Rozdział 1

703 43 3
                                    

Elena

Miranda obchodziła właśnie swoje osiemnaste urodziny i od tygodnia mówi tylko i wyłącznie o imprezie, która ma być za dokładnie dwa dni, czyli w sobotę. Mieliśmy iść do klubu nocnego Nightshade w centrum Locorotondo i z tego co wiem to kolejki do niego zawsze są cholernie długie. Dzięki kontaktom mojego brata udało nam się dostać prywatną loże, więc nikt nie będzie mógł nam przeszkadzać, bo w dodatku dostaliśmy ochroniarzy. Simon i jego nieśmiertelne zdanie: „ Zawsze może coś się stać i kto cię obroni? Mnie nie będzie a ty prędzej uciekniesz z krzykiem, niż siebie obronisz, więc nie dyskutuj ze mną". Był to idealny przykład człowieka, który uwielbia dominację i wykorzystuje ją na każdym kroku. Masz robić jak ci każę i koniec dyskusji. Nie zliczę ile razy przez to były awantury i w moim przypadku rzucaniu w niego torebką, ewentualnie butami, ale są dla mnie ważne i boję się, że przypadkiem je uszkodzę, kiedy uderzę w tę górę cielska.

Właśnie zmierzamy razem z Mirandą do klasy od matematyki, gdzie spędzimy tam najbliższe dwie godziny, bo nasza nauczycielka od historii, Pani Smith, zmajstrowała sobie piąte dziecko i jest na jakiś badaniach kontrolnych. Z tego co wiem proponowali jej kilka, chyba nawet kilkanaście razy, żeby poszła na urlop, ale według niej nikt nie nauczy uczniów, w którym roku była bitwa pod Mondovi. Jest to typowa nauczycielka od historii. Idealna marynarka, spódnica w połowę łydki i zawsze czarna, ewentualnie brązowa, okulary, spięte w koka włosy i ani grama makijażu, w dodatku buty zawsze na delikatnym obcasie. Nawet gdy na powietrzu jest ponad trzydzieści stopni, ona nigdy nie ściągnie marynarki i będzie w niej siedzieć, nawet jeśli pot będzie płynął po skroniach, musi być zawsze perfekcyjna.

Po szkole chodzą plotki, że mogła się przespać z nauczycielem wychowania fizycznego, bo od kilku miesięcy bardzo często można ich spotkać razem w ustronnych miejscach i jest to bardzo prawdopodobne, bo jej mąż wyjeżdża bardzo często na delegacje i średnio się między nimi układa. Kto wie? Może postanowili zrobić sobie dziecko na zgodę? Nie zdziwiłabym się. W sumie to nie moja sprawa.

- Weź mnie stąd. – zaczęła marudzić rudowłosa.

Miranda była prześliczną dziewczyną posiadającą ogniste włosy i piękne, duże zielone oczy. Była typową nastolatką. Lubiła pić, imprezy i często, nawet bardzo opowiada mi o swoich miłosnych podbojach, które kończyła zanim dobrze się rozpoczęły. Miała idealną budowę ciała. Wąska talia, szerokie biodra, pełne uda i piersi. Bardzo zazdrościłam jej oliwkowej cery bez żadnej skazy, a piegi dodawały urody i tak jej cudownej buzi.

- Damy radę. Wytrzymałyśmy tyle czasu z Smith, to wytrzymamy dwie godziny z matmą. Ciesz się, że to nasz ostatni rok, bo jak widzę pierwszaków, to chce im dać książkę: Jak odprawić egzorcyzmy. Może podziałałoby na tą jędzę.

- Dobra, ale jak zacznie mnie wkurzać ten stary zgred, to zwinę się tak szybko, jak tu przyszłam w dniu dzisiejszym. – naburmuszyła się i założyła ręce na piersi wyrażając swoje niezadowolenie.

- Chodź już, bo się spóźnimy, a nie mam ochoty być pytana przez Evansa.

Nasz nauczyciel matematyki jest „ludzki" tylko wtedy, gdy ma dobry humor. Ma około pięćdziesiąt lat, włosy kruczoczarne z delikatną siwizną i typowym brzuchem na ten wiek. Zawsze ubrany w koszulę w kratę wsadzoną w spodnie, a pasek zapięty pod brzuchem, bo większego chyba nigdzie nie ma. Jeśli spóźnisz się w dniu, w którym nie powinieneś tego robić, powodzenia. Jeden chłopak był pytany przy tablicy przez połowę lekcji i rozwiązał połowę zadań, które zostały mu przydzielone, a spóźnił się dwie minuty. Co z tego, że podał poprawne wyniki, ale rozwiązał swoim sposobem, który nie pochwala Evans i tak dostaniesz jedynkę. Ma też dni, gdzie jeśli przyjdziesz pięć minut po przerwie to powie swoje, ale nic ci nie zrobi i z ulgą możesz usiąść do ławki. Niestety, takie dni trafiają się tylko wtedy, kiedy jego żona wyjeżdża do sanatorium i ma od niej spokój, podobno ma z nią ciężkie życie, ale taką sobie wybrał.

(Nie) Nienawidzę Cię!Where stories live. Discover now