rozdział 6

647 35 4
                                    

8 dni od ślubu

Siedząc przy stole można było wyczuć napiętą atmosferę. Choć swoje dania dostaliśmy już jakiś czas temu nikt się nie odzywał . Przy stole siedzieli bracia Monet , ciocia Maya z wujkiem Montym, Camned Monet, Adrien Santan, Grace . Miał być jeszcze ojciec Maji jednak kilka minut przed zadzwonił że jednak się nie zjawi .

Szkoda fajne by przedstawienie było. Znów może chciałby mnie wydać za mąż :)

Z zamyśleń wyrwał mnie cichy kaszel cioci Maji. Spojrzałam w jej stronę i dopiero wtedy zobaczyłam że wcale się nie zmieniła. Była taka sama . Tutaj też nie mogłam długo się w nią wpatrywać , ponieważ wyczułam kogoś wzrok na sobie . Przeniosłam wzrok z ciotki na

Adriana Santana....

Momentalnie poczułam szybcze bicie serca a jeszcze gorzej było gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. I wtedy poczułam jakby dziwną nitkę porozumienia .  Jednak tak szybko jak się ona pojawiła tak samo szybko znikła. Odwróciłam głowę w stronę grace która kłóciła się z ciocią Maya. 

*

Kiedy kolacja się skończyła spokojnie mogłam wyjść na zewnątrz. Oczywiście nie odbyło się bez pytań jednak odpowiadałam na nie bez zająknięcia ( w połowie kłamałam) . Kiedy pojawiłam się już przed samochodem ,a wiatr przyjemnie mnie ochłodził, poczułam jak jestem zestresowana.

Wyciągnęłam z torebki paczkę fajek Marlboro  , kiedy wyciągnęłam jednego z paczki od razu go zapaliłam i wzięłam bucha . Czując jak się odprężam, zamknęłam na chwilę oczy. Jednak nie trwało do długo po chwilę później szybko je odważyłam przez pewien głos:

- Nie wiedziałem, że nowa członkini pali . A jeszcze bardziej, że są to fajki a nie np: cygaro

- Nie powinno to pana obchodzić panie santan - powiedziałam z zaciśniętymi zębami.

- Oczywiście nie jest to moja sprawa jednak , że będziemy robić razem interesy uważam,że zadbanie o pani zdrowie też jest ważne. -  powiedział z kpiarskim uśmiechem , a mnie już szlag brał - Jednak podeszłem się przywitać i życzyć spokojnej nocy .

- Dziękuję i wzajemnie .

Odszedł na parę kroków jednak powiedział to czego najbardziej się obawiałam.

- I niech pani uważa , ponieważ trochę pani przypomina zmarłą siostrę Monetów . Haile Monet

Odszedł a mi po plecach przeszły ciarki przecież nie mogli mnie rozpoznać

Mogli?

Mogli

Czyli rozpoznali?

Nie wiem

Wiem tylko że chwilę po tym wsiadłam do samochodu i odjechałam z piskiem opon . Czekając na zielone światło wzięłam telefon do ręki dostając coraz więcej wiadomości. Widziałam tam tylko pytania gdzie jestem i nieodebrane wiadomości. Wyłączyłam telefon w idealnym momencie po światło się przemieniło na zielone . Kiedy podjechałam pod klub wiedziałam że ta noc będzie moja.

6- i kolejny rozdział!


Myślę że rozdział się podoba!!

Miłego dnia/ Wieczoru!!!

Rodzina Monet Where stories live. Discover now