Nowy rok i więcej

379 13 3
                                    

Wstałam 31 grudnia z bólem głowy. Nic nie mówiłam Vincowi co robiliśmy wczoraj z chłopakami. Był sylwester a my się upiliśmy już dzień wcześniej. Każdy miał dziś jakieś plany. Hailie jechała do koleżanki, Dylan gdzieś na imprezę z bliźniakami, Will i Vince zostawali w domu.

A ja? Ja zostałam w domu tez. Utknęłam w domu z Vince'm I Willem. Lepiej być nie może.

Dopóki Hailie nie musiała wyjechać siedziała ze mna w pokoju. Śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Kazałam jej się pilnować i nic nie pić bo może jej zaszkodzić.

Około 20.00 weszła święta trójca do pokoju żeby mnie podenerwować.
-Pamiętaj ze dla ciebie jeszcze tylko soczek.- wymachiwał mi palcem przed nosem Tony. Byli tu dopiero z 15 minut a ja już miałam ich dosyć.

-Wyjdźcie- zakryłam się poduszką. -Chcesz leki?- Shane spytał pod czas gdy Dylan i Tony siedzieli na moim fotelu do czytania. Pokręciłam głową.

Około 20.45 wyszli bo musieli wyjeżdżać a sama zaczęłam w nich rzucać poduszkami. Miałam ich serdecznie dosyć. Ledwo żywa wzięłam książkę z stoliczka przy łóżku.

W końcu zapukał Will. -My musimy na chwile wyjechać. Coś się dzieje u Hailie- powiedział. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. -A mogę z wami?- zapytałam. Pokręcił głową.

Chwile potem wyszedł z pokoju. Około 01.00 nad ranem wrócili. Ja spałam ale z tego co wiem to Jared groził Hailie. Zabije chujka. No ale tym się już zajął Dylan i Vince. A szkoda.

TIME SKIP BO TAK

Obudzona rano przez krzykami świętej trójcy którzy życzyli mi wesołych urodzin wstałam i udałam się do kuchni. Tam spotkałam Willa i Hailie którzy tez mi życzyli wesołych urodzin. Uśmiechnęłam się do nich i teraz tylko czekaliśmy na Vince'a. Wszedł do kuchni mokry. Obie z Hailie ledwo powtrzymalysmy od śmiechu.

-Co się stało-?- zapytałam go

-Dylan i Tony. To się stało- powiedział tym swoim chłodnym tonem. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i go uściskałam.

-Wesołych urodzin Vince- powiedziałam. Zdziwiłam się jak nigdy gdy poczułam ręce Vince'a oplatające mnie

-Wesołych urodzin Yn- uśmiechnął się. TAK KURWA VINCENT MROŻĄCY KREW W ŻYŁACH VINCENT MONET SIĘ UŚMIECHNĄŁ. Na sekundę ALE JEDNAK.

TIME SKIP

Prawie godzinę przed tym jak mieliśmy iść do restauracji do pokoju zapukał Dylan.

-Dziewczyno które ty masz te urodziny?- zapytał ze swoim głupkowatym uśmiechem

-Szesnaste- powiedziałam. Ten tylko się uśmiechnął i rzucił mi kluczyki do auta. Zdziwiłam się po raz drugi tego dnia ale sobie przypomniałam o tradycji.

-Żartujesz!- popatrzyłam na niego z błyskiem w oczach

-Leć sprawdź zanim Tony się dorwie- zaśmiał się Dylan i zbiegliśmy razem do garażu. Tam stał i czekał na mnie piękny czarny Mercedes. Popatrzyłam się na niego z niedowierzaniem.

-Żartujesz?- spytałam Dylana

-Tony chcial ci wsiąść motor ale Vince mu nie pozwolił.- zaśmiał się Dylan. Uściskałam go.

-Jest cudowny-

-Nie tak cudowny jak ja- uśmiechnął się szelmowsko.

Time skipe

Kiedy dojechaliśmy do restauracji poczułam dziwne skurcze brzucha. Od kiedy Hailie do nas przyjechała nie jedliśmy tutaj. A ja jadłam tak. Tylko ze mało. Można by uznać ze się głodziłam. Miałam na sobie koszule z spodniami i czarny krawatem jak moi bracia.

(Jak wam nie pasuje to możecie zmienić)

Siadłam koło Shane'a ale nie przemyślałam tego dokładnie bo na ukos mnie siedział Vince. Gdy przyszedł kelner zamówiłam to co Shane czyli Spaghetti.

Jedliśmy w spokoju. Chłopcy robili co jakiś czas żarty wiec atmosfera była luźna. Czułam co jakiś czas na sobie wzrok Vince'a więc w takich sytuacjach jadłam. Ledwie zjadłam 8 widelców gdy Shane zauważył jak oddaje mu trochę

-Co robisz?- zapytał

Pod presją czasu i wszystkich oczu na mnie skłamałam

-Nic-

-Wydaje mi się za jednak coś robisz.-

-Wiec wydaje ci się źle.-

Nadal patrzył na mnie a ja na niego. Któryś z braci rzucił jakimś żartem wiec atmosfera zrobiła się luźniejsza. Na bardzo krótki czas.

-Hailie ile zamierzasz się modlić nad tym jedzeniem?- zapytał Vince.

Hailie popatrzyła na niego z lekkim przerażeniem.

-Nie modlę się nad nim- wymamrotała.

-Przyglądam się tobie od jakiegoś czasu i widzę ze nie jesz- powiedział Vince.

Przy stole nastała cisza. Wszyscy patrzyli się na Hailie

-Głodzisz się-?- zapytał zszokowany Will.

-Ja... Nie- Wymamrotała Hailie. Wzrok Vince'a skierował się na mnie.

-To samo pytanie tyczy się ciebie Yn.- powiedział.

-Nie.- powiedziałam szybko.

-Kiedy był ostatni raz kiedy ktoś z was widział żeby i Hailie i Yn jadły?- spytał

Wszyscy byli cicho. Dylan podniósł się z siedzenia.

-Wiedziałem.- syknął patrząc się na mnie. - Wiedziałem że coś jest nie tak.-

Wstałam z siedzenia.

-Skoro byłeś taki mądry to czemu nie zaprzestałeś?!?- zapytałam i natychmiast wiedziałam ze palnęłam znowu coś głupiego. Dylan patrzył na mnie z przerażeniem. Will, Tony, Shane i Hailie mrugnęli w tym samym czasie. A Vince się tylko na mnie patrzył z niedowierzaniem. Szybko pobiegłam do toalety i się zamknęłam w jednej z kabin.

Po jakimś czasie wyszłam z tamtąd. Zobaczyłam że wszyscy się zbierają. Więc poszłam do nich.

Szłam koło Dylana I Vinca zastanawiając się czy będę w bibliotece. Na to pytanie dostałam od razu kiedy weszliśmy do domu.

-Yn zapraszam cie do gabinetu.-.

Yn monetWhere stories live. Discover now