37. To pomaga ci oddychać

54 7 0
                                    


- Coś ty narobiła młoda? - poczułam duże i delikatnie szorstkie ręce, które objęły moją dłoń. - Gdybym tylko wiedział, co ze sobą zrobiłaś... Myślałem, że potrzebujesz trochę czasu, a jeśli nadejdzie potrzeba to dasz znać.

Wsłuchiwałam się w każde słowo wypowiadane przez Woodsa zaspanym głosem. Coraz więcej bodźców dochodziło do moich zmysłów. Nie mogłam tego znieść, okropne pikanie o mały włos nie rozsadziło mi głowy. Na twarzy czułam lekki nacisk. Wciąż miałam zamknięte oczy. Chciałam się ruszyć, ale własne ciało odmówiło mi posłuszeństwa.

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Skoro byłaś w tak okropnym stanie, że posunęłaś się do takich kroków, dlaczego nie poprosiłaś mnie o pomoc?- słyszałam jak pociągnął nosem, a jego głos stał się płaczliwy. - Musisz się obudzić, wiesz? Musisz, a później powiesz skąd miałaś towar, rozumiesz? Skurwiel zapłaci za swoje, to przez niego wzięłaś tę cholerną truciznę- poczułam jak zaczął mocniej ściskać moją rękę, ale szybko się opamiętał i potarł ją kciukiem. - Biję się z myślami co byłoby lepsze. Gdyby sprzedał ci czystą kokainę, prawdopodobnie nie byłoby cię tutaj. Ale wtedy pojawia się myśl, że mogłabyś teraz nadal brać i wyniszczać swój organizm po raz kolejny. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdyby Nick do ciebie nie pojechał... gdyby się poddał po tym, jak nie otwierałaś drzwi. Młoda błagam, nie rób mi tak więcej, nie rób tak więcej nam - poprawił się. - Nick odchodzi od zmysłów wiesz? Kiedy zabrali cię na badania był bliski ataku paniki. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Kiedy powiedzieli, że nie może cię zobaczyć wpadł w furię do takiego stopnia, że ochrona musiała go obezwładnić i zadzwonili po mnie. Ale nie przejmuj się, już jest lepiej. Dostał jakieś leki i śpi w poczekalni. Obiecałem mu, że będę miał na ciebie oko, dlatego odpuścił. Strasznie nas wystraszyłaś - położył głowę na mojej klatce piersiowej.

- Przepraszam - odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem. Russell oderwał się ode mnie, sprawdzając, czy moje słowa nie były tylko wybrykiem jego wyobraźni.

- Layla, jak dobrze cię słyszeć. Poczekaj muszę iść po lekarza, niech cię zbada.

- Przepraszam - powtórzyłam ściągając maskę tlenową z twarzy.

- Nie, nie. Zostaw, to pomaga ci oddychać - zabrał moją rękę tak, abym nie próbowała tego powtórzyć. - Teraz nie ma to już znaczenia. Ważne, że żyjesz.

Badania strasznie się dłużyły, ale nie miałam czelności narzekać. Nie po tym, co przeze mnie przeszli. Russell nie opuszczał mnie na krok, a Nico zerknął do środka tylko raz. Od razu, gdy napotkał wzrokiem moje oczy, odszedł w głąb korytarza. Nie byłam w stanie powiedzieć, czy był na mnie zły, czy nie chciał patrzeć na mnie w takim stanie. Najbardziej przerażało mnie jedno, przyłapałam się na tym, że za nim tęskniłam.

Strong hearts fear nothingOnde histórias criam vida. Descubra agora