnie zaczęło jej brakować tchu.

– Nie rozbiorę się! – krzyknęła, zalewając się łzami – Błagam, nie każ mi tego robić...

– Mam Ci to dobitniej wytłumaczyć?! – ruszył w jej kierunku, z zaciśniętymi pięściami.

Odruchowo cofnęła się do tyłu, czując, że właśnie serce podeszło jej ze strachu do gardła. Wbiła swój wzrok w otaczających ją z dwóch stron mężczyzn, ktorzy uśmiechali się szyderczo i ślinili się na samą myśl o tym, że zobaczą ją rozebraną. W przypływie tak ogromnego stresu i buzującej w niej adrenaliny, odważyła się spojrzeć brunetowi prosto w oczy. Na tle jej szaroniebieskich, zaszklonych łzami tęczówek pojawił się ogromny ból.

– Ja... Ja nie zrobię tego przy wszystkich... – nie wytrzymała i zaczęła płakać.

Javier zatrzymał się w półkroku i spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem. Zmrużył oczy i uważnie jej się przyjrzał. Szatynka miała wrażenie, że usilnie nad czymś myślał. Patrzył na nią przez chwilę bez słowa, po czym przeniósł wzrok na znajdujących się w gabinecie pracowników.

– Wypierdalać! – krzyknął tak głośno, że aż podskoczyła ze strachu.

Od tej chwili wszystko działo się dla niej, jak w ułamku sekundy. Zaskoczeni mężczyźni w podskokach opuścili pomieszczenie.

Gdy Gabby usłyszała za sobą dźwięk zamykanych drzwi, poczuła dziwny niepokój. Jej sercem i umysłem targały teraz sprzeczne uczucia. Z jednej strony, odczuwała ogromną ulgę, że nie musiała rozbierać się przy wszystkich, a z drugiej, zostanie sam na sam z tym przerażającym mężczyzną było ostatnim, z czym teraz chciała się zmierzyć i, z czym mogła sobie poradzić. Tak bardzo się go bała, że nie była w stanie teraz na niego spojrzeć. Wbiła swój wzrok w podłogę, cała trzęsąc się ze strachu.

– A teraz zdejmuj ubrania. – powiedział ostrym tonem, bez krzty litości.

Zadrżała, czując ogromny ucisk w klatce piersiowej. Oddychała ciężko, nerwowo bawiąc się palcami u dłoni. Mimo iż wciąż wpatrzona była w betonową posadzkę, nie była w stanie uciec przed jego intensywnym, mrocznym spojrzeniem, które z ogromną siłą wypalało ją od środka. Czuła na sobie jego przeszywający wzrok, który powodował, że całym jej ciałem co chwilę wstrząsała fala nieprzyjemnych dreszczy.

W pułapce Potwora & W sidłach Potwora [PREMIERA 22.05]On viuen les histories. Descobreix ara