EPILOG - Zrozumiałem to dobrze (cz.1)

92 15 5
                                    

Dzisiaj i jutro tyle słodyczy, ile dacie radę przyjąć (mam nadzieję)

M.

###

Zaparkowałam na tyłach pizzerii, otworzyłam drzwi samochodu, wyłożyłam stopę w czółenku na wysokim obcasie i wyciągnęłam swój biznesowy tyłek z mojego Z.

Pobiegłam tylnymi drzwiami restauracji, przez pustą kuchnię, która mimo wszystko była brudna i do jadalni.

Zgromadzili się blisko drzwi wejściowych. Vinnie, Benny, Vi, Cal z Angie, Kate i Keirą. Theresa ze swoim aparatem stała przed nimi.

- Hej! – zawołałam, biegając wzdłuż baru.

- Frankie! - zawołała Kate.

- Tak! - Krzyknęła Keira.

- Frankie! W samą porę! Włącz się do zdjęcia – rozkazała Theresa.

- Nie mogę, Słonko, muszę iść na kolejną rozmowę kwalifikacyjną. Ale chciałam wpaść i powiedzieć „hej" – powiedziałam, wymijając ich i widząc Kate i Keirę w poplamionych białych fartuchach, trzymających pizzę.

Stało się tak, bo Benny spędził ostatnią godzinę, kiedy ja byłam na innej rozmowie kwalifikacyjnej, na uczeniu ich, jak to zrobić.

Przyjechali na Święto Dziękczynienia. Dotarli późnym rankiem, kiedy szłam na rozmowę kwalifikacyjną numero uno.

Theresa była gospodarzem Święta Dziękczynienia (oczywiście), a Carm, Ken i dzieci mieli przyjechać tego wieczoru.

Więc dobrze, że Ben i ja urządziliśmy nasz pokój gościnny, bo Carm i rodzina byli w mieście, co oznaczało, że Vi, Cal i dziewczyny mogły zostać z nami.

Coś, co mnie uszczęśliwiło.

Z drugiej strony, w te dni, dni, które zaczynały się od Benny'ego w łóżku ze mną i kończyły się w ten sam sposób, zawsze byłam szczęśliwa.

Rozdałam wszystkim szybkie uściski i pocałunki, kończąc na dziewczynach.

- Zostawcie dla mnie kawałek – powiedziałam, uśmiechając się do niesamowicie wyglądającej pizzy, o której wiedziałam, że jest również niesamowicie smaczna, ponieważ Benny pokazał im, jak ją zrobić.

- Zostawimy – obiecała Kate.

Posłałam jej uśmiech, po czym poszłam do mojego mężczyzny.

Z ręką na jego klatce piersiowej, nogami na palcach, powiedziałam mu do ucha - Wróć tak szybko, jak będę mógł.

- Powal ich, cara – powiedział do mnie, kładąc rękę na mojej talii i całując moją szczękę.

Pocałowałam go, odchyliłam się do tyłu, posłałam mu uśmiech i od razu pobiegłam z powrotem.

- Frankie! Dwie sekundy! Chcę cię w tym ujęciu! - Teresa zawołała.

- Będę w następnym! - Zawołałam, pospieszając do przodu, ale uśmiechając się i machając do tyłu.

- Frankie! - krzyknęła.

- Kocham cię, Thereso! - Krzyknęłam z kuchni i poszłam dalej.

To było do bani, że dzień przed Świętem Dziękczynienia, kiedy rodzina wybierała się do miasta, ja odbywałam rozmowy kwalifikacyjne, ale obie oferty pracy były lokalne i obie obiecujące.

To nie tak, że przeszkadzało mi to, że przez jakiś czas nie pracowałam. To było miłe. Chodziło o to, że wszystkie śmieci Benny'ego zostały posortowane, dom był czysty, pokój gościnny wysprzątany, więc nie miałam nic wspólnego ze swoimi dniami. Dobrze byłoby też wrócić.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz