Rozdział 3

557 38 9
                                    


Connor nie dopuścił mnie do przesłuchania. Tłumaczył się konfliktem interesów. O'Neill musiał go poinformować, że wiem o jego podejrzeniach. Byłam wściekła na ich obu za to, że wciąż traktują mnie jak pieprzoną ofiarę, która nie jest w stanie poradzić sobie z własnym życiem.

Stałam przy ścianie z papierowym kubkiem herbaty. Hunter wręczył mi ją, nim zniknął za drzwiami. Chyba chciał mnie uspokoić, a jedyne co zrobił, to tylko mocniej mnie wkurwił.

Miałam ochotę im wszystkim zajebać w twarz.

Wyrzuciłam kubek do kosza nie zwracając uwagi na zawarty w nim parujący napój. Chciałam być tam w środku i przefiltrować tego gościa z każdej strony. A jeżeli to on, chciałam zostawić na jego ciele liczne ślady. Obrażenia, które będą prześladować go do końca życia.

Bo te, które szpecą moją skórę, już nigdy nie znikną.

Nie mam pojęcia, ile minęło czasu. Byłam osłupiała. Milion myśli przechodziło mi przez głowę, by zostawić mnie z jeszcze większą ilością pytań, na które nie miałam ani jednej odpowiedzi. Nie wiem nawet w którym momencie moje życie zamieniło się w jeden wielki, niekończący się pościg.

Czy było to w momencie, w którym zakończyłam terapię? Wtedy, kiedy zapadła decyzja o zostaniu policjantką? A może w chwili, w której w płucach brakowało mi tchu, a Connor trzymał mnie w ramionach starając się nie rozkleić po tym, gdy zobaczył moje rany na moim półnagim ciele.

To właśnie on mnie wtedy znalazł. Palił papierosa przy swoim policyjnym wozie, kiedy ja biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na nic, co dzieje się przede mną.

W końcu gdyby mnie szukał, byłby za mną niczym mój pieprzony cień.

Drzwi do pokoju przesłuchań się rozchyliły i z hukiem trzasnęły o ścianę. Komendant jako pierwszy opuścił salę. Wydawał się być mocno zdenerwowany, co było zupełnym przeciwieństwem kroczącego za nim O'Neilla.

Obaj mężczyźni do mnie podeszli. Przez kilka dłużących się sekund jedynie wpatrywali mi się w twarz. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej wzburzona ich zachowaniem.

- No i? - Zapytałam ściągając przy tym czoło. - Jakieś wieści? - Dodałam, gdy odpowiedziała mi jedynie cisza.

Hunter spojrzał na komendanta, po czym wypuścił przez usta zduszony oddech.

- To nie on. Ma alibi. Jeszcze to sprawdzimy dla pewności. Gość nie chce się nawet przyznać do wypadku. Albo uderzył się w głowę, albo mamy do czynienia z patologicznym kłamcą.

- Mogę z nim porozmawiać?

- Wykluczone! - Powiedział Connor stanowczym głosem. - Nie zbliżysz się do niego, dopóki nie będziemy mieli pewności, że to nie on.

Po tych słowach jak gdyby nigdy nic, obrócił się na pięcie i zaczął się od nas oddalać.

Spojrzałam na O'Neilla, który jedynie wzruszył ramionami. Zerwałam się więc z miejsca, by dogonić komendanta.

- O co ci chodzi?

- Nie będę ryzykował, Rebel. Nie wybaczę sobie, jeśli pewnego dnia znikniesz. A jeśli to, co zeznałaś tamtego dnia było prawdą, on nigdy nie odpuści. Będzie czekał na odpowiedni moment, by znowu się do ciebie dobrać.

- Nie musisz się o mnie martwić. Poradzę sobie. - Syknęłam zirytowana. - Nie jestem już tą przestraszoną szesnastolatką, która nie ma pojęcia, co dzieje się wokół. Przeszłam przez szkolenie. Potrafię walczyć. Potrafię się obronić.

MASKED [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz