Rozdział 22. Bądź Przebiegła

177 3 1
                                    

Właśnie został ostatni tydzień wakacji w Europie. Tydzień który miałam spędzić sama z Monetami, ponieważ Cam i White musieli się zawijać bo podobno FBI zaczęło coś podejrzewać. Ale za to przyjechała reszta czyli Vincent, William, Monty i Maya. Pracocholicy przyjechali w sprawach biznesowych a najstarsi tak o, potowarzyszyć. Dziś był wyjątkowo słoneczny dzień. Święta trójca gdzieś wyszła a reszta facetów (oprócz Beny'ego) pracowała. Dlatego też ciocia oznajmiła nam że dziś robimy "babski dzień". Na początku miałam co do tego mieszane uczucia, ale puźniej dziewczyną udało się mnie przekonać. Teraz nie miałam żadnych wondpliwości. Maya obiecała że tego dnia (za zgodą uciekinierów) rozerwiemy się. Mówiąc to obiecała nam pizzę, spa, nowe paznokcie i chlanie alko przy zachodzie słońca na plaży.

Właśnie skończyłam się malować gdy usłyszałam dość głośne pukanie do drzwi.

- Yn. Gotowa? - zapytała moja przyjaciółka zza drzwi.

- Już idę. - pośpiesznie spakowałam torebkę i zeszłam nadół. Dziewczyny już na mnie czakały. Przywitałyśmy się i poszłyśmy na miasto.

Najpierw Maya zabrała nas do "najlepszego spa w jakim kiedykolwiek była". To był jedn wielki, drogi ośrodek w którym zajęli się nami na 100%. Nawet dostałyśmy wykwintne napoje i wytwórnie "bułeczki panini z masłem czosnkowym". Podobno w śród Europejczyków to dość popularna przystawka której o dziwo jeszcze nie jadłam. Zasmakowała mi niemal odrazu. Widać że moje towarzyszki miały co do tego podobne zdanie. To spa w jednym słowie : Zajebiste. Potem poszłyśmy na pizzę. Puźniej na pazy. Każda z nas zrobiła sobie takie same a wyglądały one tak :

 Każda z nas zrobiła sobie takie same a wyglądały one tak :

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Potem zachaczyłyśmy o Starbaks i monopolowy. Trochę jeszcze kupiłyśmy ciuchów, a o zachodzie poszłyśmy na plażę. Ja szłam pierwsza dlatego też jako pierwsza zobaczyłam obraz który zapamiętam do końca życia. Mój kochany Tony namiętnie całował jakąś sukę w wodzie. Właśnie wtedy to zrozumiałam. To nie jest mój Tony. To nigdy nie był mój Tony. W tamtym momencie ogarnęłam że muszę go ogarnąć rozmową, i to jak będziemy sami. Dlatego też postanowiłam działać. Postanowiłam kameralnie się przewrócić i udawać ból nogi. Co też zrobiłam. Dziewczyny jak i ochroniarze podbiegli do mnie. Ja na szczęście wiedziałam jak się wywalić żeby nie móc chodzić, ale też żeby nie było jakiegoś mocniejszego urazu. Kiedy powiedziałam towarzystwu że z bólu nie mogę wstać Conor wziął mnie na ręce, a po moim miliardowym zapewnieniu że nie ma potrzeby mieszać w to szpital postanowił zanieść mnie do domu Blanche. Trochę mi było przykro że zmarnowałam dziewczyną dzień ale w pewnym sensie czułam że one gorzej by zniosły to niż ja. Oczywiście w chatce postanowiły usiąść obok mnie na kanapie, wypić trochę alkoholu i włączyć film. Ale z moim szczęściem to nie był zwykły seans. To był ten jebany film w której miałam tą jebaną główną rolę. Jedynym plusem jaki był to że dziewczyny się upiły i nie rozpoznały mnie tak łatwo. Już miałam nadzieję że mnie to ominie ale wszystko poszło się jebać kiedy do domu weszła święta trójca. Ciekawie się z nimi umuwił. Ciekawe co mi powie jutro.

- Siema co... Czy one są najebane? - zapytał najstarszy, a ja skinęłam głową. - Czy was do kurwy pojebało?

- Spokojnie Dylanku tatusiek mi pozwolił. - powiedziała pijackim głosem Hailie. Wtedy Shane się wkurwił, wziął ją na ręce i wyszedł. Chwilę puźniej Tony złożył krótki pocałunek. On jeszcze nie wie. Nie wie że ja wiem.

- Co oglądasz? - zapytał brunet a ja podałam mu tytuł filmu. Potem razem z blondynem usiedli obok mnie.

- Ta aktorka jest dziwnie podobna do ciebie młoda. - oznajmił starszy.

- Naprawdę? - zapytałam sarkastycznie, lecz oni tego nie wykryli.

W międzyczasie opowiedziałam im jak to nieszczęśliwie wyjebałam się na mieście przez co też musiałyśmy wracać. Oczywiście pomijając to co widziałam na plaży. Cyrk się zaczął dopiero gdy zaczęły się napisy końcowe, a w głośnikach rozbrzmiało : w rolach głównych. Yn Kane... Chłopaki momentalnie spojrzeli na mnie z niedowierzaniem. Nikogo już nie obchodziło co mówili dalej. Bo wszyscy woleli wypalać w sobie dziurę spojrzeniami. Tą ciszę grobową przerwał wchodzący do pokoju Will.

- Cześć. Co robicie? Wszystko dobrze? - zapytał obserwując jak jego bracia powoli od czepiają ode mnie wzrok i cofają dk momentu powiedzenia nazwisk autorów. - Yn? Czy my o czymś nie wiemy? - i wtedy uświadomiłam sobie jedno. Jestem w dupie.

- Ech... A więc tak... - i opowiedziałam im jak to przypadkiem zagrałam w filmie i w kilku puźniejszych rolach.

Zatkało ich. Definitywnie ich zatkało. Widziałam jak otwierali i zamykali usta ale nie potrafili wypowiedzieć ani jednego słowa. W tamtym momencie zaczęli głośno o tym rozmawiać co skończyło się na tym że poszłam spać. Rano obudziło mnie chrapanie leżącego obok Moneta. Postanowiłam że na razie będę siedzieć w telefonie. Po dłuższej chwili on także się obudził co zmusiło mnie po około 15 minutach luźnych rozmów, do zadania tego pytania.

- Piepszysz się z nią?

- Ale o co Ci chodzi?

- Czy piepszyłeś się z tą dziewczyną z plaży? - chłopak lekko roschylił usta a ja prychnęłam kpiąco i kontynuowałam swój monolog. - Tak. Widziałam was. Delikatnie pozmieniałam historie że wczoraj. Specjalne wywaliłam się obok plaży żeby dziewczyny tego nie zauważyły, udawałam wielki ból żeby tylko wrócić do domu. Dlatego domagam się prawdy.

- Chcesz prawdy? To proszę bardzo, cały ten pierdolony związek był zakładem.

Zabolało

- Co? - byłam zdezorientowana jak nigdy wcześniej.

- Jaka ty jesteś naiwna. Założyłem się z kolegą że nie rozkocham cię w sobie do wakacji. No i udało się. - wtedy miałam taką ochotę mu wyjebać. A mogłam zakochać się w Adrienie puki było okazja. Ale do głowy przyszła mi jeszcze inna myśl. Będę grać w jego grę. - Więc już chyba domyś...

- Chcę połowę. - powiedziałam prosto z mostu, a on popatrzył na mnie jak na idiotkę. Bądź przebiegła - mówiłam do siebie w myślach. - Skoro mnie wykorzystałeś to chcę 50%.

- Nie pojebało ci się coś?

- A tak a propos to o ile był?

- O 25 tysięcy. - odparł z dumą a ja posłałam mu pełen kpiny uśmiech.

- Mój był o pół miliona. - po moich słowach podeszłam do szafy, wyjęłam z niej ubrania i wyszłam pozostawiając go samego, a zarazem zdezorientowanego jak nigdy.

Na zawsze razem / Dylan Monet x YnWhere stories live. Discover now