2

134 11 14
                                    

Ciepłe mieszkanie Jeongguka uderzyło swoją temperaturą w sam czubek nosa drobnego, zmarzniętego chłopaka. Objął się lekko ramionami, chcąc nieco przystosować się do nowej temperatury, pomimo, że ta czynność i tak w żaden sposób nie byłaby pomocna do czasu, kiedy nie zdejmie z siebie przemoczonych ubrań. Zaczesał mokre włosy do tyłu.

Jeon w szybkim tempie zamknął za nimi drzwi i nie każąc mu przejmować się mokrymi plamami na podłodze, zaprowadził go do łazienki. Dużej łazienki, którą Park mógł niemal porównać rozmiarem do swojej kawalerki - przypominała nieco te wszystkie pomieszczenia z drogich gazetek, gdzie ludzie zawsze byli szczęśliwi i zadowoleni.
Siadając na rogu dużej wanny, szczerze oczekiwał tylko suchego ręcznika, ale czując jak temperatura w łazience staje się cieplejsza, a szum wody całkiem wypełnia ciszę między nimi, spojrzał z brakiem przekonania na młodszego. A młodszy doskonale znał to spojrzenie.

- To tylko kąpiel, nic wielkiego. Nie jesteś ciężarem. - zapewnił, obserwując ilość wody i co jakiś czas sprawdzając jej temperaturę opuszkami palców, nie chcąc doprowadzić do jakichkolwiek, nieprzyjemnych pseudo poparzeń.

- Tego bym nie powiedzial. - dłonią delikatnie wzruszył taflę ciągle wzrastającej wody, kątem oka spoglądając na swojego rozmówcę. - Fotel w twoim mercedesie przeze mnie zgnije.

- Myślisz, że fotel mnie obchodzi? - króliczy, lekko politowany uśmiech zmusił Park'a do odwrócenia wzroku, starając się tym choć trochę zakryć pokaźny, nieustannie czerwieniejący rumieniec na twarzy. Przeklęty, seksowny kolczyk w dolnej wardze. Przeklęty labret, czy cokolwiek to kurwa jest. Park i tak już tracił zmysły, ostatnie czym by się przejmował, to nazwa piercingu jakiegoś przystojnego, kochanego faceta.

Czasami Park zastanawiał się, co tak naprawdę ciągnęło go do Jeongguk'a. Nigdy nie był w stanie określić swojego "typu" osoby. Każdy człowiek jest równie piękny, ale też równie brzydki. Z każdym można nawiązać dobry kontakt, ale potrzeba do tego wzajemnych starań i wspólnych intencji. To trochę tak jak z muzyką; każdą, nawet najbardziej znienawidzoną da się polubić, jeżeli posłucha się jej wystarczająco dużo. Przynajmniej Park lubił w to wierzyć.

Może to duże dłonie Jeongguk'a, ozdobione w pięknych, samodzielnie zaprojektowanych tatuażach. Może to umięśnione ramiona, z podobnym nacechowaniem co dłonie, może to jego wzrost. Może to te duże, szczenięce oczy, wpatrujące się w niego z błaganiem, wypełnione miłością i nadzieją na raz.
Może to jego uśmiech, jego słodkie, królicze ząbki, albo równie urokliwy, okrągły nosek.

Może to fakt, jak - kontrastem do sylwetki - troskliwą i czułą był osobą. Traktował drobniejszego jak najcenniejszą porcelanę, jak najdroższy skarb i to naprawdę robiło coś z Jiminem. Zawsze otwierał dla niego drzwi, zawsze nad nim nadskakiwał, zakrywał go przed wiatrem czy innymi ludźmi, kiedy czuł się zbyt stymulowany przez ogarniające tłumy. Zawsze dbał o jego komfort, zawsze szeptał mu te czułe słówka, a bycie adorowanym naprawdę starszemu nie przeszkadzało.

Zaczęło mu to przeszkadzać dopiero w momencie, kiedy myśli o odwzajemnieniu czułych gestów i słów nie pozwalały mu zmrużyć oka. Codziennie po pracy gdy tylko próbował zasnąć, w głowie pojawiała się ta przeokropna, mrożącą krew w żyłach myśl, że jego spokojna egzystencja zostanie zburzona czymś, co powszechnie nazywane jest miłością.
Cholernie nie chciał tego do siebie dopuścić. Jego życie było w końcu tak spokojne, nic nie zmieniało się od kilku dobrych lat i prawda, czasami było to nudne i monotonia potrafiła odebrać część radości, ale ostatecznie odbierała też część zmartwień.

Tymczasem Jeon wszedł do jego życia wraz z tymi brudnymi od błota buciorami, robiąc sobie w jego sercu urocze gniazdko ze słomy i suchej trawy. Nie spytał o pozwolenie, zakradł się i ugościł, podstępnie i nieprzewidywalnie.

Park uśmiechnął się lekko na tą myśl.

- Zrobię nam kolację. Nadal lubisz jjigae z kimchi? - spytał, podnosząc się z wcześniejszego przykucu. Na lekkie skinięcie uśmiechnął się lekko i pokazał głową w stronę jednej z półek. - Tam masz ciuchy na przebranie. Spodenki są twoje, ale bluzę zostawiłem swoją.. Jeżeli to problem, to mogę...

- Gguk, jest okej. - zapewnił, powstrzymując się od palącej ochoty dotknięcia jego policzka. Musiał się skupić, musiał to zignorować. - Lubię twoje bluzy.

Za to czuły, szczęśliwy uśmiech wyższego był prawie jak nagroda. Nic jeszcze tak mocno nie zapewniło Jimina, że dobrze zrobił, że mówiąc to postąpił właściwie i był wdzięczny, że ten raz nie zamknął tych swoich pięknych ust.

- W razie co krzycz. - dodał ciemnowłosy, a po tych słowach wyszedł i zamknął za sobą drzwi, zostawiając drobnego chłopaka z delikatnymi wypiekami i milionem myśli na minutę.

Kąpiel nie zajęła mu długo. Każde długo miało inne znaczenie dla różnych ludzi; Jimin zazwyczaj spędzał ogrom czasu w łazience. Lubił wyznaczać dni, w których będzie spędzał tego czasu najwięcej, lubił skupiać się na sobie, tylko i wyłącznie na sobie, dopieszczając każdy fragment ciała i po prostu relaksując się, nie zamartwiając niczym innym. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie męskie, ale bądźmy szczerzy; Jako gej w Korei miał lepsze rzeczy do roboty niż przejmowanie się facetami, którym brakowało podstaw higieny.

Teraz starał się jednak pospieszyć. Szanował czas Jeongguk'a, nie chciał być dla niego ciężarem i nie chciał robić mu niepotrzebnych problemów. Jeon był za dobry, był zbyt kochany i nie zasługiwał aby jeden, farbowany blondyn niszczył mu plany na spokojny wieczór.

Wytarł dokładnie swoje ciało, ignorując jak na razie mokre włosy wpadające mu do oczu, po czym ubrał przygotowane przez młodszego ciuchy. Ogarniający, słodki zapach bluzy Jeongguk'a sprawiał, że kręci mu się w głowie.
Dziwne ciepło ogarnęło jego twarz, klatkę piersiową i podbrzusze, a wraz z chwilą, gdy materiał delikatnie otulił jego ciało, Park ostrożnie przysunął fragment bluzy do swojego nosa, zaciągając się charakterystycznymi perfumami młodszego. Traci rozum, wstydzi się tego, ale nie może przestać.

Tak bardzo chciałby, aby go teraz przytulił.

Czemu ten cały czas tak bardzo wzbraniał się przed uczuciem? Nie jest aż tak niebezpieczne, nie jest wcale złe. Jest uzależniające i w pewnych momentach męczy, ale nadal nie jest złe. Park miał cichą nadzieję, że Jeon rozumiał jego potrzebę przestrzeni, że kiedyś mu ją wybaczy.

seven days a week || jikookWhere stories live. Discover now