Rozdział 13

8.6K 486 4
                                    

Jest sobota a ja leżę na kanapie jedząc pizzę:
-Kocham życie-mówi Rose pakując sobie do ust kolejny kawałek pizzy ociekającej tłuszczem
-Ja też- napycham usta frytkami.
-Ej Emily jak tam twój ciachowaty szef?
-Nijak- czuje jak robię się czerwona.
-Nie wierzę ci. Zarumieniłaś się.
Wzdycham ciężko przeklinając moje policzki.
-To ile już tam pracujesz? Z miesiąc?
-Prawie dwa- otrzepuje się z okruszków.
-Dwa miesiace wspolnego spędzania kżdego dnia i nadal cię nie zaprosił na randkę?
Wzdycham ciężko:
-Tak jakby chyba dał mi kosza.
-Co zrobił?
-Całowaliśmy się a potem zaczął się z tego wycofywać.
-Dupek!
-Rose...
-Nie możesz jakoś przejąć inicjatywy?
-Nie.
-Dlaczego?-Rose wydaje się już naprawdę wkurzona moim zachowaniem.
-Bo to mój szef okej?-czuje jak w moich oczach pojawiają się łzy-Nie możemy być razem. Spójrz na niego a potem na mnie.
-Pasujecie do siebie jeśli mnie pytasz o zdanie.
-Po pierwsze nie pytam Cię, a po drugie Mia mówiła, że wywalił poprzednią sekretarkę za próbę flirtu.
-Ale to on cię pocałował pierwszy.
-Nie ważne. Nie mówmy o tym- odkładam pizzę na stół i idę do sypialni.
-Gdzie idziesz?
-Spać.
Rose przytula mnie mocno a ja odwzajemniam jej uścisk:
-Rose to nie jest facet dla mnie.- mówię jej starając się ją w tym utwierdzić choć chyba bardziej dlatego by utwierdzić w tym samą siebie.
-Jesteś pewna? Nie przegap swojej szansy.
-Tak, jestem pewna- wycieram nos w rękaw. Wyglądam jak siedem nieszczęść.
Nagle ktoś dzwoni do drzwi a ja idę otworzyć cała rozczochrana i zaflukana.
-Ta?- mamroczę pod nosem.
-Dzień dobry panno Jackson.
-Och-chichoczę zażenowana tym jak wyglądam-Witam pana panie Malik. Przepraszam za to jak wyglądam...-daje sobie mentalnie w twarz.
-Bardzo elegancki dres.
Patrzę na niego wyczekująco.
-Pomyślałem, że może gdzieś byśmy poszli?
-Och ja...-staram się wymyśleć jakąś wymówkę i widzę Jamesa na schodach. Miał przyjść do Rose. Ostatnio zaczęli ze sobą chodzić i wydaje się to o wiele poważniejsze niż poprzednie związki ich obojga. Pan Malik podąża za moim wzrokiem.
-Och..-wycofuje się ze zmieszaną mina.- Nie będę przeszkadzał...
-Nie. To nie tak...Panie Malik ja...-mamroczę.
-Miłego wieczoru Emily- używa mojego imienia i szybko zbiega schodami w dół.
-Wszystko okej?- James macha mi niemrawo.
-Nic nie jest okej- idę do mojej sypialni i trzaskam drzwiami.
***
Wchodzę go gabinetu w pośpiechu.
-Pięć minut spóźnienia- głos Zayna jest ostry jak brzytwa.
-Ja...
-Bierz się do roboty- rzuca nawet na mnie nie zerkając.
Tak jest od kilku dni. Przeklinam samą siebie, ale nic nie mówię tylko siadam przy laptopie i go włączam.
-Chodź tu- jest wyjątkowo chamski. Przygryzam wargę i podchodzę do niego a on wręcza mi stertę papierów do posprzątania. Nie mówi do mnie ani po imieniu, ani panno Jackson. Wydaje polecenia a ja je wykonuje. Nie pyta, nie prosi, nic ode mnie nie chce, nawet na mnie nie patrzy. Nagle dzwoni mój telefon:
-Mogę?-pytam cicho zerkając na wyświetlacz.
Nie odpowiada ze wzrokiem wbitym w ekran więc podnoszę słuchawkę.
-Hej-mówię i wyłapuję spojrzenie Zayna-Do klubu? Dziś? Rose nie wiem czy to dobry pomysł. Nie mam ochoty na zabawę naprawdę.-widzę, że Zayn słucha każdego mojego słowa, bo wcześniej przewijał informacje a teraz obraz na jego pulpicie ani drgnie.-Dobrze- wzdycham i poddaję się. Trochę odpoczynku dobrze mi zrobi-Gdzie? Hermes? Dobrze. Będę.
Rozłączam się i wracam do pracy a Zayn syczy:
-Kawa
Walę z całej siły papierami o biurku. Huk przerywa ciszę.
-Co to ma być za zachowanie panno Jackson?- krzyczy i podnosi się z fotela.
-Adekwatne do pana zachowania?
-Mojego zachowania?- zakłada ręce na klatkę.
-Od kilku dni traktuje mnie pan podle i dobrze pan o tym wie. Zastanawiam się tylko co stara się pan sobie udowodnić.
-Nic! Nie pomyślałaś może, że ja taki jestem? Bez uczuć i bez serca hmm?
Otwieram usta i zamykam je kręcąc głową.
-Pomyślałam, że może właśnie jest na odwrót, ale ty znów skutecznie zmieniasz moje nastawienie- warknęłam i podeszłam do ekspresu robić kawę. Faktycznie przyda mi się impreza i kilka drinków, bo inaczej chyba zwariuję.
***
Wrzeszczę głośno wyrzucając ręce w powietrze i wypijam kolejny kieliszek wódki. Alkohol przyjemnie pulsuje w moich żyłach. Chcichoczę:
-James - tarmoszę go za ramię- lej do szklanki- Rose i James wymieniają spojrzenia, ale dostaję sporą porcję alkoholu.
-Szkoda, że nie ma tu tego dupka- szydzi Rose -Może jak jesteś taka wylewna powiedziałabyś mu co o nim sądzisz. Należy mu się to abyś mu wyg..wyra
-Wygarnęła- podpowiada James.
-Właśnie!- mówi rozradowana Rose i wpija się w usta Jamesa. Krzywię się lekko i biorę kolejny łyk.
-W sumie to powiem ci kochana....dobry pomysł-wybucham śmiechem i wyjmuje telefon. Wystukuje numer i drżącymi palcami wybieram zieloną słuchawkę.
I wtedy urywa mi się film

Zayn
Jest środek nocy a mój telefon dzwoni. Przecieram zmęczone oczy i sięgam po niego ostatkiem sił:
-Halo?
-Hej- słyszę głos Emily, głośną muzykę i jej chichot.
-Panno Jackson? -podrywam się-Wszystko w porządku?
-Co się pierdolisz z panną Jackosn? Obydwoje wiemy jak jest. Masz na mnie ochotę.
Jest kompletnie pijana. Przygryzam wargę. Jeśli słowa pijanych to myśli trzeźwych to ma racje. Jest cudowna. Wydycham powietrze i mówię pewnie:
-Emily gdzie ty jesteś? Zaraz tam będę. Emily.
-Mm teraz to Emily? Oh panie Malik, jaki pan niegrzeczny. - wzdycham ciężko, ale muszę przyznać, że to fajne. Jej głos jest taki miękki i uwodzicielski. Malik opanuj się.
-Emily? Gdzie jesteś.
-Jestem z Jamesem i Rose w klubie. Oni są razem. Nie musi pan być zazdrosny i zachowywać się jak największy dupek na tej planecie tylko, dlatego, że zobaczył pan jak James idzie do mojego mieszkania. To bardzo zaborcze nie uważasz misiu. No to chyba tyle, nie wściekaj się ,bo Rose mówiła... EMILY ODDAJ MI TEN TELEFON-Słyszę głos Rose. Też jest wstawiona- Spadaj gadam z Kocurkiem- słyszę niezadowolony głos Emily i odgłos uderzenia.
Z kim?
-Emily jesteś w tym klubie tak? O którym dziś mówiłaś?
-Podsłuchiwałeś! Ale to nic. Czekam na ciebie kocurku.
Wzdycham ciężko i ubieram jeansy i t-shirt. Wkładam converse i wybiegam przed dom. Mark śpi. Trudno, poradzę sobie sam. Wchodzę w samochód i jadę do Hermesa. Daje facetowi przy wejściu kasę żeby mnie wpuścił. Wchodzę tam i zauważam ją przy jednym ze stolików. Przepycham się przez tłum spoconych ciał. Gdy mnie widzi rozpogadza się:
-Kocurku!- macha mi. Jest strasznie pijana. Wzdycham. Podchodzę i biorę ją na ręce a ona się we mnie wtula.
-Emily jak ty go nie chcesz to ja go chcę-obwieszcza Rose. Mam nadzieje, że jej chłopak przemówi jej do rozsądku ale on tylko zerka na mnie i mamroczę:
-Ja też. Ma zgrabną pupę.
Olewam ich i wynoszę ją. Jest ledwo żywa.
-Panie Malik- zerkam na nią- Będę rzygrać-łapię ją za przedramię i trzymam jej włosy gdy wymiotuje. Gdy kończy wtula się we mnie a ja ją zabieram do samochodu. Kładę ją na tylnym siedzeniu i przypinam pasami a potem poprawiam jej włosy i delikatnie całuje ją w czoło. Mimo, że śmierdzi nadal jest urocza. Wzdycham ciężko. Pamiętaj Zayn, że musisz odgrodzić pracę od życia prywatnego. Tak mawia twój ojciec. Upewniam się, że jest bezpieczna i zamykam drzwi a potem spokojnie jadę do domu, żeby nic jej się nie stało. Mark jest wściekły, że wyszedłem bez eskorty i nie bawi go to jak wtedy gdy ten dzieciak mnie zlał. Mówię mu bezgłośnie, że pogadamy potem i zanoszę ją do sypialni. Delikatnie zdejmuje z niej sukienkę i wkładam jej mój t-shirt. Układam ją pod kołdrą i rozkładam jej długie włosy na poduszce.
-Panie Malik...Niech pan nie wychodzi.- siadam obok niej i patrzę na nią. Jest taką piękną kobietą. Uśmiecham się i obserwuje jej twarz i włosy milimetr po milimetrze. Staram się zapamiętać każdy centymetr jej skóry, każde najmniejsze wgłębienie, sposób w jaki marszczą jej się oczy gdy śpi i jak co jakiś czas marszczy nos. Chciałbym nauczyć się jej na pamięć. Chciałbym ją pocałować. Przygryzam wargę. Szkoda, że zaproponowałem jej tą pracę. Uśmiecham się gorzko. Jutro ja i moi rodzice mamy kolacje z naszym najważniejszym inwestorem, jego żoną i ich córką Taylor. Jest bardzo ładna, ale gada tylko o drogich markach i jest zaślepiona pieniędzmi. Mam wrażenie, że jej rodzice widzą we mnie męża dla niej. Kładę się koło Emily. Zastanawiam się co powiedzieliby o niej moi rodzice. Czy polubiliby ją?? Em wtula się w kołdrę. Śpi tylko na połowie łóżka więc kładę się wygodniej i zasypiam.

______________

Hejka :)

Oceny wystawione! Pasek jest :D Wyniki egzaminu też okej a teaz tylko dostać się do wymarzonej klasy. Napiszcie jak u was.

Dziś baaardzo długi rozdział. Następny już pojutrze, bo jak obiecywałam teraz rozdziały będą częściej.

Dziękuje za każde ciepłe słowo, dziękuje kochani

Do następnego

Glimmer | z.mWhere stories live. Discover now