Rozdział 14 - I to szybko (cz.1)

91 15 3
                                    

Tego wieczoru po raz trzytysięczny usłyszałam przejeżdżający samochód, podeszłam do okna i wyjrzałam.

Trzy tysiące to złota liczba. Wiedziałam to, kiedy zobaczyłam, że samochód na zewnątrz to Explorer Benny'ego.

Oznaczało to, że pobiegłam do drzwi mojego mieszkania, otworzyłam je na oścież i wybiegłam, pędząc prosto do Bena, któremu w tym czasie udało się wyskoczyć z jego SUV-a.

Nie zwolniłam. Wskoczyłam na niego w locie, obejmując ramionami jego szyję i nogami wokół bioder. Po uderzeniu cofnął się o krok, ale ja tylko niejasno to zauważyłam. Stało się tak, ponieważ pochyliłam głowę i złożyłam na nim mokry pocałunek.

Jedno ramię obejmowało moje plecy, drugie mnie pod tyłkiem, kiedy pozwolił mi na to.

Aby oddychać, w końcu musiałam podnieść głowę.

Ale kiedy to zrobiłam, uśmiechnęłam się do niego szeroko i powiedziałam - Hej, kochanie. Witamy w Brownsburgu.

Odwzajemnił uśmiech, uścisnął mnie i odpowiedział - Myślę, że można bezpiecznie powiedzieć, że cieszysz się, że mnie widzisz.

- Dwa tygodnie to za długo – odpowiedziałam.

– Tak – powiedział, wciąż się uśmiechając – Czy mam cię teraz wnieść i zaciągnąć tu swój tyłek, żeby zabrać swoje gówno, czy też puścisz mnie, żebym mógł zabrać się na jednej wycieczce?

- Chyba mogę puścić – powiedziałam mu.

Powiedziałam to, ale nie odpuściłam.

Ben czekał.

Wytrzymałam i nadal się do niego uśmiechałam.

Gdy to trwało chwilę, Ben zaczął się śmiać, ale uniósł mnie odrobinę w górę, co było jego sygnałem, że skończył z moją grą.

Wtedy dotarło do mnie, że był w drodze od wielu godzin, więc powinnam zabrać go do środka, postawić mu piwo i nakarmić go. Kiedy już to wszystko skompletuję, wyciągnę z niego coś innego, ale nie na zewnątrz na ulicy.

Rozluźniłam kończyny, a on postawił mnie na nogi. Ale on natychmiast chwycił moją rękę i użył jej do zmiany pozycji, aby otworzyć tylne drzwi swojego SUV-a. Chwycił torbę, trzasnął drzwiami i ruszył ze mną do otwartych drzwi mieszkania.

Zrobił to, rozglądając się i byliśmy na krętej ścieżce prowadzącej do mojego mieszkania, kiedy spojrzał na mnie i zauważył - To miejsce to gówno, kotku.

Było. Kompleks apartamentów Brendal w Brownsburgu. Wysoki czynsz, ale architektura krajobrazu była wspaniała. Był utrzymywany w czystości, miał ochronę, był ogrodzony, miał wszystko na najwyższym poziomie, a każdy plan piętra dla każdego mieszkania był inny, ale inaczej niesamowity.

Miałam apartament na parterze z dwiema sypialniami. Został zaprojektowany i zagospodarowany tak, aby front był zacieniony i przeważnie ukryty, a wejściem do drzwi była wnęka opleciona bluszczem i schowana pod mieszkaniem na piętrze. Z okien wnętrza roztaczał się widok z jadalni/kuchni na basen, z sypialni na niektóre obecnie leżące odłogiem pola kukurydzy, a salon prowadził na znaczny dziedziniec, na którym było dużo miejsca na kilka leżaków i dwuosobowy stół zewnętrzny, które ustawiłam wokół mojej osobistej dwupoziomowej fontanny.

Uwielbiałam to. To było niesamowite. Odsunięte od ścisłego miasta, a zatem ciche, ale blisko wszystkich jego udogodnień, miało prawie prosty dostęp do pracy i było dobrze utrzymane. To było najlepsze mieszkanie, jakie kiedykolwiek miałem.

- Poczekaj, aż zobaczysz dziedziniec – powiedziałam Benny'emu.

Spojrzał na mnie z góry, zanim użył mojej ręki, aby wypchnąć mnie przez frontowe drzwi.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz