Odnaleziona

71 18 14
                                    

Helena zamówiła taksówkę, żeby szybciej dotrzeć do Elżbiety. Stała zdyszana pod drzwiami i zdziwiła się, że nikt jej nie otworzył. Zadzwoniła do kuzynki, ale usłyszała tylko przytłumiony dzwonek telefonu. Kobietę przeszedł nieprzyjemny dreszcz – czuła, że stało się coś niedobrego. Odruchowo nacisnęła na klamkę i ku jej zdziwieniu drzwi się otworzyły. Weszła do mieszkania i z przerażeniem w oczach pochyliła się nad Elżbietą, która leżała na podłodze.

– Ela, Ela – zawołała głośno i potrząsnęła lekko kuzynką, która powoli otworzyła powieki.

Wzrok Elżbiety był otępiały, a oczy szkliste. Podniosła się delikatnie i usiadła na podłodze. Helena dotknęła jej rozpalonego czoła i zapytała z niepokojem:

– Kochanie, co się stało? Słyszysz mnie?

– Tak, wszystko w porządku. Ja muszę... – odparła słabym tonem Elżbieta.

– Zostawiłaś otwarte drzwi i tak się przestraszyłam – odparła Helena i ukryła twarz w dłoniach. – Chodź, pomogę ci wstać – dodała, odzyskując jasność umysłu.

Elżbieta z pomocą kuzynki stanęła powoli na nogach i wsparła się na jej ramieniu. Chwiała się lekko, ale udało się jej dojść do łóżka. Helena bez słowa podała jej leki, które stały na szafce nocnej i przyniosła szklankę wody. Elżbieta wypiła ją jednym haustem.

– Już mi lepiej. Muszę iść na komisariat – odparła i próbowała wstać, ale się zachwiała.

– Wykluczone! Na pierwszy rzut oka widać, że znów rozbiera cię to nieszczęsne choróbsko. Przed chwilą straciłaś przytomność, a ja nadal zastanawiam się, czy nie powinnam zadzwonić po pogotowie. Co się stało? Chodzi o Melę? Ledwo cię słyszałam w tym hałasie. Nigdzie nie idziesz, nie w takim stanie – powiedziała Helena stanowczo.

– Mela nie wróciła do mieszkania, prawda? – zapytała cicho.

– Nie, mówiła, że będzie u ciebie. Zresztą przyzwyczaiłam się już, że rzadko bywa w mieszkaniu.

– Mela wyszła nad ranem i do tej pory nie wróciła. Obiecała, że przyjedzie od razu jak, załatwi pewną sprawę. Umówiłam się z Irkiem, że pojadę z nim na policję.

– Nie pomożesz jej w takim stanie. Już ja powiem Irkowi, co o tym myślę. Dobrze, że przyjechałam – odparła z nutką irytacji w głosie.

– Hela, ale ja muszę. Coś jest nie tak, jestem pewna – odparła Elżbieta, ale jej głos był tak cichy, że przypominał szept.

– Szkoda mi ciebie zostawiać, ale wiem, że martwisz się o Melę. Lepiej będzie, jeśli ja pójdę na policję – w końcu też jestem rodziną i mieszkamy razem.

– Dobrze. Odwołam tylko Irka, albo lepiej idźcie razem – odparła słabo.

– Słuchaj, pójdę do niego, a ty kładź się do łóżka. Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? Przynieść ci coś?

– Nie, nic nie trzeba. Dziękuję, wzięłam tabletki i zaraz poczuję się lepiej.

Gdy tylko Helena zniknęła za drzwiami, Elżbieta poczuła się niezmiernie zmęczona. Opadły z niej emocje z całego dnia i miała wrażenie, że ktoś zdjął z jej barków niewyobrażalny ciężar. Usiadła na swoim ulubionym fotelu i myślała, co jeszcze mogłaby zrobić dla siostry. Nie wiedziała, kiedy zapadła w niespokojny, gorączkowy sen.

*

Ireneusz otworzył drzwi z zaskoczeniem – nie spodziewał się, ujrzeć Heleny w progu swojego mieszkania. Ostatnio nie spał zbyt dobrze, także z jej powodu. Jej postawa zmobilizowała go do działania i podjęcia ważnych, życiowych decyzji. Niebawem musiał uporać się ze swoimi sprawami. Ciągle rozmyślał o swoim nieudanym małżeństwie i porzuconej firmie. Teraz gdy zmaterializowała mu się przed drzwiami, nie potrafił wydusić z siebie słowa.

WyznaniaWhere stories live. Discover now