Powitanie High School

1.8K 48 18
                                    

Nosz kurwa jest 6 rano ja chce spać. Cudowne rozpoczęcie dnia, jak ja nienawidzę budzików. 

- No dobra Mela musisz wstać stara i się ogarnąć- powiedziałam do siebie. 

Zrobiłam swoją morning routine  i ubrałam ten przeklęty mundurek.

- Jak ja nienawidzę spódniczek, ale jak mus to mus. Oczywiście i tak ubiorę pod nią kolarki nie bez nich pod spodem z domu nie wyjdę- i znowu gadamy do siebie (jaka nowość. ) Ubrałam biżuterię, żeby było ciekawiej. ( w skrócie był to naszyjnik z pentagramem, sporo srebrnych pierścionków, kolczyki pasujące do jednego z kwiatowych pierścionków i oczywiście bransoletka srebrna z zawieszką kruka) Włosy zostawiłam rozpuszczone dzięki czemu wyglądały jak burza kręconych włosów. I tak oto w końcu po 7 zeszłam na dół.

W kuchni zastał mnie ciekawy widok Hailie, która pełna energii i schludnie ubrana jadła śniadanie oraz bliźniaków, którzy ledwo stali na nogach, a ich wygląd daleki był no ogarniętego. Nie dziwię się im ani trochę, gdyby nie spotkanie Veli i Charliego moja energia sięgała by mniej niż zero.

- Witajcie- powiedziałam na powitanie i zaczęłam robić sobie kawę. Shane coś tam odmruknął, Tony zdobył się na kiwnięcie. Natomiast Hailie jak to ona odpowiedziała mi.

- Hej, jak tam?- spytała się energiczne. 

- Chyba pierwszy raz w życiu chce już jechać do szkoły - odpowiedziałam siadając przy stole i ściągając na siebie zdziwione spojrzenia reszty braci. 

- Naprawdę?- spytał Will, który zdążył już zejść do kuchni.

- Psychopatka - dodał Dylan, który właśnie stanął w progu.

- Po pierwsze tak naprawdę, ale tylko dlatego, że w końcu spotkam się z moimi bestie. A po drugie zgadzam się.

- Macie tu przyjaciół?- zdziwił się Shane

- Nie my tylko ja- odpowiedziałam i po krótce wyjaśniłam skąd ich znam. 

                                                                                *********

W końcu wjeżdżaliśmy na parking szkoły, a do lekcji było jakieś 20 minut. Gdy Shane z którym jechałyśmy zaczął parkować zobaczyłam Vele idącą w naszym kierunku. Po chwili wypadłam z auta i zaczęłam biec jej na spotkanie, a ona gdy tylko to zauważyła też zaczęła biec w moją stronę. I tak oto po chwili leżałyśmy na ziemi, śmiejąc się razem. Możliwe, że trochę zbyt szybko na siebie biegłyśmy.

- Boże stara, jak tęskniłam!- Krzyknęła uradowana Vela

- Ja za tobą też .

- Pamiętasz jeszcze nasze przywitanie? - spytała się. 

- Głupie pytanie- zrobiłyśmy nasze jakże kreatywne przywitanie sprzed jakiś 10 lat. Widziałam, że ludzie trochę dziwnie się patrzyli, ale wyjebane. Zobaczyłam jak Hailie macha nam i wchodzi do szkoły, a moi bracia wpatrywali się w nas z zaciekawieniem.

- Dobra za 5 minut ma być ten pizdokleszcz- poinformowała mnie moja przyjaciółka używając cudownego przezwiska.- A jeśli chodzi o Avery i Ellie to dopiero od jutra idą do szkoły.

Te dziewczyny należały do paczki ludzi z którymi Vela i Charlie spędzali czas, ja znałam je tylko przez  internet i chodź bardzo chciałam je poznać to cieszę się, że dzisiejszy dzień spędzę tylko w naszym trzyosobowym gronie.

- O patrz Charlie właśnie z auta wysiadł- wskazała na jego postać wynurzającą się z auta.

I właśnie w tym momencie byłyśmy świadkami największego szoku Charliego w jego życiu. Gdy tylko ogarnął, że to ja stoję obok Veli i przetrawił tą informacje, dobiegł do nas w jakieś 5 sekund i rzucił się na mnie. 

- OMG, t serio ty. Ale jak to?, Co ty tu robisz? - zasypał mnie pytaniami. tak ja też się cieszę, że cię widzę, ale zaraz mnie udusisz.

- Tak to naprawdę ja. Od dzisiaj chodzę z wami do klasy, bo przeprowadziłam się do braci po śmierci mamy i babci- odpowiedziałam na jego pytania.

- Ale super, nie czekaj Co? One nie żyją ?!- i kolejny atak pytań czas zacząć 

Gdy w końcu wszystko mu wyjaśniłam, a ona zdążył się obrazić, że wcześniej mu nie powiedziałam po czym wybaczyć, bo w sumie to teraz nie ważne.

- Tylko nie rozumiem czemu ona mogła wiedzieć - wskazał na Vele - a ja nie.

- To proste twoją reakcję musiałam zobaczyć na żywo i nie żałuję bo była bezcenna- odpowiedziałam drażniąc się z nim

- A poza tym my przyjaźnimy się dłużej- dopowiedziała Vela, żeby go jeszcze bardziej wkurzyć 

- Jezu, dobra nie ważne. lepiej powiedz kto jest twoimi braćmi.

- My - odpowiedziała mu trójka Monetów, którzy właśnie zmaterializowali się obok nas i mierzyli złowrogim wzrokiem chłopaka, ale on na to nawet nie zwrócił uwagi.

- Ołmajgasz Monetowie to twoi bracia!- wykrzyknął podekscytowany czy on serio nie widzi tych spojrzeń. - czekaj, a to oznacza, że obie jesteście mi winne po 3 przysługi i po 10 dolców.

- Ta niby czemu?- od razu uruchomiła się Vela, a ja sobie przypomniałam. no tak przecież założyliśmy się z nim kiedyś, że oni są moimi braćmi tylko, że żadna z nas nie chciała wierzyć w jego teorię bo była zbyt niedorzeczna, ale jak widać ten debil serio miał racje.

- Ma rację nie pamiętasz tego zakładu sprzed jakiś dwóch lat i jego pojebanych, ale widać prawdziwych teorii spiskowych- przypomniałam Veli

- O shit racja. No i chuj jakim cudem wszystkie te jego powalone pomysły są prawdą - wkurzyła się, ale wtedy do rozmowy znowu włączyli się moi bracia o których już zapomnieliśmy.

- Po pierwsze słownictwo- upomniał mnie Dylan japitole odwal się będę przeklinać, czy oni wszyscy muszą mieć takiego bzika na tym punkcie - A po drugie chyba zapomniałeś się trochę - te zdanie skierował już do Charliego. wtf, a teraz co mu odpierdoliło.

- O co chodzi?- spytał się Charlie udając głupiego, bo widziałam, że wiedział o co im chodzi choć ja sama nic z tego nie rozumiałam.

- Każdy wie, że żaden chłopak nie może zbliżać się do naszych sióstr - przypomniał mu Tony

- Czekaj co?! Odwalcie się od Charliego to mój przyjaciel, a teraz won- rozkazałam. 

- Uważaj jak się odzywasz - powiedział Dylan, najwidoczniej myśląc, że jest bardzo groźny. sorry, ale  nie ze mną tak- Znasz zasady nie możesz się umawiać z chłopakami. - przypomniał jedną z zasad Vincenta

- Zasada mówi, że nie mogę mieć chłopaka, a Charlie to mój przyjaciel- powtórzyłam

- Nie możesz mieć chłopaka- powtarzał się jak zacięta zabawka Dylan

- Ile mam wam powtarzać to nie mój chłopak tylko przyjaciel. Może dla was laski są tylko by wyruchać i zostawić, ale nie wszyscy tak myślą. A jeśli tego nie rozumiecie to pokazuje tylko wasze beznadziejne podejście do kobiet. Po za tym moim prawnym opiekunem jest Vincent, a nie trójka zaborczych i ułomnych dobermanów. 

- Uważaj sobie, a z Vincentem na pewno odbędziesz pogawędkę jak wrócimy- rzucił na pożegnanie Dylan. Dali sobie spokój o dziwo i poszli do szkoły.

- Jezu ale oni są powaleni, no ale stara to było genialne - pochwalił mnie Charlie, a Vela mu przytaknęła 

- Dobra chodź oprowadzimy cię na szybko i w ogóle, a na lunchu wszystko nam opowiesz - powiedziała Vela  i poszliśmy do szkoły. 

Czas zacząć mój first day in american high school


Witam moi drodzy 

Mam nadzieję, że się podobało. Bracia jak zwykle kochani, no ale resztę tego dnia poznacie w następnym rozdziale.

I jak tam wasz grobbing?  I Halloween bądź dziady.

No do zobaczenia za tydzień. 

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now