SHANE ZABIJESZ NAS

296 6 19
                                    

Po sytuacji w restauracji minęło pare dobrych dni. Nic ciekawego się nie działo. Dziś Hailie miała jechać na pierwsze zajęcia z terapii. Ja miałam zacząć dopiero po feriach. Trochę jej współczuje no nie powiem.

Razem z Shanem postanowiliśmy ze przetestujemy moje auto i podjedziemy nim. Dylan pojechał z nami żebyśmy się nie zabili, Tony na swoim motorze bo mi nie ufał a Hailie jechała z nami. Całą drogę spędziliśmy na rozmowach i śpiewach.

Po jakimś czasie przyjechaliśmy do szkoły i zaparkowałam na swoim nowym miejscu. Wyszliśmy z auta i poszliśmy każdy w swoją stronę.

Weszłam do klasy, usiadłam na swoim miejscu i coś zaczęłam rysować. W połowie rysowania ktoś dotknął mojego ramienia. Podniosłam głowę i zobaczyłam jego. Jego cudowne brązowe włosy, niebieskie przenikające przeze mnie oczy... ujrzałam Vince'a-

CO

DO

KURWY

Zamrugałam pare razy i Vince znikł z moich oczu. Teraz na jego miejscu stała inna dziewczyna. Miała długie i ładne czarne włosy, zielone tryskające radością oczy i piegi na twarzy. Vince naprawdę potrafi zajść w pamięć.

-Mogę tu usiąść?- zapytała

Przytaknęłam

-Dzięki- i usiadła kolo mnie.

-Mam na imię Liv. A ty? O Boże jaka śliczna torebka! A jakie kolczyki! Ty to jesteś ta monet prawda? Ach jak ja cie zawsze chciałam poznać.- Zaczęła paplać. Ja w tamtym czasie zastanawiałam się czy Vincent dokuczał chłopakom jak był młodszy.

-Mam na imię Yn.- usmiechnealam się. Liv naprawdę się ucieszyła i zaczela coś mówić. Na szczęście moje i moich uszu do klasy wpierdolil się nauczyciel od fizyki czyli Pan Harry Cok.

(TIME SKIP)

-SHANE ZAPIERDOLE CIE- wrzasnelam. Właśnie się dowiedziałam ze Shane spierdolil swój związek i prawdopodobnie jego dziewczyna popełni samobójstwo.

-PRZEPRASZAM ALE TO NIE..- Zaczął mówić. Dylan wziął nas obu pod ramie i wybiegliśmy z szkoły. Shane odpalił moje auto i zaczęliśmy jechać do Marge.

-NEVER GONNA GIVE YOU UP-

-KTO WŁĄCZYŁ TO GOWNO!- wrzasnął Dylan. Shane pokazał ze dzwoni Vince.

-Halo?-

-Jedzcie do szpitala-

-Co się stało???-

-Jakiś typ postrzelił Tone'go i prawie go zabił.-

-JA ICH ZARAZ ROZPIERDOLE- Shane zrobił tak szybki zakret i tak gwałtowny ze się wywróciłam.

-SHANE ZABIJESZ NAs- Dylan wrzasnął z bagażnika.

(Time skip do szpitala)

Wbiegaliśmy na sale i pierwsze co zobaczyłam to Hailie płaczącą nad leżącym w łóżku Tonym. Hailie się odsunęła i opadła na ramiona Shane'a. Podeszłam do niego i go leciutko przytuliłam. Nie chciałam mu nic zrobić. Ten się uśmiechnął i oddał uścisk.

Po jakimś czasie Shane wrócił z kawą i woda. Dał mi, sobie i Dylanowi kawę a Tonemu wodę

-Co to za gowno?- spytał Tony

-Woda-

-Chciałem kawę jelopie-

-masz pic tylko wodę-

I tak oto rozpoczęła się wojna na kubeczki.

------------
WROCILAM Z ŚMIERCI

Yn monetWhere stories live. Discover now