Plaska jak deska

114 6 30
                                    

Nigdy więcej na kolację do Santanow.

Przysięgam.

Dzień po tym jak u nas na kolacji była Isa pojechałam do Santanow. Pomińmy fakt że Dyla próbował się wpakować do bagażnika, bo było to najmniej ważne tamtego dnia. Grace była suką ale powiedziano mi że mam się nie martwić bo ona jest taka zawsze.

Parę tygodni później pojechałam na noc do Isy.

Kiedy wysiadłam przed domem Santanow, zupełnie niepewna siebie, z skrzypcami w rękach i torbą przewieszoną przez ramię zaczął padać deszcz. Podeszłam pod drzwi i zapukałam.

Otworzyła mi Isa z wesołą twarzą.

-Mój Boże jesteś przemoczona! Wchodź do środka natychmiast- powiedziała i wciągnęła mnie do środka.

Zaśmiałam się i zdjęłam buty, jak na porządną osobę przystało.

Isa popatrzyła się na mnie z lekkim rozbawieniem ale machnęła ręką.

-Nikogo nie ma. Adrien ma wrócić za godzinę z kimś tam ważnym. Chodź do mnie na górę muszę ci pokazać mój pokój- i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, nim się obejrzałam byłam w pięknym pokoju.

Ściany były pokryte sztucznym bluszczem, kosmetyki na toaletce rozstawione tak że nie było widać toaletki, nasze zdjęcia na sznurku, pistolet na półce z książkami i poduszki po całym pokoju.

Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać. Bella spojrzała na moje skrzypce z zaciekawieniem.

-Umiesz grać?- zapytała podekscytowana. Potaknęłam a ona zapiszczała z radości.

-Zagrasz mi cos? Proszę?- zapytała a ja się zaśmiałam.

-A masz coś na myśli czy moge cokolwiek?- wzięłam instrument do ręki.

-Cokolwiek- wzruszyła ramionami. Napięłam struny i zaczęłam grać powolną, spokojną melodię.

Isa okryła się kocykiem i patrzyła na mnie z zachwytem.

Nie wiem jak, lub kiedy ale po prostu zaczęłam tańczyć walca. Durne ale jednak fajne.

Po niedługiej chwili Isa się dołączyła i tańczyła ze mną.

Kiedy skończyłam grać pokłoniłam się przed Isabellą a ona się zaśmiała.

Plotkowałyśmy przez dobre dziesięć minut a potem pojawiło się durne pytanie.

-Nadal chcesz to zrobić?- Isa mnie zapytała leżąc na łóżku podczas gdy ja leżałam koło niej.

-Znaczy się... nie wiem jak zareagują chłopaki. A tym bardziej Dylan. Znienawidzą mnie- zaczęłam kręcić palcami.

-A moim zdaniem będzie najbardziej Cię tolerował. I teraz albo nigdy. Wybacz że to powiem ale jesteś płaska jak deska, więc obandażujemy ci piersi żeby nie urosły. Adrien tak robił z tyłkiem i udało mu się! Jest płaski jak kurwa deska.- Isa podniosła się a ja jęknęłam żeby wróciła do tamtej pozycji.

-Dawaj te włosy. Ścinamy je- Isa zaczęła grzebać i szukać nożyczek. Zdziwiona posłuchałam i usiadłam na fotelu przy toaletce.

Isa wzięła lokówkę, nożyczki i szczotkę.

-A ty umiesz ciąć czy nie wiesz zupełnie co robisz?- zapytałam zdenerwowana i przerażona

-Grace mnie kiedyś uczyła. Było spokojnie. Zgoliłam tył włosów Adriena na łyso. Nic się nie bój to było dwa, trzy lata temu- powiedziała wymachując nożyczkami widząc mój niepokój.

Uporałyśmy się z moimi włosami po dobrych czterdziestu minutach.

Miałam teraz fajne brązowe, puszyste włosy. Dokończyłyśmy lakierem w sam raz kiedy Adrien przeszedł z kimś tam, jakimś swoim przyjacielem.

Razem z moją dziewczyną pobiegłyśmy na dół z uśmiechami na twarzach. W korytarzu stał nie kto inny niż mój brat. Zamurowało nas.

-Will?!- powiedziałam nagle żałując że nie mogę się stać niewidzialna.

- O kurwa...- wymamrotał Will a rodzeństwo Santanow popatrzyło się po sobie z lekkim rozbawieniem.
————————————————

Stanie z pistoletem w ręku celując w osoby które kocham, nigdy nie było moim marzeniem.

Owszem chciałem się na nich wyżyć za te wszystkie dni które mnie nienawidzili.

Za te wszystkie dni kiedy mną pomiatali a ja płakałem po nocach.

Za te wszystkie przelane przez nich łzy.

Za cały ból który mi wyrządzili.

Za to że nawet się nie starali.

-Micheal... odłóż ten pistolet- powiedziała z przerażeniem Hailie.

Potrząsłem głową w zaprzeczeniu.

-Odłuż ten diabelny pistolet!- ryknął Dylan a ja poczułam jak pojedyncze łzy lecą mi z policzków.

Odpaliłem działo.

Yn monetTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang