13. Ósmy sierpnia

1.6K 80 26
                                    

Po przeczytaniu wiadomości od Luke'a, momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Nawet nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo znaczenie "Musisz mi pomóc, Via", miało zakres mniej więcej od wybrania skarpetek, które chciał zamówić, a pomocy w pozbyciu się ciała. Po Lukasie Hendersonie można było się spodziewać absolutnie wszystkiego.

Wpatrywałam się z zaciekawieniem w ekran widząc trzy kropki, które co chwilę pojawiały się i znikały, ale w końcu i tak zobaczyłam przychodzące połączenie. Pewnie się wkurzył, że tak długo zajmuje mu pisanie wiadomości. Zazwyczaj tak było, kiedy miał ważną sprawę do omówienia.

– O co chodzi? – spytałam od razu po odebraniu.

– Wiesz co jest za dwa dni?! – usłyszałam donośne pytanie, jednoczesną ekscytację, jak i przerażenie.

– Ósmy sierpnia – odpowiedziałam spokojnie po wcześniejszym policzeniu, czy aby na pewno tak jest.

– ÓSMY SIERPNIA! – tym razem kompletnie wydarł się do słuchawki na tyle, że musiałam odsunąć od siebie telefon. – A wiesz, co to znaczy?!

– Że dzisiaj jest szósty sierpnia, a jutro siódmy – wywróciłam oczami. Lubiłam go denerwować.

– Nie ma znaczenia co jest jutro, tylko za dwa dni!

– No to za dwa dni jest ósmy sierpnia – powtórzyłam ponownie tłumiąc śmiech.

– Nie czaisz, Via – westchnął teatralnie. – Ósmego sierpnia mija miesiąc mojego związku z Mel! – cały czas wydawał się aż nad pełen emocji.

– Aaa, o to chodzi.

Zupełnie nie miałam o tym pojęcia.

Wiedziałam, że spotykają się już od jakiegoś czasu, ale w życiu bym nie powiedziała, że to już miesiąc. W otoczce wszystkiego innego, co działo się poza tym, to naprawdę szybko minęło. Za szybko. Czas mijał za szybko.

– Mam jeden dzień na skombinowanie najzajebistszego prezentu, jaki kiedykolwiek mogłaby dostać! – kontynuował podekscytowany.

– I dzwonisz z tym do mnie – dokończyłam, bo wiedziałam do czego to zmierza.

Nie miał pojęcia, co kupić Mel, a ja byłam jego ostatnią deską ratunku, patrząc na to, że dzwonił do mnie wieczorem, mając dzień na kupienie czegoś. Tylko, że problem był w tym, że nie znałam Melanie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jaki prezent chciałaby dostać.

– Ty jesteś jej chłopakiem, a ja mam wiedzieć, co jej kupić? – spytałam niedowierzając.

– Jesteś dziewczyną – oznajmił dramatycznie.

– Niesamowite odkrycie. Jak na to wpadłeś, Sherlocku?

– Nie śmiej się ze mnie! Mam tu poważny problem!

– Spokojnie, Luke. To nie koniec świata. Zaraz coś się wymyśli – starałam się go uspokoić, bo co raz bardziej się nakręcał. – Co lubi Melanie?

– Nie wiem – byłam pod wrażeniem jego wiedzy. – Alkohol. I Just Dance. A i ogląda Plotkarę.

Totalnie nic z tego mi nie pomogło, ale chociaż wiedziałam z kim umówić się na maraton z serialu. Miała gust.

Dopiero wtedy wpadłam na pomysł. Może nie do końca mój i nie zbyt kreatywny, ale za to zajebisty. Pomysł poniekąd podebrany od Liama i trochę z życia.

– Kup jej misia – powiedziałam po chwili zastanowienia. – Takiego dużego.

– Po co jej miś, skoro ma mnie? – spytał niemalże od razu.

See you soonWhere stories live. Discover now