Rozdział 55

5.2K 246 50
                                    

~ Clara ~

*** Półtora roku później ***

Dzisiaj nasz wielki dzień. W końcu po półtora roku oczekiwania powiemy sobie z Marcello to sakramentalne "tak". Dzisiejszy dzień będzie dla nas równie szczególny z innego powodu. Wczoraj byłam u lekarza i potwierdził to, co od kilku dni sama przypuszczałam. Jestem ponownie w ciąży. Stwierdziliśmy z Marcello, że nie ma na co czekać i chcemy dać Layli rodzeństwo. Staramy się od dwóch miesięcy. Nawet szybko poszło. Choć z drugiej strony z Laylą poszło nam jeszcze szybciej.

- Mama. - Spojrzałam się na podłogę, gdzie Layla bawiła się swoimi klockami.

Po raz pierwszy chyba udało jej się ułożyć wszystkie klocki w odpowiedniej kolejności.

- Pięknie kochanie sobie poradziłaś. - Powiedziałam kucając przy niej. - Zrobimy zdjęcie tatusiowi, żeby też zobaczył? - No i na moje pytanie rozbiła wszystko. - Czyli mam rozumieć, że nie. - Zaczęłam się śmiać, a ona zaraz za mną.

Wstała z podłogi i chwiejnym krokiem podeszła do mnie. Od razu się do mnie przytuliła. Nasza kochana księżniczka. Nie wyobrażam sobie jej nie mieć. Zresztą nie tylko ja. Marcello i wszyscy inni również. Po wyjeździe do Stanów Laury i Enzo pan Antonio robił wszystko, żeby spędzać z nią jak najwięcej czasu. Co chwilę przyjeżdżali do nas z Evą i Elvirą, żeby być przy małej. Marcello już w pewnym momencie zaczynał się o to wkurzać.

Co do Raphaela to kilka razy próbował się do mnie odzywać. Nawet raz jak byłam w Marsali to wyszedł specjalnie z biura, żeby ze mną porozmawiać. Nie mogłam się jednak przełamać na rozmowę. Zdecydował, że nie będzie próbował nawiązać kontaktu z Elvirą, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Chociaż może to i dobrze. Mała w końcu odzyskuje równowagę, a pani Eva i pan Antonio starają się jej zastąpić oboje rodziców. Co za tym idzie w dalszym ciągu jest rozpieszczana, ale też, jeżeli trzeba to przeciwstawiają się jej. To dobrze, bo dobrze by było jakby wyrosła na odpowiedzialną kobietę, a nie myślała, że wszystko jej wolno.

- Clara wiem, że ta mała słodycz pochłania cały twój czas, ale pozwól się nią zająć przez kilka godzin niani, a ty w końcu zacznij się szykować. - Do sypialni weszła Ofelia. - Marcello nie jest cierpliwy i jeszcze sobie pomyśli, że zwiałaś. - Zaśmiała się.

- Nie martw się nie pomyśli tak. Poza tym mam jeszcze 5 godzin do przyjazdu pana Antonio.

To on dzisiaj poprowadzi mnie do ołtarza. Poprosiłam go, bo nie chciałam iść sama. W ciągu tych niecałych dwóch lat naprawdę stał się dla mnie jak ojciec. Nawet nie wiem, czy chciałabym, żeby mój własny prowadził mnie, gdyby żył. Brakuje mi na pewno mojej mamy i rodzeństwa. Tak naprawdę to z mojej rodziny nie będzie w tym dniu nikogo. Moja mama była jedynaczką i ojciec tak samo. Z całej rodziny zostałam tylko ja.

- Myślisz, że to jest dużo czasu? - Ofelia nie dawała za wygraną i w dalszym ciągu stała nad nami. - To jest strasznie mało czasu, żeby cię wyszykować. Musisz błyszczeć dzisiaj. Widziałaś zdjęcie pani Layli z dnia jej ślubu? Wyglądała jak królowa. Ty też tak musisz wyglądać.

- Mam tylko nadzieję, że nie wydarzy się nic z rzeczy, które miały miejsce tam. - Powiedziałam po cichu, ale Ofelia to usłyszała.

- Weź wypluj te słowa Clara. Nic się nie wydarzy. W końcu jest ten rozejm na dzień takiej uroczystości.

- Wtedy też był. - Ciągnęłam dalej. Nie wiem tylko dlaczego.

- Mama? - Layla spojrzała się na mnie smutnymi oczkami.

- Widzisz? Zaraz doprowadzisz swoim głupim gadaniem małą do płaczu. - Ofelia pochyliła się nad Laylą. - Chodź skarbie do cioci. Zaprowadzę cię do niani.

Mafia Boss (Ferreri Empire vol. 5) (18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz