Rozdział VI- Teren czerwony

13 2 0
                                    

Nie miałam odpowiedzi na moje pytania, ale musiałam je odnaleźć. Już mniejsza z ubłoconą tkaniną, ale co Sarah w ogóle robiła w tych nędznych zaułkach. To nie jest miejsce dla damy z wysokich sfer. Tymbardziej, że za niedługo zajdzie już słońce i to miejsce będzie jeszcze bardziej niebezpieczne. Dziewczyna nadalej szła przez coraz węższe uliczki, a ja tuż za nią zachowując bezpieczny odstęp. Nie mogła mnie przecież nakryć. Po jakiś 10 minutach pomiędzy budynkami w zaułkach nędzy ujrzałam błyski zachodzącego słońca. Odetchnęłam z ulgą wiedząc że najpewniej zaraz wyjdziemy z tego strasznego labiryntu. Na sto procent Sarah już chodziła tą drogą, bo skąd znałaby wyjście przecież można było pójść w najrozmaitsze strony, a ona pokonała te uliczki tak szybko nie zatrzymując się. Sarah stanęła tyłem do miejsca z którego wyszłyśmy oglądając zachód słońca. Naprzeciwko nas były kolejne ulice ale już szersze i z większą ilością pieszych. Po lewej stronie stał budynek,a za nim kolejne wejście do ,,krainy ubóstwa". Za to po prawej były budynki i ulica prowadząca do jakiegoś targu.Ja, aby Sarah mnie nie zauważyła zostałam zaraz przy beczce, stojącej u wylotu ,,krainy nędzarzy" po lewej. Może i wyszłyśmy już z tych ciemnych nor, lecz w tej okolicy wciąż nie było bezpiecznie. Nie myliłam się. Nagle zza rogu po lewej wyszedł postawny mężczyzna, cały ubrany na czarno. Był wysoki, miał może nawet ponad 5 stóp i 11 cali. Szedł z spuszczoną głową tak, że kapelusz zakrywał jego twarz. Od boku udało mi się tylko zauważyć jego dość długi nos i złowieszczy uśmiech na twarzy. Szedł spokojnie, ale w nieoczekiwanym momencie, kiedy był już blisko nieznajomy rzucił się na Sarah. Zacisnął swoją dłoń na jej szyi i przytwierdził ją do ściany budynku po prawej. Zamarłam, cała zesztywniałam jak nigdy wcześniej.
-,,Gdzie Katherine?!"- odezwał się paraliżującym głosem-,,Gdzie ona jest?!"
Mężczyzna rozluźnił dłoń zaciśniętą na jej szyi. Sarah zaczęła nabierać szybkich oddechów.
-,,Nie mam pojęcia"- odpowiedziała przestraszonym, drżącym głosem.
Przełknęła głośno ślinę, a mężczyzna znów zacisnął dłoń, tym razem tak mocno, że Sarah nie mogła nabrać kolejnych porcji powietrza. Usłyszałam wtedy tylko świst i kolejne słowa wybiegające z ust mężczyzny:
-,,Nie będziemy się bawić, spytam ostatni raz. Gdzie ona jest?!"- wykrzyczał swoim zabójczym tonem.
Dziewczyna wydała z siebie tylko cichutki głosik odpowiadając:
-,,Nie wiem."
Ręką mężczyzny zaciskała się cały czas coraz bardziej i bardziej. Cała drżałam. Miałam się nie ujawniać lecz wiem, że jeżeli jej nie pomogę, a mężczyzna hà zabiję nie wybaczę sobie tego. Potwornie się bałam. Ale... ale wiedziałam iż muszę. Tylko czym się bronić? Mogłam bardziej się przygotować nue mam nic poza pieniędzmi, starą torebką, moim ubiorem, kapeluszem i butami na... na obcasie! Natychmiastowo zerwałam się z kolan i pognałam do ściany zadając złemu człowiekowi potężny cios w plecy moim może nie najwygodniejszym, ale w tym momencie praktycznym butem. Mężczyzna upadł na kolana puszczając przy tym Sarah, której podczas tego wyszystkiego spod sukienki wypadła tkanina. Usłyszałam jego jęk i odgłos upadającej obok niego kaszlącej Sarah. Wiedziałam, że mamy mało czasu, wzięłam dziewczynę za rękę. Wstała z moją pomocą i zaczęłyśmy biec ile sił w nogach w stronę zaludnionej ulicy.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Mar 30 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Kim jest Jane?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora