Rebel
– A więc twój były facet próbuje cię zabić? – zagaiła Nadia, zaskakując mnie w kuchni.
Wciąż nie potrafiłam z nią rozmawiać. Przerażała mnie.
– Na to wygląda – odparłam, wymuszając na sobie uśmiech.
– Gdyby miało to jeszcze erotyczny podtekst...
Spojrzałam na nią jak na wariatkę, co najwyraźniej zauważyła, bo nie dokończyła zdania. Wiedziałam, że ona i Richie są szaleni, ale to nie pomagało w kontaktach z nimi. A szczególnie z nią. Na szczęście uratowała mnie Maddy. Weszła do środka, chyba nieco zawiedziona, że nie jest sama. Nie wycofała się jednak. Otworzyła lodówkę, wyciągnęła z niej sok i napełniła nim długą szklankę, po czym oprała się o blat i spojrzała na nas.
– Co?
– Nic – odezwała się Nadia. – Jak idą poszukiwania naszego psychopaty?
– Wciąż bez zmian.
– A więc pójdę ich trochę pośpieszyć. Zaczyna mi się nudzić.
Gdy Nadia wyszła, odruchowo wypuściłam powietrze, na co zaśmiała się Mad.
– Ona nie jest taka groźna. Nie dla nas.
– Wiem, ale to nic nie zmienia. Przeraża mnie. Do niedawna każdy z nich był dla mnie przerażający.
– Słyszałam o tobie. Avery mówiła mi, że już cię kiedyś spotkała i zdecydowanie Seth budził w tobie panikę. Jak do tego doszło, że jesteście razem?
Miałam wrażenie, że próbuje ze mną rozmawiać. I że naprawdę tego potrzebuje. Nie wiedziałam, co wyszło z jej rozmowy z Vincentem, ale miałam wrażenie, że czekała ich długa droga, a ona po prostu potrzebowała zwyczajnej rozmowy. Usiadłam więc przy wyspie kuchennej i wróciłam wspomnieniami do wydarzeń z ostatnich tygodni.
– Cóż... Potrzebowałam pomocy. To zapewne już wiesz. Mój były facet zostawił mnie z długami, a ja się bałam. Dwie dziewczyny z klubu Seth'a zaproponowały mi dach nad głową, więc się zgodziłam. Bałam się, ale jakie miałam wyjście?
– A on się dowiedział?
– Dokładnie. Pojawił się nagle i ot tak zaoferował mi pracę i mieszkanie.
– Miał do ciebie słabość, ale bał się do tego przyznać. Ja i Vincent także mieliśmy się ku sobie odkąd pamiętam, ale potrzebowaliśmy lat, by to zrozumieć.
– Nie jestem pewna, co mnie czeka. – Wzruszyłam ramionami. – To wszystko dzieje się za szybko. Mam wrażenie, że oglądam swoje życie z boku, jakby to był serial. Problem w tym, że przegapiłam chyba kilka odcinków.
– W tej rodzinie tak już jest.
– Na to wygląda. – Uśmiechnęłam się nerwowo, przypominając sobie, czego się dowiedziałam.
– Zapytaj.
– Co?
– Śmiało. Zapytaj. – Usiadła naprzeciwko mnie. – Wiem, że Vincent wam powiedział.
– Jak do tego doszło? – wyrzuciłam z siebie, na co się zaśmiała. – To znaczy... jak się dowiedział i dlaczego to przed nim ukryłaś?
– Cóż... – Poprawiła się na krześle. – Za niecały miesiąc nasza rocznica ślubu. Uznałam, że to będzie idealny dzień na powiedzenie mu o wszystkim. Nie staraliśmy się o dziecko, ale już kilka miesięcy temu zrezygnowaliśmy z niemal każdej antykoncepcji. Raz na jakiś czas pamiętaliśmy o gumkach – zaśmiała się zażenowana. – Wiesz... po prostu postanowiliśmy nie myśleć. Zresztą po odstawieniu tabletek organizm potrzebował czasu i dlatego nie martwiłam się... konsekwencjami.
![](https://img.wattpad.com/cover/361307201-288-k180331.jpg)