3

118 10 9
                                    

Kanapa w apartamencie Jeon'a przypominała mu o różnych koreańskich dramach, których nazw nie do końca pamiętał. Cały apartament był niemal idealny, ale nie za bardzo idealny. Był idealny pod względem przytulności i ciepła, ale nie był to rodzaj nieskazitelnej idealności; ta jest bowiem przerażająca.

Gdyby apartament był bez wad, nie miałby duszy, a to chyba pierwszy i najcięższy grzech podczas ostatecznego zadomowienia się i należytego zarzucenia kotwicy. Ostatecznie jednak nigdy nie podejrzewałby kogoś takiego jak Jeongguk o pusty, bezmyślny gust; Ten chłopak miał coś, czego Jimin nie potrafił do końca nazwać, ale wiedział, że było piękne. Nikt nie mógł mu tego odebrać, a młodszy chyba o tym wiedział, bo nigdy nie chował tego w sobie. Nigdy nie bał się pokazywać prawdziwego siebie, przekazywać swojej duszy w nawet najmniejszy, najdrobniejszy i najbardziej niepozorny sposób.

Całe mieszkanie ociekało wręcz charyzmą, artyzmem i ogólnie pojętym życiem, a blondyn przez sekundę mógł przyznać, że byłby w stanie spędzić tutaj resztę życia, tak długo, jak drugi jest przy nim.
Dla niego byłby w stanie zacząć w końcu żyć.

- Co oglądasz? - spytał ciemnowłosy, przechodząc z otwartej kuchni do salonu, gdzie siedział już młodszy, kładąc na małym, drewnianym stoliku dwie miski z gorącą zupą. Sam zajął miejsce na puchatym dywanie, przeczesując nieco pasma czarnych włosów. W mieszkaniu roznosił się zapach brzoskwiniowego żelu do ciała i malinowej herbaty, ale dla blondyna i tak najbardziej wyczuwalne były perfumy wyższego chłopaka, któryki przesiąknęła bluza.

- Business Proposal - mruknął, skromnie zjeżdżając z kanapy, aby z cichym, bolesnym jękiem znaleźć się obok swojego rozmówcy.

- Chcesz dalej, czy mogę przełączyć? - spytał, a widząc niedbałe machnięcie ręką ze strony Jimin'a, który najwięcej uwagi poświęcał aktualnie swojej ukochanej zupie, uśmiechnął się lekko i przełączył kilka kanałów wyżej, chcąc zobaczyć już setną powtórkę Goblina.

Z początku nie zdawał sobie sprawy, że Park co jakiś czas niewinnie spogląda na niego ukradkiem, wzrokiem szukając czegoś, co utwierdzi go w przekonaniu, że wcale mu się nie podoba. Że wcale nie jest tak przystojny jak go zapamiętał. Jednak im dłużej pozwalał sobie na te drobne, delikatne spojrzenia, tym mocniej uderzała w niego myśl, że chłopak obok to perfekcja, oszlifowany już diament i możliwość mniej samotnej przyszłości.
Ah, tak bardzo się stoczył.

- Mam coś na twarzy? - spytał w końcu z głupawym uśmiechem, nawiązując kontakt wzrokowy z Jiminem; dziwnie intymny, jakby go spytać.

- Nie, po prostu myślałem, że zamiast ciepłej zupy i koca dostanę raczej opieprz za wychodzenie z domu w czasie burzy. - wrócił do jedzenia, za wszelką cenę starając się nie wracać już wzrokiem do twarzy Jeon'a. Jeżeli teraz na niego spojrzy, jest po nim, trafiony zatopiony.

Jeongguk może nie wiedział, ale Park podświadomie był już cały jego.

- Hyung, czy kiedykolwiek dostałeś ode mnie opieprz? - spytał, nieco urażony, że blondyn widzi go w ten sposób. Nigdy nie był surowy, starał się być raczej wyrozumiały i empatyczny, bo w końcu jakie miał inne wyjście? To jemu oddał swoje serce, jakim byłby hipokrytą, gdyby nie próbował go nawet zrozumieć?

A Jimina, przez ton głosu młodszego zaczęło zżerać poczucie winy. Westchnął cicho i odłożył wcześniej trzymaną miskę zupy, zdobywając się na utrzymanie nieco dłuższego kontaktu wzrokowego. Oblizał usta.

- Nie. - odpowiedział, może nieco zbyt delikatnie. Planował zrobić to nieco bardziej stanowczo, ale spojrzenie młodszego całkiem odebrało mu pewność siebie. Brzmiał, jakby go przepraszał, zabrakło sarkastycznej, jiminowej puenty, która wybroniła by go przed wyglądaniem jak truskawkowe, rozgotowane mochi.

Może dlatego Jeon tak bardzo go irytował. Jimin był zazwyczaj pełen dumy, zazwyczaj nie myślał o sobie jak o kimś nieśmiałym i zbytecznie delikatnym. Nie był może facetem metr osiemdziesiąt, sto kilo czystych mięśni i testosteronu, ale dalej doskonale potrafił sobie poradzić w samotności. Nigdy nie odczuwał potrzeby bycia onieśmielonym, poczucia bezpieczeństwa.

Jeon mu je dawał, a kiedy dał mu je po raz pierwszy, Jimin nie potrafił już bez nich żyć. Stał się uzależniony.

- Hyung, nie patrz tak na mnie. - delikatny ton głosu Jeongguk'a przyjemnie otulił ciało Park'a, ale boleśnie obudził go przy tym z wyobrażeń, które ciężko było doprowadzić do prawdy. Cholera, jak się wyznaje miłość? Jeongguk wyznawał mu ją w każdej możliwej chwili, ale jak Park miał to zrobić? Przecież on nie był tak czuły i wrażliwy jak Jeon. Nie był tak empatyczny, tak samoświadomy.

- Wybacz Gguk - mruknął, z lekkim zażenowaniem wracając do jedzenia swojego kimchi. Kiedy starał się skupić na jedzeniu i dodatkowo jego uwagę odwracał odcinek dawno już obejrzanego serialu, wstyd całkiem łatwo i niemal całkowicie opuścił jego ciało.

Jeon natomiast zrezygnował z oglądania, wpatrując się z rezygnacją w biały sufit.

- Lubię, kiedy to mówisz. - powiedział głupio, mając nadzieję, że nie zirytuje tym blondyna. - "Gguk". Z twoich ust brzmi to naprawdę słodko.

- Wszystko z moich ust brzmi słodko.

- Nie wątpię. - brunet zaśmiał się pod nosem, nie wyłapując chwili, gdy między ich słowa wkradł się niewinny podtekst. Nie chciał nawet marzyć o takich rzeczach, dla niego cudem była sama obecność tej kruszynki obok. Jego gwiazdki, jego marzenia, jego słodkiego chłopca, którego chciał schować w swoich ramionach przed całym światem, ucałować i po prostu być. Gdyby tylko Jimin pozwolił mu wkraść się do jego serca, może mógłby w końcu ruszyć z miejsca i iść dalej. Gdyby tylko pozwolił mu po po prostu trwać obok, służyć za oparcie.

Nie chciał nic w zamian.

- Mogę dzisiaj spać u ciebie?

Oczy Jeon'a nieco rozjaśniały. To nietypowe; zazwyczaj to on prosił blondyna, by został, by nie wychodził w taką pogodę, by odpoczął tutaj. W ostateczności mówił, że go odwiezie, a i w tym było ciężko uzyskać aprobatę starszego.

- Jasne.

seven days a week || jikookWhere stories live. Discover now