51 rozdział - Poranny kac

22 3 5
                                    

Rano obudziło mnie wiosenne słońce i ćwierkanie ptaków za oknem, choć w mojej głowie brzmiało jak stukanie młota pneumatycznego. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Rzeczywistość powracała, a wraz z nią ból głowy i poczucie winy.

Leżałam w łóżku, próbując zebrać myśli. Wczoraj był pierwszy raz, kiedy wypiłam coś więcej niż kilka łyków wina podczas rodzinnej uroczystości. Alkohol wlał się w moje żyły, niosąc ze sobą pewien luz, którego wcześniej nie znałam. Jednak teraz, przypominając to sobie z rana, czułam się trochę głupio.

Wspomnienia mnie samej zataczającej się na parkowej alejce, z trudem próbującej zachować równowagę, stawały się coraz bardziej wyraźne. Gdzieś w tle słyszałam śmiech Sandry i jej drwiny z mojej nieporadności. „Wygląda na to, że piwo uderzyło ci do głowy. Nie masz wprawy, co?" - słyszałam te słowa, jak echo. Byłam nieśmiałą dziewczyną, która dotąd ograniczała wszelkie dorosłe rozrywki i wstydziłam się przyznać Sandrze, że to moje pierwsze prawdziwe doświadczenie z alkoholem. Czułabym się jak totalny przegryw.

Ale z drugiej strony, był to też czas radości, śmiechu i nowych doświadczeń. Sandra, mimo że może trochę zbyt pewna siebie, wydawała się być fajną towarzyszką. W końcu znalazłam kogoś, z kim mogłam spędzić czas, kogoś, kto wydawał się zupełnie odmienny od reszty szkolnej codzienności.

W myślach przewijały mi się chwile, kiedy śmiałyśmy się do łez, gubiąc się w beztroskich rozmowach. Ale także te, gdy traciłam równowagę, a Sandra śmiała się ze mnie z jakąś taką... serdecznością. Wydawało się, że mimo wszystko było warto.

Chociaż czułam pewien niesmak związany z moim zachowaniem, to równocześnie cieszyłam się, że nawiązałam nową znajomość. Znalazłam przyjaciółkę, która może wprowadzić trochę szaleństwa do mojego życia, które dotąd biegło raczej spokojnym torem.

Wstając z łóżka, ruszyłam w stronę lustra. Spojrzałam na swoje odbicie, próbując ocenić, czy coś się zmieniło. Czy to, co przeżyłam wczoraj, wpłynęło na mnie w jakiś sposób? Niezależnie od tego, czy to było dobre, czy złe, z pewnością był to dzień, który zapadł mi w pamięć. I teraz, stojąc przed lustrem, nie mogłam doczekać się kolejnych.

Nagle usłyszałam ciche głosy z pokoju obok...

Ja wam jeszcze pokażę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz