Max Grzmotomocny×Oc (Ethan Carter)

11 1 4
                                    

Pomysł od: Hanis

Pov. Max.
Znowu. Znowu czepiali się o to że nie jestem taki jak oni, że jestem złoczyńca, a nie bohaterem. Kiedy mój ojciec zaczął kolejny wykład, wstałem i nie zważając na jego krzyki wyszedłem z salonu, kierując się do mojego pokoju. Założyłem bluzę która leżała na moim łóżku. Coloso który przypatrywał mi się od dłuższego czasu chciał coś powiedzieć, ale zacząłem wspinać się po skałkach więc zrezygnował z tego pomysłu. Tak naprawdę nie wiedziałem gdzie chciałem iść. Musiałem pomyśleć i odetchnąć od tego wszystkiego. Byleby jak najdalej od domu. Zarzuciłem kaptur na głowę i szedłem przed siebie. W momencie kiedy znalazłem się w parku podniosłem głowę i spojrzałem na księżyc, który tej nocy świecił jasno. Oderwałem od niego wzrok dopiero wtedy kiedy poczułem jak ktoś na mnie wpada. Podniosłem wzrok chcąc już się odezwać i skrytykować tego kogoś, ale w momencie kiedy spojrzałem na twarz winowajcy dosłownie zamarłem. Przede mną stał chłopak miej więcej w moim wieku. Mimo, że było ciemno dobrze widziałem jego ciemno blond włosy oraz szare oczy. Nim sam zdążyłem wstać nastolatek wystawił w moją stronę dłoń.

- Przepraszam nie widziałem cię - powiedział, kiedy stałem już na równych nogach - Mam nadzieję, że nic ci się nie stało, a tak przy okazji jestem Ethan - ponownie podał mi dłoń.

- Max, nie nic mi nie jest - podałem mu dłoń, po czym poprawiłem swoją bluzę - Muszę lecieć. Na razie. Może jeszcze się spotkamy - odszedłem zostawiając blondyna z tyłu.

Jeszcze chwilę czułem na sobie jego wzrok. Wzrok tych szarych tęczówek, które przez chwile widziałem, które tak bardzo zapadły mi w pamięć.


***

Do domu wróciłem gdzieś nad ranem, więc jedyne co zrobiłem to wziąłem szybki prysznic, wziąłem jabłko z koszyka na owoce i wyszedłem do szkoły. Nie zwróciłem nawet uwagi na pytania matki, gdzie mnie wywiało na całą noc. Nie byłem jakoś szczególnie chętny aby iść do tego więzienia zwanego szkołą, ale to i tak było lepsze niż użeranie się z popapraną rodzinką. Jako jeden z pierwszych znalazłem się w sali od chemii co było nie małym zaskoczeniem dla nauczyciela, który pisał coś na tablicy ale nic nie powiedział. Usiadłem na swoim miejscu kładąc plecak pod siedzeniem, po czym położyłem głowę na blat czując jak zaczyna doskwierać mi brak snu. Z drzemki wyrwał mnie dzwonek, więc nie chętnie podniosłem głowę i przeniosłem wzrok na nauczyciela, który już zaczął coś tłumaczyć pokazując na tablicę. Wpatrywałem się w niego nawet nie myśląc o tym aby coś zapisać. Nie wiem ile czasu minęło, ale w pewnym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanął dyrektor.

- Nie będę się rozwodził, bo mi się nie chce. To nowy uczeń, oprowadźcie go później czy coś, ja mam ważniejsze sprawy - Wyszedł, a za niego do klasy wszedł chłopak na którego o mało nie spadłem z krzesełka.

- Siadaj tam gdzie wolne - mruknął nauczyciel od chemii nawet na niego nie zerkając.

Blondyn przeskanował pomieszczenie, a kiedy jego spojrzenie trafiło na mnie jakby się speszył, jednak podszedł i usiadł koło mnie. Reszta lekcji minęła bez zakłóceń. Jedyne co było złe to projekt zadany przez chemika. Równo z dzwonkiem złapałem plecak i wyszedłem z klasy. Jednak nie zaszedłem daleko. Stanąłem obok wejścia do sali i poczekałem na blondyna.

- Oprowadzić cię ? - Zapytałem go kiedy wyszedł z klasy. Nawet nie wiem czemu to zrobiłem - Następne mamy okienko więc jak chcesz.. -podrapałem się po karku. Czy ja się stresowałem?

- Jasne - nie dał mi dokończyć. Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie zacząłem iść i mniej więcej pokazywać mu szkołę, ale bardziej zaczęliśmy rozmawiać o sobie.

***

Przez całą godzinę oprowadzałem Ethana po szkole. Szczerze mówiąc mimo, że rano miałem popsuty humor, lecz w tej chwili było świetnie. Po tym jak obeszliśmy całą szkołę, poszliśmy do sali teatralnej gdzie czekała reszta zespołu. Ethan spojrzał na mnie zmieszany.

- Mam próbę, ale po tym chce ci pokazać jedno miejsce - stanąłem na przeciw niego - Jeśli nie chcesz, możesz wyjść - szatyn na razie nic nie mówił. Dopiero po kilku sekundach podniósł na mnie wzrok.

- Poczekam - Powiedział, po czym mnie wyminął. Obróciłem się i ruszyłem na scenę, gdzie sprzęt był już rozłożony. Rzuciłem plecak w kąt, a następnie chwyciłem za gitarę. Zacząłem grać pierwsze nuty, a reszta zespołu podążyła za mną.

Ethan pov.

Wcisnąłem się w fotel patrząc na zespół, który grał już drugi utwór. Mimo, że cała czwórka grała znakomicie, większość mojej uwagi skupiała się na Maxie. Brunet w muzykę wkładał swoje swoje serce. Mimo, że skupiał się na gitarze jego wzrok co jakiś czas padał na mnie, przez co na moich policzkach pojawił się rumieniec. Uśmiechnąłem się kiedy skończyli próbę, a nastolatek podszedł do mnie biorąc plecak z kąta sali. Zanim zdążyłem się w pełni podnieść i złapać torbę, poczułem dłoń na nadgarstku, a następnie szarpnięcie w stronę wyjścia. 

- Wtedy kiedy wpadliśmy na siebie w parku, musiałem wyrwać się z domu - chłopak zaczął dalej trzymając mnie za rękę - Nie rozumieją, ze jestem inny, więc często się kłócimy.  Nie wychodzi mi to na dobre. Ale mniejsza. Popatrz, to miejsce chciałem ci pokazać.

Kiedy podniosłem wzrok zauważyłem, że znajdujemy się nie daleko klifu, z którego widok roztaczał się na lasy, drogę oraz wzgórza za którymi powoli zachodziło słońce. O dziwno nie było tu żywej duszy.  Obróciłem się w stronę Maxa, który siedział na ziemi i patrzył przed siebie.

Czemu pokazałeś mi to miejsce? - Brunet podrapał się po karku jakby to pytanie go zestresowało - Nie znamy się długo, a wydaje mi się, że jest to twoje ,,bezpieczne miejsce"

- Tak naprawdę to nie wiem - przyznał wzruszając ramionami- Po prostu czuje jakbym mógł ci ... zaufać - dokończył 

Popatrzyłem na niego, a po chwili się uśmiechnąłem. Mozę w końcu znalazłem przyjaciela...

Max pov.

Minęły dwa miesiące od kiedy Ethan dołączył do szkoły. Zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić, chodź z czasem wydawało mi się, że na jego widok serce zaczyna mi szybciej bić. W tej chwili stałem koło stołu i wstukiwałem oprogramowanie na komputer, a chłopak leżał na moim łóżku czytając książkę. Co jakiś czas czułem jak jego spojrzenie spoczywa na mnie, ale starałem się to zgrabnie ignorować. Po jakiś kilku sekundach poczułem lekkie uderzenie w tył głowy. Obróciłem się w stronę łóżka z zamiarem zapytania o co mu chodzi, ale dostałem w twarz kolejną poduszką.

- Nudzi mi się - powiedział poprawiając swoją koszulę w kratę, którą miał zarzuconą na biała koszulkę - Co robimy? - spytał, ponownie rzucając we mnie kolejną poduszką

- W tej chili przegiąłeś - powiedziałem podnosząc jedną poduszkę i rzucając nią w jego.

Zaczęliśmy się bić poduszkami, a w pewnym momencie przepychać. Śmialiśmy się dopóki nie zauważyłem w jakiej pozycji się aktualnie znaleźliśmy. Siedziałem na jego biodrach, trzymając jego dłonie nad głową. Blondyn również to zauważył, przez co na jego policzkach zaczął pojawiać się rumieniec. Chciał wyrwać swoje ręce, ale nie pozwoliłem mu tego zrobić. Nachyliłem się tak, że czułem jego oddech na swojej skórze.

- Co ty robisz? - zapytał, ale bez strachu. Bardziej z zaciekawieniem. Widziałem jak na jego policzkach zaczął pojawiać się rumieniec

- To co od dłuższego czasu powinienem- Nim powiedział cokolwiek więcej zamknęłam jego usta w pocałunku, który wyrażał więcej niż tysiąc słów.

Kiedy się od siebie odsunęliśmy Ethan był zarumieniony, ale uśmiechał się przy tym. Ja tak samo czułem wypieki na policzkach, jednak nie przeszkadzało mi to. W tej chwili byłem najszczęśliwszy.


One shoty NickelodeonWhere stories live. Discover now