Rozdział 11

3.2K 71 14
                                    

Ja dalej leżałam w łóżku nie dowierzając temu co się właśnie wczoraj wydarzyło. A z głowy wypadła mi najważniejsza rzecz. Szkoła. Miałam przecież dzisiaj szkołę. Szukałam rela swojego telefonu, ale na całe szczęście leżał na szafce więc sprawdziłam godzinę. Była 7:00. Miałam godzinę, ale po chwili drzwi do mojego pokoju się otworzyły a w nich stał Michael.
- Cześć Auroro.-powiedział A w jego głosie było słychać chłód i powagę. Nie odpowiedziałam.-dziś nie idziesz do szkoły proszę za 20 minut przyjdź na dół do salonu.-powiedział I zamkną drzwi.

Powiecie mi jak bardzo mam przerąbane? Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic I związałam włosy w luźnego koka. Na siebie założyłam białe dzwony i króti na długim rękawie Top.
Wzięłam telefon do ręki i wyszłam z sypialni. Idealnie wyrobiłam się w 20 minut. Zeszłam na duł I odrazu zobaczyłam że w salonie była całą trójka moich braci.

Weszłam do salonu mówiąc krótkie cześć I usiadlam na kanapie obok Charlesa.
- Zacznę od tego.-zaczą mówić Michael.-dlaczego wczoraj nie było cię na pozkstałych lekcjach?-zapytał.
Co ja mam im powiedzieć? Gdybym mogła zapaść się pod ziemię odrazu bym to zrobiła.
- Była u Ashera Roya.-odezwał się Charles.
- To nie prawda nie byłam u niego.-mówiłam. Przecież u niego nie byłam.
- Ah tak? To dlaczego to on wczoraj odebrał twój telefon?-ciągnął dalej Charls.
- Przez przypadek się spotkaliśmy a ja nie zauważyłam że ktoś dzwonił bo byłam dalej od telefonu.-odpowiedziałam.
- Opowiedz mi proszę co się działo Gdy wyszłaś z budynku szkoły.-mówił dalej poważnie Michael.
- Dobra, ale nie krzyczcie na mnie okej?-zapytałam jak jakąś idiotka. Na co skinęli głową. A ja kontynuowałam.-gdy wyszłam z szkoły poszłam w stronę domu, ale chciałam pobyć sama I z dala od was. Wczoraj była rocznica... śmierci mojej mamy. Udałam się do jakiegoś lasu w którym znajdował się domek. I tak przesiedziałam tak długo potem przyszedł Asher I kazał mi wracać do domu i gdy szłam do tego domu rozmawialiśmy.-powiedziałam.-I tyle.

- Tak? Czemu niosł cię na rękach?- Dopytał mnie Harry.
- Czy wy myślicie ze ja i on...
- Odpowiedź na pytanie Auroro.-powiedział Michael.
- Nie. Nie wiem okej? Chciał tylko abym poszła do domu i więcej sama nie chodziła i tyle. Nie będę już z wami rozmawiać.-powiedziałam I wstałam z kanapy.
- Siadaj.-odezwal się surowym głosem Michael.
- Nie.-odpowiedziałam stanowczo.
- Do jasnej cholery ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz?-Odezwał się Charles.
- Udaje.-powiedziałam I opuściłam salon, ale niestety jeden się znalaz co będzie za mną szedł. Charles.

- Co ci wczoraj odjebało? Mówiłem że masz trzymać się z daleka od Roya.-mówił mój brat z wściekłością w głosie. O co im wszystkim chodziło. Przecież ja nic nie zrobiłam, alt on tego niee wiedzial i mi nie wierzył.
- Nie ufasz mi Charls?-zapytałam stając na środku schodów i patrząc się na jego twarz. Lubiłam go najbardziej, ale to się zmieniło. W mojej głowie zmienia się wszystko.
- Nie, nie ufam Ci.-odpowiedział.

Nic już nie powiedziałam, poszłam do swojej sypialni a Charles dalej za mną szedł. Weszłam szybkim krokiem.do.srodka i zamknęłam się na klucz. Zsunęłam się na podłogę I podwinełaam nogi pod brodę czując się dziwnie.
- Japierdole.-usłyszałam po drugiej stronie głos Charlsa.- otwórz te drzwi.
Nie odzywałam się. Miał prawo mi nie ufać okej. Znaliśmy się zaledwie tydzień i miał do tego prawo, ale ja czułam się dziwnie z tym że mi nie wierzy. Mówiłam przecież prawdę. Tylko rozmawiałam.z Asherem, ale czemu oni mają taki problem do niego?

Po kilku minutach wyszłam na balkon i usiadłam na zimnej podłodze. Aż usłyszałam, że na balkon Charlesa jtos wszedł.

- Ona nie może się spotykać z tym Asherem. Dobrze wiesz Chris co on odpierdolił ostatnio. Jeżeli ona będzie się z nim spotykać źle się to dla niej i dla nas skończy.-mówił Harry.
- Wiem może lepiej wziąć ją na nauczanie domowe? By było najlepiej Michael by miał na nią oko przy okazji i by się nie spotykała z tym zbrotnialcem.-powiedział Chrls.

Co do diabła. Jakim zbrodnialcem. O co im chodziło. Wiem nie znam Ashera więc można było po nim spodziewać się wszystkiego.
- A co jak on wygadał dla Aurory o Tym co ty niedawno odjebałeś?-Harry.
- Na pewno nie powiedział nie lubimy się ale ten chuj by tak daleko się nie posunął.-mówił Charls.
- Ale też nas się nie boi. Może gdyby tak zrobić coś żeby raz na zawsze zniknął z naszej szkoły.-zapytał Charls.
Ale gdy ja miałam zamiar wejść do środka powoli walnęłam się głową o parapet. I syknęłam z bólu. A chłopaki momętalnie się odwrucili. Ich minu były nie do opisania.

- Aurora...-zaczął Harry.
- Zamknij się.-powiedziałam. Weszłam do środka pokoju zamykając za sobą drzwi potem zasuwając zasłony. I tak oto właśnie zamknęłam się przed światem. Choć wiedziałam że przed Jim nie da się zamknąć. Głupim światem który ma przed mną wielkie tajemnice i jak widać problemy o których najwyraźniej nie wiem I których rozwiązać nie mogę. Tajemnice o których pewnie jeszcze kiedyś przez głupi przypadek się dowiem.

CHARLS

- Kurwa ona nas słyszała.-powiedziałem do Harrego który siedział obok mnie na moim łóżku.
- Chyba widziałem co?-powiedział.-trzeba powiedzieć o tym Michelowi.
- Dostaniemy opierdol.
- No i chuj ty rozumiesz ona nas słyszała a niee wiemy ile naszej rozmowy podsłuchała.-powiedział mój brat.
- Dobra to idziemy do niego.-powiedziałem a po chwili wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się na wyższe piętro, aby wejść do gabinetu Michaela.

Było mi źle z faktem że moja siostra chyba najwyraźniej była na mnie zła nie chciałem tego. Nie wierzyyłem jej. Bo po co do cholery spotkała się z Asherem. Gdyby tylko ona wiedziała czym ten skurwiel się zajmuje, ale pewnie ma już przemyślane. Boję się czego mogła podsłuchać na mojej i Harrego rozmowie. Bałem się o nią. Nie chciałem żeby spotykała się z Royem dlatego, że on może jej coś zrobić. Może ją porwać nie wiem zrobić wszystko aby cierpiała. A dlaczego tak myślę? Bo my nasz ojciec zrobił mu coś okropnego i od tamtej chwili zmieniło się wiele. Kiedyś Asher należał do naszej ekipy, ale od kilku lat tak nie jest.

Wsiedliśmy bez pukanie do gabinetu naszego brata.
- Coś chcecie?-zapytał Michael.
- Mamy problem.-zaczął Harry.
- No wy macie. Jaki?-zapytał Michael.
- Gdy rozmawialiśmy na balkonie o Asherze.-zacząłem.-to ona nas słyszała i parę słów też o nas o tym czy się zajmu...- nie dokończylem bo najwyraźniej dane mi to nie było. Miną Michaela gwałtownie się zmieniła.
- Co do cholery jasnej?!-powiedział wkurzony.-co Wy do diabła eszcze konkretnie Gadaliście?
- No żeby ją wziąć na nauczanie domowe byś miał na mną oko i by się nie spotykała z Asherem.-powiedział Harry.
- Japierdole. Nie jest to taki zły pomysł, ale gdy się ojciec dowie będziecie mieć głęboko przejebane chłopaki.-powieedział najstarszy brat

I tak oto właśnie jeszcze chwilę rozmawialiśmy żeby podjąć decyzję i zadzwonić do taty. Który się mocno wkurzył, ale zgodził się i poparł decyzję o nauczaniu domowym dla Aurory.
Poszliśmy do niej do pokoju aby wejść ale drzwi były zamknięte.
- Aurora. Otwórz te drzwi.-powiedziałem.
- Nie.-odpowiedziałam.
- Masz je w tej chwili otworzyć musimy ci coś powiedzieć.-odezwał się Michael.
- Nie. Jak chcecie to powiedzcie za drzwiami.

- Jak se chcesz. Masz nauczanie domowe ojciec niedługo wróci bo się okazało że robi wcześniej będzie chciał z tobą porozmawiać.-powiedział Michael.
- Aurora i za wczorajsze Nie wrócenie dod omu masz szlaban rozumiesz?-dodał.
Aurora nie odpowiedziała więc nasz brat ponowił pytanie
- Rozumiesz?

Nie odpowiedziała. Nie odzywałam się a to świadczyło tylko jedno obraziła się. W końcu to do niej podobne. Ale jest mi trochę jej żal w końcu niedawno się do nas wprowadziła a już ma mały problem. Ale my to robimy tylko i wyłącznie dla jej Dobra.
_________________
Jak wam się podoba?
Nie jestem pewna czy dziś wleci kolejny rozdział.
Ale jak by był to będzie on wieczorem
Tego rozdziału nie sprawdziłam więc przepraszam za Błędy.

Odnaleziony Skarb [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz