19 - sylwester

1.9K 61 21
                                    

* kilka dni później *

* perspektywa Vincenta *

Dzisiaj jest 31 grudnia. święta spędziliśmy w szpitalu. Hailie dzisiaj wychodzi już z zdrową nogą. Will wyszedł ze szpitala 2 dni wcześniej Trochę przez ten czas zaniedbałem pracę. Jechałem właśnie z Hailie do domu kiedy zadzwonił mi telefon. Adrien Santan dzwonił. Moja siostra spała więc odebrałem na głośno mówiącym. On zaczął gadać coś o organizacji i spotkaniu a po krótkiej wymianie zdań się rozłączyłem. Gdy dojechaliśmy wziąłem Hailie na ręce i zaniosłem ją do jej pokoju. Zobaczyłem na środku wielką pluszową żyrafę i pudło ale ono akurat było z bramką na schody którą miałem zamontować wraz z Willem by Hailie z nich nie spadła. Położyłem małą na łóżko i przykryłem kołdrą. Zabrałem z pokoju pudło i zadzwoniłem do Willa by mi pomógł. Próbowaliśmy to złożyć już pół godziny.

- co za gówno- oznajmił Will sięgając po raz kolejny po instrukcje.

- było wynająć do tego ludzi.. Daj mi tą instrukcje spróbujemy jeszcze raz 

Po około godzinie Hailie wstała a my prawie skończyliśmy montować zabezpieczenie na schody.

- cio robicie - zapytała z kocykiem zarzuconym na plecy

- bramkę żebyś nam przypadkiem nie spadła ze schodów - uśmiechnął się Will i wziął naszą siostrę na ręce okrywając ją szczelniej kocem.

- a jak będę schodzić - zdziwiła się

- będziesz schodziła z którymś z braci a jak nas nie będzie to zawołasz Eugenie lub któregoś z ochroniarzy - rzekłem 

- dobze - przytuliła się do mnie mocniej. Chyba coś było nie tak..

- co się dzieje? - po tych słowach poczułem łzy na mojej koszuli. Dałem Willowi znak by poszedł za mną.

- co się dzieje malutka - powtórzył moje słowa zamykając drzwi od pokoju Hailie w którym się znajdowaliśmy.

- b-bio tam b-b-był taki p-pan który byl wtedy kiedy mnie porwano - wyjąkała 

- pokarzesz nam który? - po chwili ciszy odezwał się Will a nasza siostra pokiwała głową.

- ten - pokazała paluszkiem w stronę jednego z ochroniarzy i wtuliła się w mój tors.

- obiecuję że już go więcej nie zobaczysz - obiecał mój młodszy brat

- na mały paluszek - zapytała wyciągając swój najmniejszy palec.

- na mały paluszek - zaśmiał się i oplótł jej malec swoim.

Odłożyłem małą na podłogę w jej pokoju i powiedziałem że musimy skończyć montować bramkę. Udało się to dość szybko. Poszedłem z Willem pracować. Po 2 godzinach Hailie zapukała do mojego gabinetu w którym byłem z Willem. Chciała coś zjeść. Była pora obiadowa więc zeszliśmy do kuchni razem. Siedziała już tam święta trójca. Hailie się z nimi przywitała a Shane włożył ja do krzesełka. Chłopcy oznajmili nam że wieczorem wybierają się na imprezę nowo roczną. Ja z Willem mieliśmy spędzić te noc pracując oraz pilnując Hailie by się nie przestraszyła.

* perspektywa Willa *

Do mojego pokoju wbiegła przestraszona Hailie. Szybko wstałem i wziąłem ją na ręce i przytuliłem. 

- co się stało malutka?

- bo ja usłysałam takie głośne strzały i się wystrasyłam - wymamrotała a ja wiedziałem już że będzie dzisiaj mały problem.

- to tylko fajerwerki a teraz chodź zjemy kolacje, okej?

- okej - powiedziała chociaż dobrze wiedziała że nawet jak powie że nie chce to będzie musiała zjeść.

Po kolacji poszedłem z nią do pokoju by się umyła i przebrała. Przy myciu zębów musiałem zmienić jej piżamę bo upaćkała ją pastą. Hailie gdy szukałem jej nowej odzieży nocnej ( nie wiem co mogę dać by się słowa nie powtarzały xD - autorka ) malutka bawiła się wielką żyrafą i wyznała mi że od teraz to są jej ulubione zwierzęta. Ubrałem ją i pomogłem zabrać jej dwa dość małe pluszaki oraz jedną lalkę do gabinetu Vincenta. Mieliśmy być tam aby popracować a Hailie by się nie bała i była przy nas. Oczywiście już kilka razy puszczano bez sensu fajerwerki przy czym Hailie się kilka razy wystraszyła. W gabinecie Hailie leżała na kanapie bawiąc się zabawkami a ja z najstarszym bratem pracowaliśmy. Po około godzinie Hailie zaczęła marudzić że się jej nudzi. Vincent nie mogąc już tego słuchać wygooglował w internecie jakieś bajki dla dzieci, włączył jakieś " blue " i dał malutkiej tablet. Kolejna godzinę później Vince uznał że nasza siostra powinna spać więc odebrał jej tablet i wziął ją na ręce. Oni tak słodko wyglądali razem. Nasz starszy brat zaczął ją bujać aż w końcu mała zasnęła. Położył ją na kanapie i przykrył szczelnie kocykiem a potem wrócił do roboty.

- Vince - odwróciłem się do niego

- słucham?

- gdyby ktoś mi powiedział 3 miesiące temu że będziemy mieć 4 letnią siostrę która roztopi nasze serca kazałbym mu się puknąć w czoło

- uwierz mi ja też - po tej krótkiej wymianie zdań wróciliśmy do pracy.

O 23:55 przerwaliśmy pracę i usiedliśmy na kanapie koło Hailie wiedząc że zaraz będziemy musieli ją uspokajać.  Gdy usłyszeliśmy fajerwerki Hailie obudziła się wystraszona. Kiedy usłyszeliśmy jeszcze więcej wybuchających fajerwerek Hailie wybuchła płaczem. Wziąłem ją od razu na ręce i przytuliłem. To nic nie działało. Wybuchy nie ustawały a malutka płakała coraz głośniej. Nie umiałem jej uspokoić. Kołysałem ją przez około 10 minut. Nic. 

- Vince zrób coś

- daj mi ją - zrobiłem tak jak powiedział. 

Vince lekko ją kołysał i szeptał coś. Kazał mi przynieść ciepłe mleko w butelce. Nie wiem po co ale po chwili Vincent miał w ręce butelkę. Na razie trzymał ją w ręce. Malutka po 10 minutach się uspokajała ale nagle wybuchł jeszcze jeden i jeszcze głośniejszy fajerwerk. Hailie znowu zaczęła płakać a my nie wiedzieliśmy co zrobić.  Powiedziałem dwa słowa których nie zamierzałem powiedzieć:

- tata żyje

*********************

Jak wam się podoba? Co się stanie dalej? Jak Hailie zareaguję? Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Postanowiłam trochę inaczej pisać. Dajcie znać czy wolicie taką wersję czy taką jaka była wcześniej. Zastanawiam się nad wrzucaniem jednak 2 razy w tygodniu. Dajcie znać. Jeśli będziecie woleć 2 razy to będą rozdziały się pojawiały w wtorki i piątki Miłego dnia lub miłej nocy😊


RODZINA MONET - mała siostra  ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz