Rozdział 38: Jeremy

25 5 13
                                    

Przedzieraliśmy się przez zarośla, starając się dotrzymać kroku Melissie. Ona nie miała najmniejszego problemu, by jakkolwiek przejść. Wiedziała, jak postawić krok, by nie zrobić sobie krzywdy. Coraz bardziej mnie ciekawiło, w jakim stopniu Brama była świadoma podczas swojego transu. Mel wydawała się doskonale znać grunt, zdawała sobie sprawę, gdzie leżał każdy kamień, skąd wyrastał korzeń drzewa, w jakim miejscu znajdowała się dziura czy złamana gałąź.

Mel wyciągnęła rękę, odsunęła rozgałęzienie krzaka, a gdy przeszła za niego, puściła zdrewniałą część. Część krzewu od razu wróciła na swoje miejsce, uderzając liśćmi dziewczyny, które cicho warknęły pod nosami.

— Ona chyba chce nas zgubić.... — warknęła Maddy, wyciągając pozostałego we włosach patyka.

— Chyba nigdy nie łaziliśmy po takich górach i dolinach — rzucił Duncan.

— Nie przypominam sobie walki na takim terenie — zgodził się Leo.

— Jak normalnie by mnie takie coś mnie nie ruszyło, to bałbym się pomyśleć, jak by nam poszła walka w takich warunkach — dodał Felix.

— Zawsze musi być ten pierwszy raz — skomentował tata.

— Nie polepszasz sytuacji, tato — zauważyłem.

— Nie miałem nawet takiego zamiaru — odpowiedział. — Wiecie, że powinniście być przygotowani na walkę w każdych warunkach. W tych bardziej luksusowych i w tych mniej...

— Czy ktoś poza mną czuje, że ktoś nam się przygląda? — przerwała Aria.

Każdy na nią spojrzał. Rozglądała się dookoła, szukając źródła swoich przeczuć. Nagły dreszcz przechodzący po plecach sprawił, że sam się odwróciłem, by sprawdzić, czy nic za mną nie szło. Było pusto.

— Nic nas nie śledzi — powiedział tata.

Zerknąłem na niego, dzięki czemu zobaczyłem jego mieniące się oczy. Sprawdzał teren wokół.

— To aura idąca od Bramy. Brama uchyla rąbek drugiego wymiaru, tym samym wypuszczając do tego świata nieco mrocznej energii. Gdyby wyczuł ją normalny człowiek, natychmiast straciłby przytomność...

— Czyli to dlatego rodzice Melissy nigdy jej nie złapali, gdy wychodziła z domu w środku nocy? — dopytałem, na co tata przytaknął.

— Przez to, że jakiś ułamek nas samych pochodzi z drugiego wymiaru, ta aura nie robi na nas wrażenia, ale spotykając się z istotą w stu procentach ludzką, energia niemal natychmiast uderza w ich ciało...

Tata tłumaczył dalej. Wszyscy słuchaliśmy mocno zainteresowani. O samych Bramach niewiele wiadomo. Ich funkcjonowanie to jedna wielka enigma dla Cieni. Gdyby nie spotkanie Melissy, prawdopodobnie nigdy byśmy nie dowiedzieli się, jak, chociażby, demony opuszczają drugi wymiar.

Po jakimś czasie wyszliśmy z gęstwiny drzew i krzewów. Rozejrzeliśmy się wokół. Nie widzieliśmy nic, poza Melissą, która właśnie się zatrzymała. Sami przystanęliśmy, czekając na cokolwiek, jednak... Nic się nie działo. Po prostu staliśmy w jakiejś większej przerwie między gęstwinami drzew.

— Nie powinno się coś stać? — odezwała się Maddy.

— Jest coś za spokojnie — stwierdził Duncan.

— Wyczuwa naszą obecność — rzucił tata.

Zerknęliśmy na niego, nie rozumiejąc, co miał na myśli.

Brama się nie otworzy, dopóki będzie nas czuła — wytłumaczył.

— Zadziwiająco dużo wiesz o Bramach, tato — zauważyłem.

ShadowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz