Nie wiem, w co wierzyłem zanim straciłem pamięć, ale w tej chwili modliłem się desperacko do wszystkich bogów i bóstw, które mogły mnie wysłuchać, by ten potężny, czarnowłosy profesor nie należał do mojej rodziny. Wiecie, chodzi mi o to, że już sam fakt, że "Harry Snape" woła o pomstę do nieba, kto chciałby, by jego ojcem był przerośnięty nietoperz, który klei się do dziewczyny o połowę młodszej od niego?!
Co on sobie w ogóle myślał?! Przecież uczył w tej szkole! Zastanawiałem się, czy przyglądanie się jego „pokazowi uczuć" nie spowoduje u mnie jakichś odchyleń behawioralnych, kiedy wreszcie znów będę sobą.
Na całe szczęście Ron był tego samego zdania.
- Co za obrzydliwość – szepnął do mnie, dławiąc się. – Boli na to patrzeć!
- Chodźmy lepiej stąd! – odparłem, bo mnie również zemdliło.
Wyszliśmy na korytarz, sprawdziwszy uprzednio, czy żadne opętane żądzą mordu zbroje nie czają się w pobliżu. Profesor Dumbledore i profesor McGonagall poszli w nasze ślady. To mnie trochę zdziwiło.
- Cóż, niektórzy z nas potrzebowali trochę prywatności, więc uznałem, że wyjście to dobry pomysł – wyjaśnił profesor Dumbledore.
On naprawdę patrzył na nich z wesołym błyskiem w oczach? Bo przecież nie mógł pochwalać... cóż, tego, co robili?! Coś było nie tak.
Na całe szczęście profesor McGonagall była tego samego zdania, co ja (i z tym też było coś nie tak).
- Doprawdy, Albusie uważasz, że powinniśmy tolerować takie zachowanie? – wyszeptała na tyle głośno, że wszyscy mogli to usłyszeć.
Dyrektor nie odpowiedział, tylko zwrócił się do mnie.
- Harry, tobie udało się już dziś czarować. Pamiętasz może zaklęcie? – gdy potaknąłem, zaczął dopytywać się o okoliczności i co to zaklęcie zrobiło.
- Gigantyczny mężczyzna z równie gigantycznych psem? – zapytał, gdy mu wszystko opowiedziałem. – I wiedział, jak się nazywacie?
- Wiedział nawet o mocy Harry'ego – potwierdził Ron, kiwając głową w moją stronę.
Profesor Dumbledore rozważał to przez chwilę.
- Coś mi mówi, że mamy doskonałe źródło informacji. Moglibyście odnaleźć tę chatę?
- Byłem... Jakby to... Zajęty próbą pozostania przy życiu, jak nas tam wlókł, ale sądzę, że możemy spróbować.
- Doskonale! – zawołał stary czarodziej tonem zupełnie niepasującym do starego czarodzieja.
- A jak te zbroje znów spróbują na nas napaść? – zapytała profesor McGonagall.
- Oczywiście będziemy musieli bardzo uważać, ale w przypadku kolejnego ataku powinniśmy być bezpieczni dzięki zaklęciu, które przypomniał sobie Harry.
- A... yhhhm... eeee... To znaczy... co z Nimi? – wybełkotałem z zażenowaniem, czując jak żołądek znów próbuje pozbyć się swojej zawartości, efektywnie przeszkadzając w wysłowieniu się. – Nie możemy ich przecież tam zostawić?
W oczach dyrektora znów zamigotało rozbawienie.
- Och, oni też są bezpieczni, dzięki zaklęciu panny Granger.
Tak więc znów poszliśmy w kierunku drzwi, mijając salę. Nie wiem, gdzie podziały się zbroje, bo żadnej nie zauważyliśmy. Przechodząc koło drzwi do sali dostrzegliśmy jakieś światełka. Zaintrygowały mnie, ale...
YOU ARE READING
HGSS Tabula Rasa - by Lionora - ZAKOŃCZONE
HumorMasowa utrata pamięci w Hogwarcie. Jak zachowają się Hermiona i nasz ulubiony Mistrz Eliksirów, gdy nie będą sobą?