rozdział 2

1.5K 35 22
                                    

Mój jakże narzeczony wrócił dopiero na śniadanie. Na dodatek miał malinkę na szyji. Próbował ją zakryć ale coś mu się nie udało. Przysięgam że jeszcze chwilę i nie wytrzymam. Ale muszę wytrzymać do końca mojego planu.

Planu który przez 3 lata robiłam. Robiłam go tak długo żeby był idealny.
Liam jest właścicielem jednej z firm. Mojej firmy którą myśli że mu oddałam. Nie doczekanie jego.Mieszkamy w mojej rezydencji na uboczu. Nie lubimy hałasu.
Ta na pewno chodzi tu o hałas...

U mnie jest to spowodowane że pierwszy rok po śmierci ktoś mnie rozpoznał. Rozpoznał zmarłą Hailie Monet . I od tam tej pory zmieniłam się nie do poznania. A u Liama chodzi o to że był kiedyś ćpunem i się zapożyczył. Niby oddał ale nikty nie wiadomo.

Nigdy mi nie mówił że jest ćpunem . Chociaż zanim pozwoliłam mu ze mną zamieszkać sprawdziłam go dokładnie.
Z zamyśleń dopiero wyrwał mnie trzask drzwi.

Ktoś wszedł do mojego kabinetu. Uniosłam głowę i moim oczom ukazał się Simon. Simon jest moim informatykiem, ochroniarzem i żołnierzem. Traktuje mnie jak młodszą siostrę a ja go jako przyjaciela. Jest on ze mną od początku mojej ,, śmierci ".

-Następnym razem zapukaj jak wchodzisz.-powiedziałam

- Ciebie też miło widzieć.- odpowiedział i kontynuował.- Oficjalnie jesteś w organizacji. Ale wszyscy chcą się z tobą spotkać. A oficjalna data ślubu jest za 3 miesiące.

-Nie mogę się teraz im pokazać. Powiedz że zobaczą mnie dopiero na ślubie a na dzień dzisiejszy będą moi ludzie wysyłani na spotkania.

-Dowiedziałem się jeszcze że Liam też będzie na tym ślubie.- zrobił chwilę przerwy popatrzył mi w oczy i kontynuował.- Z kochanką....

-  Do załatwimy dwie sprawy w jeden dzień. Będzie mniej roboty. Ja tam się cieszę .- odpowiedziałam z cwanym uśmiechem i sięgnęłam bo szklankę z whisky w środku. Simon pokręcił tylko głową .

Pogadaliśmy jeszcze trochę i każdy wrócił do swojej pracy. Wieczorem miałam zaplanowane spotkanie biznesowe w jednej z ekskluzywnych restauracji.Była 18:30 a ja już wchodziłam do samochodu. Byłam ubrana w czarną przylegającą do ciała sukienkę a do tego czarne szpilki.

O dziewiętnastej stałam już pod restauracją . Rozejrzałam się czy na pewno Simon stoi za mną. Jak się upewniłam że jest weszłam do środka restauracji. Moim oczom od razu pokazał się mężczyzna z którym miałam dzisiaj się spotkać.

Przywitałam się i razem usiedliśmy do stolika. Zamówiłam makaron z krewetkami a mężczyzna steka. Do tego zamówiliśmy lampkę wina . Rozejrzałam się i coś przykuło moją uwagę. Nie coś tylko kilka osób siedzących przy stoliku obok mnie i patrzących się na mnie . Była to moja

Rodzina.........

Przepraszam za błędy!!!

Rozdział pisany na szybko!!

Myślę że się podoba!

Słów:429

Rodzina Monet Where stories live. Discover now