Rozdział 21

654 118 13
                                    

Ash

Nie lubię kiedy płaczesz…

Wyrwałem z warknięciem kartkę z zeszytu i porwałem ją na drobne kawałki.

Nie umiałem mówić, ale jak widać pisanie też nie wychodziło mi najlepiej.

Sunny była piękna. Bardzo, bardzo piękna. Natarczywie, nachalnie, bezczelnie piękna. Jej uroda mnie przytłaczała, podobnie jak to co  czułem kiedy była blisko. Jej ciało było kobiece, zmysłowe, działające na wszystkie moje pierwotne instynkty.

I była podobna do Huntera. Bardzo podobna. A to było totalnie popierzone, bo mimo upływu lat nie pozbyłem się zauroczenia jakie czułem do mojego najlepszego przyjaciela. Nie chodziło tylko o jego wygląd, ale raczej to co czułem gdy z nim byłem. Spełniony, kompletny, szczęśliwy. Byliśmy zgranym zespołem. On i ja. Z nim wszystko byłoby takie proste, a fakt że mnie pociągał był jedynie kropką na „i”.

Ale nie było szans na to abyśmy stali się dla siebie kimś więcej, a ja nie zamierzałem mieszać w to Sunny. Ona była zupełnie inna, różniła się od swojego brata niemal we wszystkim. Z wyjątkiem wyglądu. Wyglądali jak bliźnięta, a to działało na mnie ogłupiająco. Czułem się przy niej dziwnie - jakby była uosobieniem wszystkiego czego kiedykolwiek pragnąłem. Przypomniała mi kogoś kogo kochałem, była przepiękna i miała coś, do czego zawsze miałem największą słabość – cudowne, kobiece ciało.

Ale nie była dla mnie.

No i ten jej charakterek. Wykończylibyśmy się zanim zdążyłbym się nią nacieszyć.

Nie lubię kiedy płaczesz.

Tak to powinno wystarczyć.

Jutro zamierzałem poprosić Huntera o jej numer i wysłać jej taką wiadomość.

Nie umiałem mówić. Nie chciałem rozmawiać o swoich uczuciach. Ale pisanie przychodziło mi nieco łatwiej. Byłem dla niej podły – tak powiedziała. Płakała – przeze mnie. I zamierzałem chociaż spróbować przeprosić. Po swojemu, ale zawsze.

Jak na kogoś kto zawsze był niesprawiedliwie oceniany, nie powinieneś tak łatwo wygłaszać osądów.

Cały czas powtarzałem w myślach to zdanie. Kiedy myłem zęby, kończyłem rozpakowywanie i kładłem się spać.

Tylko ona stawała po mojej stronie, kiedy inni uważali mnie za dziwaka i demonicznego psychola. Przychodziła do mojego pokoju, jakbym był jedyną godną zaufania osobą, mimo że wszyscy wmawiali jej, że powinna się mnie bać. Być może faktycznie nie powinienem jej oceniać. W końcu ona nigdy mnie nie oceniała.

AshesWhere stories live. Discover now