Rozdział dwudziesty siódmy

1.6K 307 20
                                    


Seth

Myślałem, że ją, kurwa, zabiję. Trzymałem dłoń na kaburze, gotów wyjąć broń. Kiedy zobaczyłem ją z tym sukinsynem, miałem nawet ochotę zabić ich oboje i Bóg mi świadkiem, że niewiele brakowało, bym to zrobił. Żałowałem, że nie było ze mną Angelo i sam musiałem się uspokajać, tłumacząc, że są lepsze rozwiązania. Zdecydowanie były.

Gdy zobaczyłem, jak entuzjastycznie do mnie macha, zupełnie zgłupiałem. Zwolniłem, choć zamierzałem jedynie zawrócić na parkingu i poczekać na nią w domu. Byłem zaskoczony, że poznała mój samochód, bo przecież nie mogła dostrzec mnie przez przyciemnione szyby. Dopiero, kiedy opuściłem szybę, zrozumiałem, że nie wiedziała, kto siedzi za kierownicą. Miłem wrażenie, że zamieniła się w kamień. Pobladła, stała sztywna, wpatrując się we mnie wielkimi oczami. Ja natomiast wpatrywałem się w nią ze złością, w dalszym ciągu rozważając szybkie zabójstwo. Doskonale pamiętałem, o czym pomyślałem, gdy okazało się, kim jest Zoe. „Jak Alex mógł tego nie zauważyć". Rebel może nie pracowała w policji, ale wyglądało na to, że dla niej już tak.

– Wsiadaj – wycedziłem z trudem.

Zrobiła to, bez słowa sprzeciwu zajęła miejsce obok mnie. Otworzyła usta ale nim zaczęła się tłumaczyć, złapałem jej szyję i zacisnąłem tak mocno, że musiała walczyć o oddech.

– Seth – wychrypiała ledwo słyszalnie, próbując poluzować mój uścisk.

Delikatnie rozluźniłem palce. Na tyle, by mogła wziąć oddech, ale jednocześnie wciąż czuć ryzyko śmierci.

– Nienawidzę kłamstwa. Brzydzę się nim. Jestem złym człowiekiem, owszem. Ale nawet ja nie zrobiłbym czegoś takiego...

– Co? Czekaj... ty... ty nie rozumiesz – łkała, wciąż próbując odepchnąć moją dłoń.

– Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie knujesz z tym kutasem przeciwko mnie – zażądałem ostrym tonem.

– On nawet nie wie, że cię znam!

Wtedy odruchowo ją puściłem. Oparłem się o swoje siedzenie i na moment odwróciłem wzrok. Rebel zachłannie brała wdech za wdechem, jakby bała się, że za chwilę znów odetnę jej dostęp do swobodnego przepływu powietrza.

– Jak to? – zapytałem skołowany.

– Nie wszystko kręci się wokół ciebie! – Trzymała się za szyję, posyłając mi wrogie spojrzenie. – Poznałam go przypadkiem.

– Przypadkiem poznałaś faceta, który próbuje udowodnić, że jestem seryjnym mordercą?

– Co? Nie miałam o tym pojęcia!

Nawet nie wiedziałem, czy jej wierzę, czy po prostu chcę wierzyć.

– Nie miałaś pojęcia. Cóż za zbieg okoliczności.

– Gdy go poznałam, myślałam, że jest z drogówki. Później opowiedział mi o sobie i o sprawie, którą się zajmuje. Nigdy jednak nie mówił o tobie. Nie wiedziałam, przysięgam.

– Może nawet ci wierzę, ale jemu już nie.

– Nie chcesz chyba powiedzieć, że wie o tym, że dla ciebie pracuje. To nie jest możliwe. On myśli, że pracuję w przydrożnym barze mlecznym i mieszkam tutaj. Gdyby znał prawdę, nie zostawiłby mnie tu samej. Nie. To wykluczone.

– Nie zostawiłby cię tu samej? – powtórzyłem z ironią. – Bo jesteście razem? Wie, że pieprzyłaś się ze mną?

Chciała mnie uderzyć, ale odruchowo złapałem jej rękę.

– Nic nie rozumiesz. – Sięgnęła do klamki, ale zablokowałem zamek. – Co robisz?!

– Może jestem na ciebie wściekły, ale jest noc, a ciebie ściga psychopata z nożem.

– Poradzę sobie – wycedziła przez zaciśnięte zęby.

