rozdział 53

296 20 0
                                    

- Czyli przyjedziesz na 17 do Londynu, tak? - spytała Lavena dla upewnienia, drapiąc się po głowie. Przygryzła wargę, nie chcąc przyjmować żadnej odmowy ze strony ojca.

- Jeśli tak bardzo tego chcesz...

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - powiedziała od razu, przez co mężczyzna zaśmiał się cicho. Kiedy ona czegoś chciała, to wiedział, żeby lepiej to zrobić. - Muszę kończyć, bo zaraz wychodzimy na sesję. Daj znać, jak dojedziesz do Londynu. W ogóle, zaraz wyśle ci dokładny adres, gdzie się spotkamy.

- No dobrze, dobrze, skarbie. - zaśmiał się, mimo wszystko ciesząc się na spotkanie z córką, której dawno nie widział. - Do zobaczenia.

- Do zobaczenia, tato. Kocham cię!

- Ja ciebie też.

Lavena odwróciła zaraz po tym, gdy zakończenie się zakończyło. Uśmiechnęła się pod nosem, dostrzegając nieopodal Lando, który poprawiał swoje włosy przy lustrze.

- Chłopie, oni i tak ci je ułożą, jak będą chcieli. Nie kłopocz się z tym. - zaśmiała się, chowając telefon do niewielkiej torebki, którą miała przewieszoną przez ramię. Spojrzała w jego stronę rozbawiona.

- Chcę wyglądać dobrze, okey? - odparł, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Lena pokręciła tylko głową sama do siebie. - Twój tata niczego nie podejrzewa? Będzie ucieszony, kiedy przyjdzie i zobaczy to, co dla niego zrobiliśmy.

- Nie wie, zadbałam o to. - odpowiedziała od razu Lavena, zdając sobie sprawę, że w tamtym momencie nie mogło się już nic wydać. Niewiele osób było w to wtajemniczonych i na tym zależało jej najbardziej. - Zbieraj się, za dwie minuty przy samochodzie!

~*~

Obserwowanie Lando było przyjemne, ale nie kiedy miało się na głowie organizację urodzin bliskiej sobie osoby. Choć Lavena była obecna podczas sesji zdjęciowej chłopaka, większość czasu i tak spędzała przy telefonie, wypisując i dzwoniąc do różnych osób, z którymi miała pewne układy.

Kilka osób, w tym Lando, spojrzeli na Lavenę, której po raz kolejny dzwonił telefon. Dziewczyna spojrzała po wszystkich i uśmiechnęła się niezręcznie, prędko wychodząc na zewnątrz, by nikomu nie przeszkadzać. Rozejrzała się wokoło, po czym kucnęła przy ścianie, przełączając na głośnomówiący.

- Halo?

- Możesz mówić, Ria. O co chodzi? - spytała od razu Lavena, patrząc na kostkę przed sobą. Zaczęła nawet skubać chwasty, które na niej były, a którymi wciąż nikt się nie zajął.

- Gdzie twoja mama? Powinna już tu być. Nie dam rady udekorować wszystkiego sama. - mruknęła Ria, trochę zła, że kobiety wciąż nie było. Wiedziała, że ta miała sporo na głowie i nie chciała też dokładać problemów Lenie, ale musiała do niej zadzwonić, by się czegoś dowiedzieć.

- Zaraz do niej zadzwonię. Na pewno ma powód, dlaczego się spóźnia. - powiedziała spokojnie Lav, przejeżdżając dłonią po swoich rozpuszczonych włosach. - Ja się wykończę dzisiaj. - mruknęła sama do siebie, czując się tym wszystkim wykończona psychicznie.

- Będzie dobrze, tylko zadzwoń do niej i daj mi znać. Widzimy się później. - powiedziała Ria, tak naprawdę nie wiedząc, jak ją wtedy pocieszyć. Sama miała jeszcze sporo do ogarnięcia.

- Widzimy się.

Lena westchnęła ciężko, zakrywając twarz rękoma. Tamto organizowanie wszystkiego było wykańczające, aczkolwiek satysfakcjonujące. Nie chcąc, by Ria czekała, prędko wystukała numer do swojej mamy i nacisnęła zieloną słuchawkę, ponownie przełączając na głośnomówiący. Tak zawsze o wiele lepiej się jej mówiło, choć każdy mógł usłyszeć, o czym rozmawiała z daną osobą.

Nie zostawiaj mnie, kochanieOnde as histórias ganham vida. Descobre agora