Rozdział 14 - Wybór.

3.1K 80 113
                                    

Hejka!

Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisze ten rozdział na telefonie, ponieważ przez przypadek rozjebałam laptop. Rozdział kiedyś poprawie, ale to jak będę mieć laptop, bo mam długie paznokcie, przez co ciężko mi się pisze na telefonie.

Zrobić wam rozdział, w którym będą postacie podglądowe do bochaterów?

Nawet nie wiecie, jak bawią mnie wasze teorie, do tego, kto chce zabić Astrid xdd Jestem za bardzo pierdolnięta, i tego nie zgadniecie.

⚠️W rozdziale znajdzie się scena 15/16+!⚠️

tt: hellofmysoul

zapasowe konto na tt: hellofmysoul.zapasowe

twitter: coolpeople33334444

Astrid

Podjechaliśmy pod wille w stylu old money, która jest głównie w kolorze białym. Nie byłam zaskoczona wielkością, ponieważ sama byłam przyzwyczajona do takich dużych posiadłości. Od dziecka mieszkałam w olbrzymich domach, ze względu na moją matkę, która od zawsze wolała wszystko co wielkie. Lub poprostu dom w którym mieszkamy ma pokazywać to, jak bardzo bogaci jesteśmy.

- Czemu nie walczyłeś w piątek? - zapytałam, gdy próbował ustawić idealnie samochód.

Nie wiem, jak zapomniałam o tym, że Nathaniel miał walczyć, a zamiast tego, zorganizował mi imprezę urodzinową. Naprawdę go uwielbiałam, za to jaki był w stosunku wobec mnie.

- Tak naprawdę nie było żadnej walki. - odparł. - Wcześniej ustaliliśmy, że przy tobie będziemy mówić, że mam walkę, a tak naprawdę od początku chodziło o twoje urodziny.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Nikt się nigdy nie starał zrobić dla mnie takiej rzeczy.

Nathaniel zaparkował na podjeździe, a ja przygryzałam policzek ze stresu. Miałam za chwilę zobaczyć się pierwszy raz z rodzicami Nathaniela od prawie 4 lat. Mimo tego, że mnie uwielbiali, byłam bardzo zestresowana. Co jeśli już mnie nie lubią? Przecież nie jestem już tą 14 letnią Astrid, tylko 18 letnią Astrid. Tą bardziej dojrzalszą, która już nie rzuca patykami w dzieci. 14 letnia Astrid nie poradziłaby sobie z większym od siebie typem, za to 18 letnia Astrid już tak. 

- Nie stresuj się. - powiedział Nate, który położył dłoń na moim udzie. - Uwielbiają cię tak samo, jak kiedyś. Uwierz, że nasłuchałem się już jaka ty jesteś wspaniała. 

Nathaniel się zaśmiał, na co sama uniosłam kącik ust. Wystarczy, że on jest szczęśliwy, a ja sama będę szczęśliwa. 

Czarnowłosy przysunął się do mnie, przez co zmienił pozycję, i teraz siedział bokiem na miejscu kierowcy, a następnie przysunął swoją twarz do mojej, tak blisko, że nasze usta dzieliły milimetry. 

- Jesteś piękna, pequeño diablo. - wyszeptał w moje usta, po czym mnie pocałował.

Od razu oddałam pocałunek, który z każdą chwilą starał się coraz bardziej namiętny. Wsunęłam palce w jego kręcone włosy, gdy on swoje dłonie ułożył na mojej tali. Czułam zapach jego perfum, gum miętowych oraz papierosów. Idealny zapach.

Po chwili odsunął się ode mnie z zadziornym uśmieszkiem, a ja zmarszczyłam brwi.

- Jeśli chcesz dalszą część, to później. Chyba nie chcesz, żeby moja matka była światkiem? - zapytał unosząc brew.

Dark SecretsWhere stories live. Discover now