Święta

1.3K 70 30
                                    

Słowem wstępu po pierwsze postaram się, żeby rozdział miał klimat świąteczny, jednakże pamiętajmy, że piszę to w marcu więc nie wiem na ile mi się to uda, a po drugie znajda się w tym rozdziale również rytuały wiary rodzimej. No to zapraszam do czytania.

- No dobra słuchajcie bo nie będziemy powtarzać - zaczęłam kierując swoją tyradę do chłopaków - Taki jest plan wasza trojka jedzie teraz do Charliego i sprzątać domek, możecie też przygotować część ozdób oraz ułożyć meble tak jak to uzgodniliśmy. Jakby co tu macie ten rysunek - powiedziałam podając kartkę z obrazkiem

- A na drugiej stronie jest lista rzeczy do zrobienia żebyście o niczym nie zapomnieli - dodała Avery 

- A jakby były jakieś problemy to dzwońcie - powiedziała na zakończenie Vela 

- A co wy będziecie w tym czasie robić, kiedy my mamy ciężko harować ?- zapytał z lekką pretensją w głosie Charlie 

- Oczywiście jedziemy kupić jedzenie i część ozdób świątecznych, no i dodatkowo chcemy kupić prezenty. A potem do was dojedziemy, ale będziemy siedzieć w kuchni- wytłumaczyła Ellie 

- No dobra to widzimy się niedługo - powiedział Marshall i ich trójka ruszyła w stronę domu Charliego.

- Ta niedługo, one spędzą na tych zakupach caaały dzień - usłyszałyśmy jeszcze głos Alexa i śmiechy reszty  w sumie ma rację

- No dobra laski, ruszamy na zakupy - wykrzyknęły na raz Avery i Ellie

- Mel poczekaj - odezwał się nagle Shane, który najwyraźniej stał za nami od jakiegoś czasu. boże święty prawie zawału dostałam i jak widzę nie tylko ja pomyślałam patrząc po minach dziewczyn.

- Co jest?

- Vince chce wiedzieć o której wracasz

- Nie wiem, ale późno do 21 powinnam wrócić - odpowiedziałam niepewnie kto wie ile nam to wszystko zajmie, serio jest wiele do zrobienia. nie doceniałam jak mama była pobłażliwa w kwestii wychodzenia ze znajomymi i godzin powrotu 

- A i kazał mi ciebie odebrać, to napisz do mnie i tyle- powiedział nosz przecież mogę sama wrócić - nie patrz się tak na mnie wiem, że wolisz wracać sama, ale ja tylko wykonuje polecenia z góry - dodał, a ja parsknęłam cicho ze śmiechu no nieźle jednak trochę mnie poznaliście

- No dobrze, dam ci potem znać - powiedziałam i pożegnaliśmy się, a my poszłyśmy na autobus do centrum.

Ostatecznie chłopacy mieli rację spędziłyśmy na zakupach z 3 jak nie 4 godziny. No, ale musiałyśmy kupić całe jedzenie i parę ozdób w sklepie ze starociami. No i dziewczyny kupowały prezenty dla rodzin, a ja uznałam, że w sumie też kupię coś dla Hailie. Co prawda bracia nie dają sobie prezentów bo prezentem jest wspólny czas z rodziną, jednakże nie widzę problemu, żebyśmy my we dwie nie kontynuowały tradycji.

- Myślisz, że ona pomyślała, żeby zrobić dla ciebie prezent?- spytała Vela, gdy byłyśmy już w drodze do Charliego. pewnie nie, ale co tam 

- Wątpię, ale co z tego - powiedziałam obronnym tonem tak wiem jak żałośnie to wygląda, ale co poradzę, coś mi mówiło, że powinnam to zrobić.

- Nic, nieważne - powiedziała spokojnie Vela, a między nami zapadła cisza

- Myślicie, że oni zrobili cokolwiek z listy ?- zapytała by przerwać tą ciszę Avery 

-W sumie ani razu nie dzwonili ani nie pisali - powiedziała sceptycznie Vela 

- A to oznacza dwie opcje - zaczęła Ellie

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now