Rozdział 17

837 135 39
                                    

Hunter

Stanęliśmy w sypialni lub też w pokoju gościnnym w którym było tylko jedno wielkie łóżko na które rzuciłem się z impetem.

- Boże, co za ulga – westchnąłem sadowiąc się w wygodnych poduszkach. – Cholernie kręci mi się w głowie.

Ash położył się koło mnie i spojrzał w sufit.

- Jak chcesz to możemy wstać za jakąś godzinę i zobaczyć czy pada. Chyba, że wolałbyś wrócić rano…

- Obojętne – odparł i przymknął oczy.

Mój przyjaciel najwyraźniej zamierzał pójść spać i ja też z pewnością właśnie to powinienem zrobić, ale nim się obejrzałem przypomniałem sobie dialog Asha z Maddie i o ile wcześniej wydawał mi się jedynie dziwny i nieco zabawny teraz dosłownie nie mogłem przestać się śmiać.

Ash otworzył oczy i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Z czego się tak śmiejesz? – spytał chociaż powoli sam też zaczynał się uśmiechać.

Z początku musiałem się uspokoić, aby w ogóle spróbować mu odpowiedzieć.

-  Nie mogę… Ta laska, Maddie. To o czym gadaliście, kiedy weszliśmy na imprezę, ja pierdole o co w tym chodziło?

- Dzisiaj w szkole słyszałem jak ta szatynka i kilka innych dziewczyn obgadywało mnie w damskiej łazience. Twierdziły, że składam dziewice w ofierze na cmentarzu, czy coś równie pojebanego – zaśmiał się gardłowo.

- Cooo? Poważnie?

-  Mówiły dużo popieprzonych rzeczy, ale chyba naprawdę coś jest ze mną nie tak, bo z tego wszystkiego najbardziej przeraziło mnie to, że fantazjują o moich ustach między swoimi udami – wybełkotał i popatrzyliśmy na siebie wybuchając śmiechem.

- Cholera… – złapałem się za brzuch, a później oparłem się na ramieniu i schyliłem nad Ashem zerkając mu w oczy – Ja nie mogę, ale ludzie są popieprzeni. A mówią, że to z nami jest coś nie tak… – dodałem i w jednej sekundzie uświadomiłem sobie, że Ash na mnie patrzy. Zerkał na moje usta, przełknął ślinę, a w drugiej sekundzie poczułem jego wargi na swoich. Jęknął cicho, a mnie dosłownie sparaliżowało.

Czułem jak mnie całuje i było to całkiem miłe, kręciło mi się w głowie, a jego usta smakowały colą - były słodkie i zaskakująco zmysłowe. Ash naprawdę potrafił całować, ale kiedy poczułem jego język oraz to jak popycha mnie na poduszki starałem się go lekko odepchnąć. On jednak chyba zupełnie się wkręcił ponieważ zamknął oczy i przycisnął mnie dość mocno, jego wargi były nieustępliwe, podobnie jak jego dłonie. Naparł na mnie całym ciałem, a był ode mnie znacznie większy i mocniej zbudowany, więc mogłem jedynie położyć ręce na jego klace piersiowej, gdy jego palce wślizgnęły się pod moją koszulkę i zaczęły sunąc w górę, badając mięśnie brzucha. Znowu westchnął w moje wargi, zajęczał cicho, pogłębił pocałunek, jego język w moich ustach robił naprawdę dziwne rzeczy z moim ciałem, pobudzał je, a alkohol szumiał mi w głowie. Poruszył biodrami i poczułem to jaki jest podniecony i przez sekundę dopuściłem do siebie myśl o tym jak miałoby to wyglądać. Czułem się dziwnie zdominowany, ale mimo to było mi dobrze, a ciężar jego ciała na moim oraz dotyk jego ciepłych dłoni na mojej skórze przyprawiał mnie o dreszcze, i być może starałbym odnaleźć w tym przyjemność, gdyby nie to że po prostu nie potrafiłem…

- Ash - powiedziałem w jego usta, zbierając się w sobie i odpychając go mocniej. Otworzył oczy i oddychał ciężko, gdy odsuwałem się od niego nieporadnie – Stary, to totalnie nie dla mnie, nie dam rady – wyjąkałem zawstydzony, więc odskoczył ode mnie i zmarszczył brwi.

Popatrzyłem na niego z żalem. Ash był wręcz niedorzecznie przystojny. Jego czarne potargane włosy i czarne oczy kontrastowały z jasną skórą i czerwienią pełnych ust, był hipnotyzujący i w pewien sposób czułem się wyróżniony tym, że chciał akurat mnie, mimo że pewnie niemal każda osoba na tej imprezie dałaby wiele za kilka chwil  z nim w roli głównej.

Ale nie ja.

Zagryzł dolną wargę i wyglądał jakby cierpiał, więc poczułem straszne wyrzuty sumienia. Wiedziałem jak ciężko było mu się do kogoś zbliżyć, ale przypomniałem sobie też jak mój kolega, który był gejem opowiadał mi o swojej próbie zbliżenia się do dziewczyny.

Opowiadał mi, że widział to jaka jest piękna i wyjątkowa, miała piękne ciało które lubił podziwiać, jej dotyk sprawiał mu przyjemność, była delikatna i słodka i jakaś wielka część niego tak bardzo chciała jej pragnąć. Ale nie mógł jej zranić, bo wiedział, że to co ona mógłby mu dać, nigdy mu nie wystarczy.

Ja właśnie tak czułem się w tym momencie, z tym że sytuacja była zupełnie odwrotna. Ash był moim przyjacielem i wdziałem to jaki jest niezwykły, był dla mnie kimś znacznie ważniejszym niż mogło mu się wydawać, był moją bratnią duszą. Ale nigdy nie mógłbym mu dać złudnych nadziei, że mogę ofiarować mu cokolwiek więcej, bo po prostu potrzebowałem i pragnąłem czegoś innego.

- Nie rozumiem… - westchnął chowając twarz w dłoniach – Nie chciałem tego zrobić.

- Spokojnie, jesteśmy pijani, nic się nie stało – poklepałem go po ramieniu, a  on znowu zerknął na mnie ze zbolałą miną.

- Chciałbym aby nic się nie stało, ale znowu to zrobiłem.

Właśnie. W sumie naprawdę nie rozumiałem tego, co dzieje się w głowie Asha, bo wiedziałem, że ten facet ma fioła na punkcie kobiet...  Więc dlaczego do cholery całował mnie? Pamiętałem, jak mówił mi że lubi też chłopaków, ale w jakiś sposób nie mogłem tego traktować do końca poważnie, bo jedynym zainteresowaniem obdarzał tylko i wyłącznie mnie, za to uwielbiał obserwować dziewczyny i często się w którejś zadurzał… Poznałem go na tyle, aby zauważyć jak ślini się na widok mojej cioci, zbyt dużego dekoltu sąsiadki, albo koleżanki która założyła mini i szpilki.

Więc czemu ja?

- Chciałbyś o tym… Pogadać? – spytałem kładąc rękę na jego ramieniu.

- Nie wiem…

Westchnąłem i popatrzyłem na to jaki jest zagubiony.

- Ash… ale… Czemu akurat ja?

- Podobasz mi się…. Masz coś w sobie, jesteś moim przyjacielem, ufam ci. Zresztą, nie wiem…

Okej, byliśmy pijani i robiło się coraz bardziej dziwnie, Ash zamykał się w sobie i totalnie posmutniał, więc trąciłem go w ramie i odezwałem się z kretyńskim uśmiechem.

- Ale nie mam pewnych bardzo ważnych rzeczy, stary, a znam cię na tyle żeby wiedzieć, że jesteś największym fetyszystą kobiecych piersi jakiego poznałem – podziałało, bo Ash zaśmiał się cicho i przytaknął.

- Coś w tym jest. Chyba nie potrafiłbym zrezygnować z cycków – odparł opadając na poduszki – Czyli już na zawsze pozostanę sam. Jestem zbyt skomplikowany, aby stworzyć z kimś związek, wiecznie będzie mi czegoś brakować…

- Chyba że znajdziesz dziewczynę, która będzie spełniała wszystkie twoje fantazje  - poruszyłem brawami, a Ash się skrzywił.

- Na razie moją fantazją jest móc pocałować kogoś, kto nie jest tobą.

- Oo to raczej nie będzie trudne, stary.

- Będzie. Muszę nawiązać z kimś więź, a to niemal niewykonalne.

- Dasz radę – położyłem się koło niego.

- Zobaczymy. Przepraszam Hunter... Ja...

- Spokojnie. Prześpijmy się i wracajmy do domu, okej?

Ash przytaknął, zamknął oczy i po chwili już spał, a ja spojrzałem  w sufit i zacząłem się zastanawiać czy ja również dam radę. Z pozoru w porównaniu do Asha byłem zupełnie normatywny, ale w środku panował we mnie jeden wielki chaos. Dotknąłem dłonią blizn na mojej szczęce i zamknąłem oczy starając się wyciszyć i przeżyć choć jedną noc bez koszmarów.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz