VAIANA
– Gdzie mam to odstawić?
– Tutaj. – Wskazałam na miejsce obok podłużnego, dębowego stołu.
Tristan przykucnął, by odstawić dwa ogromne pudła wypełnione księgami z działu filologii angielskiej. Dawał wrażenie, jakby nic dla niego nie ważyły, chociaż mnie samo przesunięcie ich na bok wymagało sporo wysiłku.
– Potrzebujesz przerwy? – Zerknęłam na niego z zapytaniem.
– Przerwy? – Wygiął brwi w zaskoczeniem. – Nie, czemu?
– Te pudła trochę ważą. – Chwyciłam za książkę, która wystawała poza karton i położyłam ją obok komputera. – Wiesz, żebyś się nie przedźwignął czy coś. Jesteś mi tu potrzebny.
Nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, a na jego usta wypłynął arogancki uśmieszek, pod wpływem którego poczułam, jak moje trzewia zacisnęły się w nieznajomy dla mnie sposób.
– Nie, nie potrzebuję przerwy.
Odsunęłam krzesło obok siebie i poklepałam je zapraszająco. Chłopak zerknął to na mnie, to na krzesło i znów na mnie.
– Nie powinienem się obijać.
Poczułam, jak policzki mi zapłynęły z piętrzącego się poczucia wstydu.
– Nie będziemy się obijać. – Ściągnęłam łopatki i wsunęłam dłonie między uda z lekkim skrępowaniem. – Pomożesz mi podawać książki, bym mogła wpisać je do bazy biblioteki.
– O, sorry. – Ponownie strzelił we mnie tym samym uśmiechem. – Właściwie, to po co to robimy?
– Żeby ludzie mogli wypożyczać książki, Tristan.
Westchnienie, które wydobyło się spomiędzy jego warg, nadało wyraz poirytowania do jego postawy. Klapnął na miejsce obok, jednak był tak wysoki, że przywalił kolanami w stół. Trzask wywołany drgnięciem rozniósł się echem wewnątrz budynku.
Ledwie powstrzymałam prychnięcie. Zabrałam się za wpisywanie autora do rejestru, dopisując do niego konkretne dzieło.
– Tu wszystko jest takie stare? – Chłopak zatrzymał wzrok na wiktoriańskim żyrandolem, który wisiał nam nad głowami.
– My jesteśmy młodzi. – Uniosłam swawolnie kącik ust. – No, może jeszcze Buffy.
– Kto? – Przeciągnął się z ziewnięciem.
Mojej uwadze nie umknął sposób, w jaki jego bluza podciągnęła się do góry, ukazując mięśnie brzucha pokryte kilkoma tatuażami i linię włosków, która znikała za paskiem jego spodni. Moje policzki zapewne płonęły z przedawkowania takiej dawki emocji.
– Kim jest Buffy? – ponowił pytanie.
Zerknęłam mu w oczy. Szare, przeszywające duszę, choć odrobinę zmęczone i smutne.
– Nasz biblioteczny kociak. – Skupiłam spojrzenie na ekranie, orientując się, że walnęłam gafę w nazwisku.
Niech to szlag... Pospiesznie naprawiłam swój błąd.
YOU ARE READING
Poemat letniej tęsknoty || W SPRZEDAŻY
Teen FictionKombinować, by przeżyć - tą zasadą dotychczas kierował się Tristan. Jego życie przewróciło się do góry nogami w zaledwie kilka minut po włamaniu, które dotychczas uchodziły mu płazem. Nie był winny zarzutom, które mu postawiono, jednak nie to było d...