Nie słuchałem jej. Odpaliłem silnik i ruszyłem. Droga nie była długa, ale zdążyłem rozważyć kilka scenariuszy. Byłem już niemal pewien, że Rebel nie kłamała. Nie dlatego, że jej ufałem, ale dlatego, że z jednym miała rację. Pan detektyw kutas nie zostawiłby jej samej na pastwę losu, gdy w każdej chwili mógł pojawić się morderca. Ja wiedziałem o jego powiązaniach z dziewczyną, a on o moich nie wiedział. I to było bardzo na moją korzyść. W moich myślach wciąż krążyło pytanie: czy Rebel z nim sypia? Chyba nie byłaby do tego zdolna, choć wtedy niczego nie byłem do końca pewien.

Zaparkowałem tuż przed głównym wejściem. Wyskoczyłem z samochodu i nim dziewczyna otworzyła drzwi, byłem już obok niej. Złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do środka.

– Co jest? – zapytał zaskoczony Angelo, gdy bez słowa minęliśmy go w korytarzu. – Seth?!

– Nic – warknąłem, nawet na sekundę się nie zatrzymując. – Do środka. – Wepchnąłem Rebel do mojej sypialni. – A więc nie wiesz, że twój policjant próbuje powiązać mnie z tymi morderstwami?

– Nie wiem. I to nie jest mój policjant. – Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

– A więc ze wszystkimi spędzasz czas w ten sposób?

– To nie tak!

– Wyjaśnij.

– Dziś chciałam zakończyć naszą znajomość. Po tym, co się stało między nami, nie mogłam dłużej się z nim spotykać. – Zrobiła kilka kroków i usiadła na brzegu łóżka. – Ale on opowiedział mi o tych morderstwach. O tym, że jedną z zabitych kobiet była jego sąsiadka – dodała przez łzy, wpatrując się w dywan. – Nie mogłam mu tego zrobić. Nie mogłam.

– Co was łączy? – zapytałem przez zaciśnięte gardło.

– Tak naprawdę to nic. Byliśmy na dwóch randkach, z czego jedna zakończyła się jego pilnym wezwaniem na miejsce zbrodni. Nie zdążyłam nawet dobrze go poznać.

Nienawidziłem tego faceta jeszcze bardziej.

– I zamierzałaś to przerwać? – zapytałem, by nabrać pewności.

– Tak.

– Ze względu na mnie?

– Nie boj się. Nie zamierzam biegać za tobą jak Kylie. Po prostu nie potrafiłabym tak. I jeszcze to wspólne mieszkanie...

– Nie boję się – wyznałem, co chyba ją zaskoczyło, by dopiero wtedy na mnie spojrzała. – Niczego ci nie gwarantuję. Niczego nie proponuję. Po prostu nie chcę, żebyś spotykała się z innymi.

– Ach. – Zaśmiała się. – Dobrze, zapamiętam to. – Podeszła do drzwi, złapała za klamkę, ale zanim wyszła, spojrzała na mnie przez ramię. – I dostosuję się do tego, bo na chwilę obecną nie mam zamiaru spotykać się z nikim – bardzo dosadnie podkreśliła ostatnie słowo, po czym opuściła moją sypialnie

Jeszcze przez kilka minut stałem przy oknie, próbując uspokoić gonitwę myśli. Pewnie stałbym tak dłużej, gdyby nie widok znajomego samochodu, który właśnie wjeżdżał na teren mojej posesji. Z zarysem uśmiechu na twarzy ruszyłem, by przywitać brata.

– Nie spodziewałem się, że będziesz pierwszy.

Alexander stał na środku salonu. Dłonie miał schowane w kieszeniach spodni, a oczy zasłaniały mu przeciwsłoneczne okulary. Zdjął je jednak, włożył do kieszeni marynarki i spojrzał na mnie z niemałą zadumą.

– Ta sprawa nie może czekać – odparł poważnie.

– Jesteś sam? – zapytałem zaskoczony

– Victor zajmuje się sprawami na miejscu, a Zoe pomaga Davinie zająć się matką.

– Jak ona się czuje?

– Wraca do zdrowia. Myślę, że masz jej numer i sam możesz o to zapytać w każdej chwili. Znasz też adres...

– Wiem, co chcesz powiedzieć.

– Ale nie po to tu jestem. Czas zapolować na skurwysyna, bracie.

Uśmiechnął się. Kurwa, Alexander Blakemore, znany ze swojej powściągliwości, ucieszył się na myśl o zabiciu psychopaty. 

Blakemore Family. Tom 6. SethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz