Impreza

115 8 0
                                    

Od Ashley
Wszystkiego najlepszego skarbie, Luca wysłał nas nad jezioro. Nie upij się, wrócimy za 2 dni😘
Do Ashley
Dziękuję mamuś, ucałuj rodziców Tessy i tatę. Ty też się nie upijaj.

- 2 dni chlania! - przyjaciółka skakała po łóżku z flaszką wódki, uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kieliszka z alkoholem
- Do dna! - stuknęłam się z Tessa i wypiłyśmy na raz tanią wódkę
- Teraz poszukam ci jakiejś seksownej sukienki która podkreśla twój tyłeczek - zaśmiałam się, nie wiedziałam co mnie bardziej skrzywiło, wodka czy słowo „tyłeczek"
Tessa wyciągnęła czerwoną obcisłą krótką sukienkę z bardzo dużym dekoltem
- To jest to! Ubieraj się nie mamy czasu - rzuciła sukienkę w moją stronę
Moja przyjaciółka była idealna, długie falowane blond włosy, brązowe oczy i delikatne rysy twarzy - chociaż charakter nie był tak delikatny. Tessa to najsilniejsza dziewczyna jaką znam, umiała wszystko obrócić w żart i każdy przy niej czuł się komfortowo.
Nałożyłyśmy na siebie mocny makijaż, obie pomalowałyśmy usta na czerwono, czarny cień z brokatem i ostry eyeliner.
- Dziekuje że jesteś Ness, kocham cię - Tessa złożyła delikatnego całusa na moim czole
- Też cię kocham i zawsze będę - uścisnęłam ją i zeszłyśmy na dół gdzie czekali na nas Luca i Aaron.
- Tata rozpęta 3 wojnę światową jeśli dowie się że zabrałeś mu camaro - zaśmiałam się i wsiadłam do auta
- Nie przesadzaj Ness, są nad jeziorem i ma wiele aut - Luca ruszył z piskiem opon, całą drogę śpiewaliśmy piosenki a Tessa i Aaron kłócili się kto wybiera piosenkę.
- Obiecuję że jak nie włączysz mi shakiry powiem rodzicom, że sprowadzasz dziewczyny do naszego domu! - przyjaciółka próbowała wyrwać telefon swojemu bratu
- Ja pierdolę, chantaje moze byc?
- Tak!
Tú eres puro, puro chantaje
Puro, puro chantaje
Siempre es a tu manera
Yo te quiero aunque no quiera
Po 10 minutach wreszcie dotarliśmy do celu, ich kłótnie przypominały te w przedszkolu o zabawki, albo o chłopców. Ujrzałam wielką willę z basenem, z kilometrów można byłoby usłyszeć muzykę dobiegającą z tego miejsca.
- Wow... - wydobyłam z siebie cichy pomruk
- Wiedziałem że ci się spodoba - Luca pocałował mnie w policzek
- Ślicznie wyglądasz misia - Aaron spoglądał na mnie z góry, uśmiechając się delikatnie.
- Przestań już, bo znowu twoje adoratorki będą chciały mnie bić - szturchnęłam go w ramię i pobiegłam z Tessa na parkiet ruszając biodrami do piosenki Dangerous woman - Ariana Grande
Cały czas czułam ze ktoś się we mnie wpatruje, może to normalne bo była tam prawie cała szkoła ale to było inne. Rozglądałam się ale każdy się bawił i nie zwracał uwagi na mnie, może sobie ubzdurałam byłam już tak pijana, że widziałam jebane księżniczki z disneya które ze mną tańczą.
- Jesteś księżniczką? - wydarłam się do nieznajomego ale mi nie odpowiedział, obróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni gdzie był Luca z dziewczynami
- Drogie panie proszę stąd wypierdalać, nie chce widzieć brata w orgii - zaśmiałam się i upadłam na mojego brata
- Boże miśka, znowu będę musiał cię zbierać z podłogi? - Luca złapał mnie za barki i lekko mną potrząsnął
Nie zareagowałam, wzięłam kolejny kieliszek wódki na co mój brat westchnął i schował twarz w dłoniach
- Aaron pomóż, nie wytrzymam z nią- brat Tessy podniósł mnie na blat kuchenny i zabrał mój kieliszek
- Chyba nie chcesz mi dosypać tam prochów - parsknęłam śmiechem
- Teraz nie - jego kąciki ust się podniosły
Z głośników wydobyła się piosenka You don't own me - SAYGRACE, G-Eazy
- To moja piosenka! Wybaczcie panowie że dłużej z wami nie zostanę - szybko zeskoczyłam z blatu, strasznie kręciło mi się w głowie ale lubiłam ten stan, stan w którym o niczym innym nie myślałam tylko dobrej zabawie. Czułam się wolna i lekka, jak ptak który wreszcie wydostał się z klatki.
Wtedy nie wiedziałam że stanie się to moja ucieczką od świata realnego.
Znalazłam Tess która właśnie lizała się z jakimś chłopakiem, uśmiechnęłam się i wyszłam na dwór gdzie mogłam pobyć sama, ja i moje papierosy. Ujrzałam męską postać siedzącą na krawędzi basenu, był ubrany w czarną bluze i tego samego koloru jeansy.
Chwiejąc się podeszłam do niego i usiadłam
- Hej, masz myśli samobójcze? - powiedziałam wpatrując się w niebo
- Co? - odpowiedział nieznajomy, słyszałam u niego akcent rosyjski i miał cholernie głęboki głos
- Noooo.... Siedzisz na krawędzi basenu, i wyglądasz jak śmierć. - zaśmiałam się, od razu przestałam gdy chłopak się na mnie spojrzał. Dosłownie wyglądał jak śmierć, czarne roztrzepane włosy i tego samego koloru oczy, były hipnotyzujące i mogłam wpatrywać się w nie godzinami, ostre rysy twarzy i żyły na rękach. Ja pierdolę albo mam halucynacje albo spotkałam śmierć we własnej osobie. Nie odpowiedział mi tylko lekko uniósł kąciki ust do góry po czym wyciągnął papierosa.
- Czyli śmierć może być osoba, a na dodatek pali. O mój boże. - zaciągnęłam się papierosem a nieznajomy cicho parsknął.
- Czemu spytałaś się czy jestem księżniczką? - dreszcz przelał moje ciało gdy usłyszałam jego akcent
- Przez chwilę myślałam że tańczę z księżniczkami disneya - chłopak obrócił głowę w moją stronę i lekko ją przechylił
- Jaka jest twoja ulubiona? - spytał cicho nieznajomy wypuszczając dym z ust
- Ciężkie pytanie, wszystkie są cholernie silne i je podziwiam. Kocham bajkę piękna i bestia, więc dlatego Bella - uśmiechnęłam się lekko
Siedzieliśmy tak nad basenem 5 minut, a może 10? Wiem tyle, że cisza z nieznajomym była niekomfortowa. Był dziwny, tajemniczy a poza tym nazwałam go księżniczką a później chodzącą śmiercią co się nie łączyło.
- Do zobaczenia, Bella - chłopak wstał i zanim się obejrzałam już go nie było, tak jakby się rozpłynął w powietrzu.

Bitter Lies - TOM 1 Where stories live. Discover now