IV

155 13 38
                                    

Do pewnej osoby z komentarzy, bbg rozdział just for you 😍😍

🥀

Pamiętasz wszystko? - Spytał Akutagawa, gdy po raz ostatni poprawiał perukę na swojej głowie.
- Powtarzałeś mi to po sto razy dzisiaj, nie mówiąc o ostatnich kilku dniach. - Atsushi stał już pod drzwiami i bacznie przyglądał się Akutagawie.
- Chociaż tyle. - Burknął starszy i odwrócił się w stronę detektywa.
Zmierzył białowłosego wzrokiem od góry do dołu i podszedł do niego. Zaczął poprawiać żabot, który Atsushi znowu założył niepoprawnie.
- Jakim cudem cały czas źle go zakładasz? Już milion razy ci tłumaczyłem jak zakładać poprawnie żabot, nawet ci pokazywałem. -  Mówił zirytowany i się odsunął
- ... Przepraszam?
Atsushi nawet nie słuchał tego, co mówił do niego mafioza, nie potrafił się skupić. Nawet jeśli przez ostanie dni byli bardzo blisko siebie, bo Atsushi musiał nauczyć się tańczyć, ciągle czuł się dziwnie z tą bliskością. W szczególności, gdy Akutagawa wyglądał tak olśniewająco w swoim przebraniu.

Atsushi przełknął ślinę.
- To idziemy? - Zapytał w końcu, przerywając tą ciszę.
- Tak, wydaje mi się, że samochód już na nas czeka.

Obaj jechali windą w zupełnej ciszy, myślami byli gdzie indziej. Atsushi starał skupić się na tym co dzisiaj mają zrobić,  Akutagawa szukał w głowie, każdej możliwości zrujnowania ich misji przez detektywa.

- Mamy jechać tym?! - Atsushi zawołał zaskoczony, gdy ujrzał samochód, a raczej wielką czarną limuzynę, która stala przed ich budynkiem.
- A czego się spodziewałeś? Jesteśmy japońskim bogatym małżeństwem tygrysołaku, nie możemy jechać byle czym. - Akutagawa wywrócił oczami.

Po chwili z limuzyny wyszedł szofer i obszedł samochód do około, by otworzyć drzwi dla "małżeństwa", które miał zawieźć na bankiet. Najpierw do pojazdu wszedł Akutagawa, oczywiście Atsushi podał mu dłoń, bo od tego momentu byli już w rolach. Gdy za Atsushin zamknęły się drzwi limuzyny, obaj spojrzeli na siebie.
- No dobrze, więc jak tam dotrzemy to ja będę rozmawiać, bo tylko ja potrafię tutaj angielski. Gdy ja będę oczarowywać nasz główny cel, ty wtedy zrobisz swoje i nawet nie próbuj tego zniszczyć, bo rashomon zrobi sobie przekąskę z twoich oczu. - Zagroził Akutagawa, co wyglądało komicznie, bo mówił to z taką miną i takim tonem, jakby właśnie opowiadał o czymś przyjemnym, chociaż dla niego idea skrzywdzenia nowego ucznia Dazaia mogła być całkiem przyjemna.

🥀

W końcu dotarli pod wielką restaurację, w której odbywało się całe przyjęcie. Atsushi złapał swojego "partnera" pod ramę i weszli do budynku, przy wejściu pokazawszy zaproszenie, które zdobył dla nich ich "opiekun".
-  Oh państwo Koyanagi, miło was w końcu poznać.
Mężczyzna w sile wieku podszedł do nich i uścisnął dłoń detektywa, po czym ucałował wierzch dłoni mafiozy.
- Pani to zapewnie Megumi, ah japońskie kobiety są naprawdę piękne. - Powiedział, na co Akutagawa zaśmiał się, niby uraczony jego komplementem.

Atsushi patrzył na tą scenę, nieco zagubiony, co od razu zauważył siwy mężczyzna.
- Musi Pan wybaczyć mężowi, on nie potrafi angielskiego, więc to ja zajmuję się komunikacją zagraniczną w naszym biznesie.
Starzec jedynie skinął głową w geście zrozumienia.

🥀

Akutagawa zajął się rozmowami z wszystkimi ważnymi osobami, które były na przyjęciu, w tym samym czasie Atsushi stał obok niego i, gdy mafioza zwracał się do niego w ich rodowitym języku, bo ktoś go o coś zapytał, ten nawet nie odpowiadał na pytania tylko rzucał losowymi słowami, no bo po co miał się starać? Oni i tak nie rozumieją i przytakują, nawet kiedy daje im przepis na babeczki od Lucy.

W końcu zostali sami, bo ludzie się nimi znudzili.
- Wiesz za ile ta biedna dziewczyna będzie? - Zapytał Atsushi i patrzył na Akutagawę, który spokojnie popijał jeden z wielu napoi bezalkoholowych, bo nie miał ochoty ubrudzić sukienki, którą pewnie da Gin, winem.
- Tak, ma być za jakieś piętnaście minut, więc tak za dziesięć minut udaj się na "papieroska". - Otrzymał odpowiedź, a atmosfera między nimi znowu zrobiła się nieco gęsta, ale nie mogli pozwolić sobie na wygodę bycia sobą, bo ciągle udawali, grając wesołe małżeństwo.
- A kiedy będziemy mogli wiesz, być już sobą? Bo mam już dość tego wyglądu. - Atsushi głupio się uśmiechnął, a Akutagawa wywrócił oczami.
- Przestań płakać jak mały dzieciak, zaniedlugo ta szopka się skończy, musimy tylko się wplątać w tą mistyczną organizację. - Odparł starszy.

🥀

Po dziesięciu minutach, wymiany głupich zdań i paru uśmiechów z strony Atsushiego, detektyw w końcu udał się na zewnątrz, by "zapalić".  Oddalił się na tyle daleko od restauracji, ale na tyle blisko parkingu, by nikt nie widział, że trzyma jedynie zapalonego papierosa.

Czekał tak pięć minut, wpatrując się w księżyc, który co chwilę ukrywał się za chmurami, jakby nie chciał być świadkiem tego, co zaraz ma się wydarzyć na tym parkingu. Niestety nie zdarzył się  w pełni ukryć, gdy wszystko się zaczęło...

Na parking nagle wjechał samochód, w którym była córka gospodarza, od razu na samochód wskoczył płatny zabójca, który przystąpił do ataku, gdy zbił przednią szybę samochodu, Atsushi podbiegł do niego i  odepchnął go na tyle mocno, że zabójca spadł z maski pojazdu, a on poleciał za nim. Na ziemi zaczął się z nim szarpać, unikając jego ciosów nożem. Walka była naprawdę widowiskowa, wszyscy goście zebrali się na zewnątrz, a córka gospodarza pobiegła do niego przerażona i w panice opisywała co się stało i jak to mężny japończyk właśnie uratował jej życie.

Akitagwa, udawał przerażoną żonę, przy której zebrał się sznureczek kobiet, by wspierać w ich mniemaniu "zmartwioną kobietę". Atsushi w końcu ogłuszył napastnika i zmęczony, ledwo się podniósł, Akutagawa podbiegł do niego i zmusił się, by go przytulić.
-  Zrobiłeś całkiem niezłe widowisko.  - Powiedział, obejmując dłońmi twarz Tygrysołaka, by po chwili się odsunąć.

Inni goście zbliżyli się do nich, a ochroniarze zgarnęli nieprzytomnego napastnika. Ojciec napadniętej podszedł do niego i objął go
- Dziękuję za uratowanie mojej córki. Jestem Ci dozgonnie wdzięczny. - Atsushi niezrozumiał ani jednego słowa, wypowiedzianego przez mężczyznę, ale kiwał jedynie głową dysząc.

Akutagawa złapał chłopaka za rękę.
- Wydaje mi się, że mój mąż powinien wrócić do domu i odpocząć, ale jeśli by Pan chciał, możemy spotkać się jeszcze w najbliższym czasie. - Mafioza uśmiechał się niebywale czarująco, a zarazem starał się wyglądać na zmartwionego.
- Ah! Oczywiście, oczywiście! Napewno spotkam się z bohaterem mojej córki i jego przepiękną żoną. Wezwę mojego prywatnego szofera. - Mężczyzna mówił do Akutagawy, by po chwili się odwrócić. - Niech ktoś przyniesie mu wodę! Nie widzicie, że jest wykończony?! - I tak oto wszyscy jak jeden mąż, biegli po głupią szklankę wody, by wkupić się w łaski amerykańskiego bogacza.

🥀

Na szczęście cała ta farsa szybko się skończyła, a Azjaci byli w drodze do domu, by w końcu odpocząć i przestać udawać.
- Dobrze się czujesz? - Mafioza spojrzał na detektywa, który trzymał się za rękę. - Dźgnął cię?
- Może nie dźgnął, ale chyba skręciłem nadgarstek. - Odparł.
- Przecież twoja zdolność powinna móc to naprawić. - Akutagawa spojrzał na niego z pogardą, że też wielki tygrysołak nie umiał sobie poradzić z zwykłym skręceniem.
- Zaraz się uleczy pewnie, już się tak nie unoś. Poza tym to ty masz jakieś zboczenie do ucinania mi kończyn, szczególnie nóg. - Powiedział, pół żartem, pół serio, na co Akutagawa akurat się cicho zaśmiał.
- Tak bywa, ty odbijasz mi mentora, a ja odcinam co nogi, bo zabić cię przecież nie mogę.

W końcu dotarli do swojego apartamentu, po szybkim podsumowaniu misji, obaj pożegnali się i rozeszli do swoich pokoi, by odpocząć po ciężkim dniu.

🥀



Jak Yin i Yang [] shin soukoku []Where stories live. Discover now