~rozdział 3~

531 15 17
                                    

Pov: Bartek

-Bartek, zakluczyłem drzwi? -zapytał brunet, wptarujący się w balkon.

-czemu pytasz?

-czemu nie? Przeciez muszą być zamknięte.

Czułem, że się czegoś bał. Tylko nie wiedziałem czego.

-no racja. -odpowiedziałem i pognałem do drzwi.

Były otwarte, zamknąłem i wróciłem do Patryka.

-idziemy coś przekąsić? -zapytał, posyłając mi szeroki uśmiech.

-jasne, może zrobimy tosty?

Patryk przytaknął i ruszyliśmy do kuchni. Czas leciał nam bardzo przyjemnie i w trakcie oglądania jakiegoś filmu o wyścigach, poczułem na swoim ramieniu coś ciężkiego.

Widząc głowę chłopaka na moim ramieniu, uśmiechnąłem się pod nosem, a na moje policzki zapewne wkradł się mały rumieniec.

Nie miałem serca budzić go, więc jedynie zgasiłem telewizor i wygodniej się ułożyłem.
Przyłożyłem policzek do jego czupryny i przymknąłem powieki rozkoszując się jego zapachem.

 
                                   *****

Powoli otwierałem oczy, przez światło wpadające do pokoju. Towarzyszył temu charakterystyczny dźwięk odsuwania rolet.

-musisz budzić o tej godzinie? -zasłoniłem oczy rękami i wzdychnąłem.

-wstawaj bałwanie, już twoja pora, śnieg pada. -prychnął chłopak.

-pff, ja przynajmniej osłem nie jestem -na moje słowa Patryk przewrócił oczami.

Po chwili usłyszelismy dzwonek.
Patryk ruszył do drzwi i otworzył je w dość szybkim tempie, żeby zobaczyc kto dobija się do drzwi.

W drzwiach stała staruszka z czarny  kotem na rękach, wyglądała trochę jak wiedźma.
Siwe włosy, szpiczasty nos i zmarszczki na twarzy, jescze bardziej przekonywały o tym, że jest wiedźmą.

Założenia okazały się mylne, gdy odezwała się wysokim i sympatycznym głosem.

-dzień dobry młody człowieku, mieszkam obok i właśnie potrzebuje szklanki cukry, czy mógłbyś trochę użyczyć?

Patryk był lekko zdziwiony, aczkolwiek zgodził się, i w tym samym momencie kot siedzący na rękach starszej pani, wleciał z impetem do mieszkania Patryka.

Prawdopodobnie się czegoś wystraszył.

Wlazł na blat kuchenny, i przechodząc przez zlew, zbił szklanki, które w nim leżały.
Szybko wstałem żeby złapać go, aby nie narobił więcej szkód.

Patryk stał lekko zszokowany, aczkolwiek bardziej rozbawiony tą sytuacją,
A staruszka stojąca obok niego, wyglądała jakby przechodziła zawał.

Goniłem kota po salonie, i w pewnym momencie juz go miałem, ale na moje nieszczęście, wywaliłem się.

W końcu wybiegany kot, wybiegł z mieszkania i stanął za swoją panią. Zmarszczyłem na niego brwi, uświadamiając sobie, że Patryk się ze mnie naśmiewa.

No cóż  nie zawsze się widzi przyjaciela, ganiającego za kotem.

Patryk poszedł do kuchni, aby wsypać do szklanki trochę cukru dla starszej kobiety.
Lekko zdyszany znów usiadłem na kanapie, już miałem poranny trening za sobą, oraz poprawienie humoru jednej osobie.

Same plusy.

-przepraszam bardzo, pazurek często się nie słucha. -powiedziała pokornym głosem, gdy Patryk podawał jej słodkie kamyki (czyt. Cukier). -dziękuje ci bardzo za ten cukier, odwdzięcze się!

-nie ma za co, miłego dnia.

Po zamknięciu drzwi, odwrócił się w moją stronę.

-no nieźle, pogoń za kotem. -Zaśmiał się brunet.

Nie przestawał się śmiać, ciągle coraz bardziej się chichrał.

-a ty co tak stałeś i się szczerzyłeś jak głupi do sera? -prychnąłem. -ten mały, kudłaty pojeb ci szklankę zbił. -przewróciłem oczami, ale po chwili sam się śmiałem.

Niedługo później wróciłem do domu genzie, bp filmy się same nie nagrają. Nie obeszło się bez pytań, ciekawskich osób z genzie. Czyli każdego.

Po spędzeniu kilku godzin z Patrykiem, po pożegnaniu pragnąłem spędzić z nim więcej czasu. Albo przynajmniej mieć go przy swoim boku.




Trochę krótszy ten rozdział, bo nie mam zabardzo czasu na pisanie ani weny, ale przez sporo wyświetleń pod ostatanimi dwoma postanowiłam napisać ten.
Miłego wieczoru/dnia 💖🤗

partek -bartek kubicki & patryk baranOnde histórias criam vida. Descubra agora