rozdział 38

312 16 0
                                    

Tamten najgorętszy dzień, jaki kiedykolwiek zarejestrowano w Wielkiej Brytanii, zapowiadał się pracowicie dla kilkunastu osób. Lavena, Lando, Max i kilku innych od rana znajdowali się w Vanderlux, gdzie mieli zrobić sesję zdjęciową swojego nowego quadrantowego merchu. I zdecydowanie zapowiadał się pracowity i dość męczący dzień.

- Zachciało wam się sesji zdjęciowej. Ja się tu ugotuję zaraz. - jęknęła Lavena, wachlując się dłonią, co wcale nie pomagało. Zerknęła na swoich przyjaciół, który byli po prostu cali mokrzy.

- Ja już jestem spocony, a jeszcze nie zaczęliśmy.

Narzekaniom nie było końca. Poza robieniem zdjęć, czekał ich też filmik dokumentalny z tamtego dnia, ale tym miał zająć się już Lando.

- I jesteśmy w tym lesie. - powiedział do kamery, po czym okręcił się wokół własnej osi, pokazując swoje otoczenie. - Gdziekolwiek to jest w Cumbrii, ponieważ się zbieramy, tak naprawdę nie prowadzimy samochodu, nie wolno mi, bo mój szef powiedział, że nie wolno mi, ale patrzymy, jesteśmy widzami. - dodał, na co stojąca nieopodal Lavena zaśmiała się cicho. Lubiła na niego patrzeć i go słuchać, choć często gadał głupoty. - Oczywiście kręcę nasz piękny nowy merch i wspominałem, że to najgorętszy dzień w Wielkiej Brytanii, prawdopodobnie w historii, jest teraz około 38 stopni i jestem bardzo spocony. To moja trzecia koszulka, ponieważ wszystkie inne mają ogromne ślady potu, ale tak czy inaczej, przejdźmy do akcji i bawmy się.

- My tu prędzej padniemy, jak muchy, niż zaczniemy się bawić. - stwierdziła Lavena, widząc, że kamerzysta wyłączył kamerę. Zaraz od nich odszedł, zostawiając ich samych.

- Fakt, ale... - zaczął Lando, po czym objął ją, odwracając w jakimś kierunku. Zaraz wskazał na znajdujące się nieopodal auto. - Spójrz na ten samochód. Jest piękny. Przejechanie się nim...

- Pozwolili mi.

- Że co? - spytał od razu, odsuwając się od niej nagle. Zmarszczył brwi, nie chcąc jej wtedy wierzyć. Nie mogli jej przecież pozwolić. Kiedy niby? - Jak to ci pozwolili? Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?

- Pogadałam z odpowiednimi osobami i pozwolili mi nim pojeździć. Ale nie osobiście, będę robić za pasażera tylko. - wyjaśniła pokrótce, wzruszając ramionami. Widziała tamto zdziwienie na jego twarzy i czuła dziwną satysfakcję z tego powodu.

- Ej! Chodźcie tu, dzieciaki!

- Tylko nie dzieciaki!

Oboje natychmiast skierowali się do mężczyzny, z którym wtedy współpracowali, a który podszedł do podstawionego samochodu i oparł się o niego plecami, krzyżując ręce na piersi. Zaraz się od niego jednak odsunął, robiąc miejsce Lando i Maxowi.

- Róbcie swoje, ruszajcie się, a wtedy zrobimy to idealnie.

Lando zerknął na Lavenę, po czym westchnął ciężko, kładąc się na samochodzie i patrząc w jej stronę. Prędko podparł głowę na ręce, a drugą usadowił na biodrze, patrząc też po reszcie. Dziewczyna skwitowała to cichym śmiechem, nie zwracając zbytnio uwagi na to, że i Max stanął po drugiej stronie, chcąc jakoś ustawić się do zdjęcia. On jednak, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, aż tak się nie wygłupiał.

- Podoba ci się ten model? - zagadnął Lando, obniżając nieco swój wzrok. Lavena pokręciła głową sama do siebie, zdając sobie sprawę, że mówił to do niej.

- Bardzo. - zaśmiała się, na co wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Ale uspokój się, nie dawaj im dodatkowej roboty w jaki dzień.

Lando kompletnie nie przejął się jej słowami i, uśmiechając się szelmowsko, uniósł nieznacznie swoją koszulkę, ukazując przy tym swój umięśniony brzuch. Prędko go jednak zakrył, śmiejąc się, kiedy dostrzegł minę Laveny. Ta tylko uderzyła się w czoło, nie wierząc, że się z nim przyjaźniła już tyle czasu i wciąż nie zwariowała.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now