8. pączki i kwiaty

1.7K 124 76
                                    

— zimno mi. — powiedziałam gdy czułam, że jeśli spędzę jeszcze chociażby minutę na dworze to będę chora.

— wejdź. — powiedział wypuszczając mnie z uścisku a następnie zamykając za nami drzwi.

Stałam na przeciwko Dasha, który trzymał kule w sprawnej ręce i wyglądał jakby zaraz miał się wyjebać.

Nie odzywałam się bo nie wiedziałam co mogła bym mu teraz powiedzieć. On najwidoczniej również nie wiedział bo stał bez ruchu uważnie przyglądając się mojej twarzy. To było niezręczne, bardzo niezręczne. Uczucie niezręczność wydawało mi się tak obce, bo nigdy nie czułam się tak w obecności Dasha. Było dziwnie, nie powinnam się tak czuć. Powinno być swobodnie i luźno jak zawsze. A nie było. Bałam się, że teraz już nigdy nie będzie tak dobrze jak było przed tym całym gównem. Bałam się, że już nigdy nie będziemy Dashem i Charlotte. Ale przecież musimy być. Prawda wyszła na jaw. Nikt nikogo nie zdradził a my się kochany. I to wystarczy. Przynajmniej powinno wystarczyć. A ja miałam wrażenie, że nie wystarczyło, i mnie to przerażało.

— rozmawiałam z Jennifer. — powiedziałam nie mogąc wytrzymać dłuższej ciszy. — to wszystko była Laura. — przyłożyłam dłoń do ust czując, że zaraz się popłaczę.

I to nie dlatego, że było mi przykro. Chciałam płakać bo Laura tak jakby zabrała mi dwa miesiące życia. A ja nienawidzę marnować czasu. A przez nią zmarnowałam dwa pieprzone miesiące. Nie byłam w stanie zrozumieć jak mogła być aż tak egoistyczna.

Przysięgam, że jeśli ją znajdę to tak jej wypierdole, że własna matka jej nie pozna, o ile jeszcze jej nie zostawiła.

— wiem — przytaknął. — mi też powiedziała.

— kiedy? — podniosłam na niego wzrok marszcząc brwi.

— w sylwestra. — odpowiedział a ja rozchyliłam usta.

— Ty jesteś pojebany. — stwierdziłam

— ja!? — zapytał piskliwym głosem.

— Ty. — przedrzeźniałam go.

— bardzo zabawne — wywrócił oczami — czemu niby?

— wiedziałeś od sylwestra, ale nie odezwałeś się słowem — czy byłam na niego zła? Minimalnie. Miałam wrażenie, że zaraz rzucę w niego czymś szklanym. — ja dowiedziałam się dwadzieścia minut temu i już tutaj jestem.

— i niesamowicie mnie to cieszy. — westchnął.

— czemu ty mi nie powiedziałeś? — zapytałam czując się mocno zawiedziona.

— nie wiem Charlotte, to skomplikowane. — pokręcił głową.

Wzięłam głęboki oddech i nie miałam zamiaru kontynuować tej rozmowy. Przeczesałam włosy palcami po czym weszłam do kuchni aby napić się wody. Tak długi bieg zdecydowanie nie jest na moją kondycję.

— co robisz? — zapytał wchodząc za mną.

— wiesz co łapie gołębie. — odpowiedziałam ironicznie — co mogę robić w kuchni, ze szklanką w ręce?

Napełniłam szklankę wodą z kranu a następnie siadłam przy stole. Popatrzyłam na Dasha, który zapalił światło i sam powolnie ruszył w moim kierunku. Siadł na krześle na przeciwko mnie mocno się przy tym krzywiąc. Oparł kulę o krzesło i przeniósł wzrok na mnie.

— boli? — zapytałam.

— nie kurwa łaskocze. — odpowiedział poważnie, ale po chwili dojrzałam, że na jego ustach pojawia się delikatny uśmiech. Uśmiech przez, który ja również nie mogłam utrzymać swoich kącików ust w miejscu.

Only Darkness Left // TOM IIWhere stories live. Discover now