Jak tam twój rycerzyk? 😂

1.8K 88 34
                                    

Obudził mnie mój telefon.Zobaczyłam kto dzwoni.
Dzwonił ,,Kuba slay💅✨'' to był mój sekretarz i informator co się dzieje.Wczoraj nim zasnęłam właśnie do niego zadzwoniłam.Ponieważ się tu przeprowadziłam musiałam znaleść nową ,,siedzibę'' dla moich ludzi.Jak mnie obudził mam nadzieje że chociaż ma ważną nowinę.Bo jak nie to już nie żyje hehe.W końcu kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Halo-powiedział głos po drugiej stronie.
-No co chcesz właśnie spałam a ty mnie obudziłeś!-oburzyłam się.
-Bardzo przepraszam.Ale mam ważną sprawę.
-Jaką?-spytałam
-To nie jest sprawa na telefon.-powiedział poważny.Teraz zaczynam się przejmować.Zawsze sobie żartowaliśmy czy była luźna atmosfera.A teraz jest śmiertelnie poważny.
-Dobra za pół godziny postaram się być tylko wysili adres gdzie jest nasza siedziba.-powiedziałam.
-Pa-powiedział i się rozłączył.Dziwne.Poszłam się szybko umyć do łazienki i ubrałam się tak:

I do tego taką nakładkę na ucho (sorry za słabą jakość)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I do tego taką nakładkę na ucho (sorry za słabą jakość)

I do tego taką nakładkę na ucho (sorry za słabą jakość)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dobra teraz muszę kogoś poprosić o podwózkę.Najgorsze ale muszę tam jechać.
Zeszłam po schodach do kuchni.Tam zobaczyłam Dylana i jakiegoś mężczyznę.Na oko w wieku 27/28
Gdy mnie zobaczył powiedział.
-Witaj jestem Vincent twój prawny opiekun.-powiedział lodowatym głosem.Okej on pasuje w 100% procentach na członka organizacji.
-Hailie-powiedziałam.
-możemy porozmawiać w bibliotece?-spytał.Pewnie nie miała bym nic przeciwko ale przecież miałam misje.
-Możemy później?-spytałam.Na co popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-I czy mógł ktoś mnie gdzieś zawieść?-Znowu spytałam.Na co obaj się na mnie dziwnie popatrzyli.
-A gdzie chcesz jechać?-spytał.O kurde co ja mam powiedzieć?!Nie mogą się dowiedzieć.Wiem co powiem!
-Moja koleżanka tu się przeprowadziła 2 lata temu i chciałam ją odwiedzić.-powiedziałam ukrywając stres.
-Dobrze,Dylan możesz ją zawieść?-spytał kierując się do Dylana.Ha chwycił moje kłamstwo.Choć nie do wszystko to było kłamstwo.Początek że moja koleżanka tu się przeprowadziła to prawda.Ale nie zamierzam ją teraz odwiedzić kłamstwem.
-Tak jasne,chodzi-powiedział Dylan
-Czekaj!Masz tu karteczkę z naszymi numerami dzwoń jak mamy po ciebie przyjechać.-powiedział Vince i dał mi kartkę.
Poszliśmy do garażu .Wybrał czerwone Ferrari(nwm czy Dylan takie miał nie pamiętam więc u mnie ma takie).
W aucie gadałam z nim wszystkim i o niczym.Oczywiście nie podałam mu adresu naszej bazy.Podałam adres sklepu obok.Powiem mu że chce kupić coś słodkiego dla mnie mojej kol.W końcu dojechaliśmy powiedziałam to co miałam a on powiedział.
-To baw się dobrze!-powiedział i odjechał.Ale i tak poszłam szybko do sklepu i kupiłam zimną kawę waniliową.Nasza baza była obok sklepu więc odrazu tam sie skierowałam.Gdy weszłam stał ochroniarz i poprosił o naszą przepustkę.Wyjęłam ją z torby i podałam.Weszłam i odrazu zobaczyłam Kubę czekającego na mnie.
-Co się stało?-spytałam.
-Chodzimy do twojego biura.-powiedział
Zaprowadził mnie do mojego biura.
Wyglądało tak:

Muszę przyznać ładne

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Muszę przyznać ładne.Usiadłam na swoim fotelu.
-Dobra gadaj co jest nie tak.-powiedziałam
-Twoi bracia też są w organizacji-powiedział.Czemu każdy przynudza?
-To już wiem-mruknęłam.
-I co zamierzasz zrobić?-spytał
-No będę to ukrywać-powiedziałam nie wzruszona.
-Słuchaj jak powiesz bracią będziemy mieli większe zasięgi.-powiedział.Czy go popierdoliło?
-Nie powiem im i koniec kropka!-powiedziałam.
-Rób jak chcesz ja ci tylko doradzam.-powiedział wkurzony.

A ja wyszłam.Skierowałam się do wyjścia.Jak on może być taki bezczelny?!O kurde co ja teraz zrobię?
Przecież minęło kilka minut.Dobra pójdę do kawiarni.Szlam przed siebie i nagle zobaczyłam piękną kawiarnie.Weszłam do niej i w środku była jeszcze ładniejsza.Tak wyglądała

Zamówiłam sobie czekoladę do picia i donata

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zamówiłam sobie czekoladę do picia i donata.
Zaczęłam odpisywać na wiadomość i takie tam.
Wstawiłam też fotkę na insta.Siedziałam tam 3 godziny i nagle zadzwonił nieznany numer.Wyjęłam kartkę by sprawdzić czy to ktoś z moich braci.Owszem był to Shane.Tak przynajmniej było napisane na tej kartce.

-Halo-powiedział nie znany mi głos.
-słucham-powiedziałam
-Hej tu shane jeden z twoich braci gdzie jesteś Vince kazał mi cię odebrać.-powiedział.
-W kawiarni właśnie miałam po kogoś z was dzwonić bo moja kol już musiała iść.-powiedziałam
-O to super się składa dobra jak nazywa się ta kawiarnia?-spytał
-(nazwa kawiarni)-powiedziałam
-Ok za 5 minut będę.-powiedział i się rozłączył.
Zaczęłam się zbierać.Wyszłam z kawiarni i czekałam na niego.Po niecałych 3 minutach pod kawiarnią stanęło niebieskie lamborghini.Wyszedł z niego chłopak na oko 17/18 lat.
-Hej jestem shane ale to już wiesz.-powiedział.
-Hej ja jestem Hailie .-powiedziałam też uśmiechając się do niego.Wsiadaliśmy do auta i gadaliśmy na różne tematy fajny jest.Podjechaliśmy pod Wille i wysiedliśmy z auta.Poszliśmy do kuchni bo była pora obiadu (wiem u nich do taki luch) byli wszyscy przy stole.Chyba czekali na nas.Był tam jeszcze jeden chłopak którego jeszcze nie poznałam był bardzo podobny do shane więc chyba są bliźniakami.Gdy mnie zobaczył oczy mu zabłysły.Odrazu wstał i mnie przytulił.A potem powiedział:
-hej jestem Tony-powiedział przyjaźnie.
-Hej ja Hailie-powiedziałam.Usiedliśmy do stołu.
Była tam też Anabell więc usiadłam obok niej.

-Dobrze dziewczyny powiem wam zasady i zakazy.-powiedział Vince.No tymi zakazami będę się napewno przejmować hihi.
(Po zasadach)
-Dobra a więc teraz zakazy.-powiedział Vince.
-A więc o fajkach chyba nie muszę mówić?-spytał na co ja uniosłem brwi i patrzyłam na niego jak na idiotę.Moja siostra tylko przytaknęła.
-Coś nie tak Hailie?-spytał zdziwiony Vince.
-No ja już tą zasadę łamie.-powiedziałam.
-Palisz?-spytał
-Tak e-papierosa o smaku borówkowy albo maliny.-powiedziałam.
-Twoja mama ci pozwalała?-spytał poważny.
-Tak-powiedziałam
-Okej to możesz raz wczas palić jasne?-spytał
-mhm-mruknęłam
-Druga żadnych chłopaków.-powiedział na co ja sie uśmiechnęłam zadziorsko do mojej siostry.
-Jak tam twój rycerzyk?-spytałam się siostry i zaśmiałem.Na co wszyscy się zdziwili i patrzyli na nas z zainteresowaniem.
-A jak ma być?Zepchnęłaś go ze schodów!-powiedziała oburzona.

-Jesteś za młoda na związki-powiedziałam.
-Ach tak a ty w moim wieku miałaś 3 chłopaków mama mi mówiła!-powiedziała moją sis.

-Nie ja umiem się ustawić.Jeden niósł mi plecak drugi odrabiał za mnie prace domowe a trzeci zawsze podawał mi to co chciałam.-Zaczęłam wyliczać na palcach.

-Autorka gwiazdki dają mi motywacje do pisania kolejnych rozdziałów!!
Pisze też książkę ,,Dzieciństwo Monet''!!

Wmieszana w mafie (Rodzina monet)Where stories live. Discover now