~rozdział 1~

263 14 3
                                    

Pov: bartek

Wstałem dość wcześnie, bo o ósmej.

Wyjrzałem przez okno, pruszył śnieg. Widząc ile go jest, pośpiesznie wstałem żeby zrobić coś nieznośnego dla Patryka.

Lubiłem się z nim droczyć.

Od razu gdy się spotkaliśmy, złapaliśmy zajebisty kontakt.

Założyłem tylko spodnie i otworzyłem okno, żeby wziąć kulkę śniegu. Po cichutko wyszłem z pokoju, kierując się do sypialni Patryka.

Chwyciłem za klamkę z zamirem otwarcia drzwi, ale w tym samym momencie poczułem zimno na plecach.

-kurwa -przeklnąłem pod nosem.

Wzdychnąłem i się obróciłem w stronę osoby, która mnie zaatakowała.

Był to Patryk, tak jak się tego spodziewałem.

-czy to był dobry pomysł, żeby rzucić mnie śniegiem? -zapytałem, patrząc na niego z gniewem w oczach.

Może i chciałem zrobić to samo, a on pewnie wściekłby się tak samo, ale Patryk rzucił mnie pierwszy i tym zaczął wojne na śnieg o której jeszcze nie wie.

-oczywiście. -odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.

Z jego ręki skapywała woda przez to, że miał w niej śnieg.
Na samą myśl o tym jak jego ciało jest gorące, przeszedł mnie dreszcz.

Wiele razy czasami niechący się dotykaliśmy, a jego dotyk zawsze był bardzo przyjemny, przez co pragnąłem go jescze bardziej.

On też to czuł. Widziałem to po jego zakłopotaniu, gdy doszło do jakiegoś zbliżenia.

-grzecznie zaproszę cię na dwór, inaczej zrobie to siłą. -przeszłem koło niego wchodząc do pokoju.

Starłem już rozpuszczony snieg z pleców i ubrałem się odpowiednio do pogody.

Naprawdę zamierzałem wyciągnąć go siłą żeby wrzucić w zaspę.

Wyszłem z domu rozglądając się, spojrzałem na chłopaka odwróconego plecami do mnie.
Na usta wkradł mi się uśmieszek. Podszedłem szybko do niego i popchnąłem do przodu.

Wleciał twarzą do białego puchu, i chwile tak leżał.

To chyba był znak, że mam uciekać.

Gdy Patryk się podnosił, szybko rzuciłem go jeszcze śnieżką, trafiając go w tors, ponieważ już był przy mnie.

-nie bawimy się tak. -oznajmił i podszedł bliżej.

Chwycił mnie za ręcę, przez chwile tylko trzymał ale potem popchnął do tyłu tak, że poleciałem do tyłu.

Gdyby nie tyle warstw ubrań i grube kurtki, poczułbym ciepło bijące od niego.

Zaśmiawszy, wstałem i otrzepałem się z śniegu.

I wtedy zaczęła sie prawdziwa wojna.
Do domu wróciliśmy cali mokrzy, ale zabawa była tego warta. Rzucalismy się śniegiem jak jakieś dzieci, które dopiero co mieli styczność ze sniegiem.

po ogarnięciu się, przygotowaliśmy tosty na śniadanie oraz gorące kakao.

-moim zdaniem wygrałem -rzuciłem i wziąłem kęs tosta.

-tsaa -Patryk zaśmiał się. -byłeś mokrzejszy ode mnie, więc wygrana należy do mnie -oznajmił i jednym gryzem zjadł połowe tosta.

-jaka wygrana? -zapytała Fausti wchodząc do kuchni.

-w wojnie na śnieg, nic ciekawego. -odpowiedziałem.

-oo, to może całym genzie zrobimy bitwę na śnieżki? To świetna zabawa, pamiętam jak za dzieciaka się takie wojny robiło, a potem mama krzyczała, że calj mokrzy byliśmy. -zaśmiała się z wspomnianego wspomnienia.

-jasne, tylko póżniej. -odpowiedział Patryk.

Raczej nie był chętny na tą propozycje. Nie byłem pewny dlaczego więc poprostu zjadłem i poszedłem oglądać film.

Wieczorem humor Patryka nie poprawił się.
Chciałem zapytać, czy coś się stało, ale nie zrobiłem tego, bo przecież każdy moze czasem mieć gorszy dzień.


Nie wiem co z tego wyjdzie, aczkolwiek mam nadzieje, że się podoba i się wybije. Dość krótki rozdział bo nie chce tak dużo rzeczy pisać w jednym rozdziale i nie mam narazie jakiś pomysłów ciekawych. 

partek -bartek kubicki & patryk baranTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang