10.

143 13 5
                                    

Y/n:
-Gdzieś się szlajał Loki?- Zapytałam poważnie. Kot spojrzał na mnie jakby z wyrzutem. Zaśmiałam się lekko i podniosłam futrzaka na wysokość twojej twarzy.

-A jak by ci się coś stało.. Kto by mnie wkurwiał całymi dniami?- Przytuliłam do siebie kota i zaczęłam go głaskać. Odpowiedział mruczeniem. Może i przyprawia mnie o zawał i to bardzo często ale nie jestem w stanie się na niego złościć.

-Ale teraz poczekasz na mnie grzecznie ponieważ pewien Bożek był widziany przez Starka w okolicy. Muszę iść na zebranie w związku z tym..- Pocałowałam kota w nosek po czym odłożyłam go na ziemię i wyszłam z pokoju zamykając drzwi za sobą.

Szłam korytarzem do pokoju Starka gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Weszłam do środka. Byłam ostatnia. Jak zwykle. No cóż bywa.

-Hej wszystkim- Uśmiechnęłam się zamykając za sobą drzwi na klucz.

-Y/n.. jak zwykle spóźniona.- Powiedział Kapitan Ameryka lekko podirytowany.

-Wiesz.. na gwiazdy trzeba czekać Steve..- Powiedziałam nawet na niego nie patrząc. Rozbawiłam resztę Avengers oprócz mrożonki który wpatrywał się we mnie z morderczym spojrzeniem co mnie tylko rozbawiło jeszcze bardziej.

-No dobrze. Teraz nie czas na śmiech tylko trzeba się zająć poważnymi tematami.- Rozpoczęła Nat zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.

-Jak już wiecie bądź nie. W okolicach naszej pięknej wyspy która miała być naszym miejscem wypoczynku pojawił się nieproszony gość.- Zaczęła a Stark się wciął w jej wypowiedź.

-Generalnie spierdolil nam wakacje i dobrą zabawę. Ponieważ musiałem poinformować Furrego o sytuacji a on kazał mi wam przekazać iż mamy teraz szukać naszego jelenia- Powiedział a każdy wręcz zaczął wyklinać, mruczeć z dezaprobatą lub wzdychać ze złości lub niechęci.

-Widzę, że podzielacie mój entuzjazm i również się cieszycie- Powiedział sarkastycznie Iron Man.

-Dzisiaj nad ranem niedaleko wodospadu znaleziono ciało. Miało ono wbite charakterystyczne sztylety mające rękojeść z wężem. Więc uważam, że nie trudno domyślić się kogo to sprawka.- Powiedziała Czarna Wdowa.

-Zastanawia nas tylko dlaczego zabił kogoś kto miał sporo za uszami wyświadczając mu przysługę- Powiedział Tony.

-Może się nawrócił i zmienił.- Zażartował Clint.

-Jesli tak się kiedykolwiek stanie. A zapewne nie. To wyjdę w stroju baletnicy na najbardziej ruchliwy chodnik w Nowym Jorku i zatańczę jezioro łabędzie.- Skomentował Stark rozbawiając każdego.

-Żebyś się nie zdziwił..- Skomentowałam chichocząc. -Ale zapewne nie będziemy mieli jutro wolnego. A więc o której się zbieramy. I jaki mamy plan działania?- Zapytałam przez co ucichły śmiechy.

-Otóż.. Zbieramy się około 4:00 i zaczynamy dokładne przeszukiwania wyspy. Od tego momentu radzę uważać na wszystkich ponieważ Loki potrafi się przemieniać i tak dalej..-Odpowiedział Antony.

-To wszystko . Możecie wracać do pokoi. I wyśpijcie się bo jutro czeka was długi dzień.- Powiedziała Nat. Wszyscy wyszli do swoich pokoi tak jak i ja.

Szłam korytarzem. Była już około 18:00 wiec przydało by się iść spać skoro juro na 4:00. Westchnęłam i weszłam do mojego pokoju. Kot leżał na moim łóżku i spał. Po wieczornej rutynie sprawdziłam czy drzwi są zamknięte. Zgasiłam światło i położyłam się obok kota którego zaczęłam głaskać aż w końcu sama nie zasnęłam.

~~~
A więc w końcu wracam moi drodzy😚❤️

LokittyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