𝟐 || 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐓𝐖𝐎

59 5 0
                                    


𝐂𝐇𝐈𝐅𝐔𝐘𝐔 popatrzył na motocykl, na którym jeszcze nie tak dawno jeździł Baji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝐂𝐇𝐈𝐅𝐔𝐘𝐔 popatrzył na motocykl, na którym jeszcze nie tak dawno jeździł Baji. Teraz to cudeńko należało do niego. Właściwie to chyba wciąż to do niego nie docierało. Miał wrażenie, że zza rogu wyskoczy nagle Keisuke. Oczyma wyobraźni widział już, jak chłopak podchodzi do niego z tym swoim charakterystycznym uśmiechem na ustach. Jak kładzie dłoń na karoserii. Jak mówi; Co? Chciałoby się, co Chifuyu?

Od zawsze zazdrościł przyjacielowi tego cholernego motocyklu. Dostanie czegoś takiego, byłoby spełnieniem jego marzeń. Teraz jednak nie był z tego powodu ani trochę szczęśliwy. Właściwie to ten konkretny model przywoływał tylko melancholię, od której już i tak nie potrafił uciec. Kilka dni temu w jego domu zjawiła się matka Bajiego. Początkowo Chifuyu nie miał najmniejszego pojęcia, czego mogła od niego chcieć. Obawiał się, że być może obwiniała go o śmierć Keisuke. Jednak o dziwo nic takiego nie miało miejsca. Kobieta nie wydawała się żywić do niego, jakiejś szczególnej urazy. Oznajmiła mu, żeby po prostu go sobie wziął. Powiedziała, że motor czeka na niego w garażu do odebrania.

― Mój syn chciałby, żebyś go po nim dostał ― argumentowała to tak. ― Ja prędzej zacznę wróżyć z fusów, niż na coś takiego wsiądę. Tobie chyba bardziej by się przydał.

― Nie wolałaby go pani po prostu sprzedać? ― Chifuyu zapytał wtedy zdziwiony. Wzrok utkwił w kluczykach, które wręczała mu właśnie kobieta. Chyba wciąż nie potrafił w to uwierzyć.

― Wiesz, ile dla niego znaczył ten motocykl... ― Cień słabego uśmiechu przemknął przez jej usta. ― Poruszyłby niebo i ziemię, byleby tylko wybić mi ten cholerny pomysł z głowy.

Rozumiał teraz, dlaczego tak bardzo chciała, żeby go sobie zabrał. Jak wiele bolesnych wspomnień przywoływał. Jak bardzo przypominał jej o Bajim. Pragnęła się go pozbyć, ale nie miała dostatecznie dużo odwagi, by go sprzedać. Dlatego oddała go Chifuyu. Teraz to jemu motocykl miał nieustannie przypominać o nieżyjącym już przyjacielu.

Cień nieznacznego uśmiechu pojawił się na jego ustach. Cieszył się, że mógł zachować przy sobie cząstkę Bajiego. Nawet jeśli przywoływało to wiele bolesnych wspomnień. Być może była to jego kara. Jazda tym motocyklem była słodko-gorzka.

― Patrz, kto idzie.

Odezwał się do niego nagle Takemichi. Chifuyu zaskoczony zamrugał parę razy oczami. Zauważył wtedy Hanmę Shujiego. Chłopak szedł drugą stroną ulicy jak gdyby nigdy nic. Towarzyszyła mu też ta dziewczyna. Chifuyu od razu rozpoznał te charakterystyczne, czerwone włosy. Spłowiała, skórzana, czarna kurtka. Znoszone do granic możliwości, czarne, potężne glany.

Nastolatek skrzywił się nieznacznie na ten widok. W żaden sposób tego jednak nie skomentował. Właściwie to chyba nawet nie wiedział, jak. Co miałby niby powiedzieć? To oczywiste, że wolałaby nie mieć z tymi ludźmi nic wspólnego.

𝐆𝐀𝐌𝐄 𝐎𝐕𝐄𝐑; chifuyuxoc [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz